Po budynku ZEG-u wyburzany jest kolejny obiekt, który w historii Tychów odegrał swoją rolę. Chodzi o gmach byłej piekarni „Gigant”, należący do spółdzielni „Społem”. Piekarnia na rogu ul. Budowlanych i ul. Glinczańskiej po wojnie była przez długie lata jedynym, dużym zakładem, który zaopatrywał socjalistyczne miasto w pieczywo. „Gigant” przez ostatnie lata był nieczynny. Jak ustaliliśmy, nieruchomość kupiła jedna z obecnych w Tychach sieci handlowych, która ma plany rozwojowe (więcej na ten temat w kolejnym numerze tygodnika Nowe Info – w kioskach od wtorku, 22 listopada).
Rejon skrzyżowania ulic: Budowlanych, Glinczańskiej i bp. Burschego stał się wielkim placem rozbiórkowym. Od wiosny br. trwa bowiem wyburzanie byłego Zakładu Elektroniki Górniczej. W miejscu tego prestiżowego i nowoczesnego niegdyś przedsiębiorstwa, odwiedzanego przez najważniejszych ludzi w państwie i gości zagranicznych, jedna z poznańskich spółek ma zamiar wybudować obiekt handlowo-usługowy. W ostatnich tygodniach ruszyła też rozbiórka byłej piekarni „Gigant”. Z powierzchni ziemi zniknął już niższy budynek produkcyjny. Została wyższa część biurowa. Nieruchomość ma zagospodarować jedna z obecnych w Tychach sieci handlowych (więcej w wydaniu papierowym, 22 listopada br.)
Starsi tyszanie pamiętają piekarnię „Gigant”, bo niemal każdy stał w kolejce w przylegającym do zakładu sklepu i jadł jej chleb. Większego wyboru nie było. Kolejki były tam szczególnie długie w okresach świątecznych. W „Gigancie” kupowało się chleb, bułki i wypieki cukiernicze. Jeden z mieszkańców wspomina, że pieczywo sprzedawane bezpośrednio z piekarni były świeższe i bardziej zjadliwe niż produkty, które „Gigant” dystrybuował do osiedlowych sklepów PSS „Społem”. O tych drugich pisała lokalna prasa. A to w chlebie znaleziono sznurek, a to w bułce było szkło… Mówiło się nawet żartobliwie, że są dwa nieszczęścia, które mogą dotknąć Ślązaka – żona z Sosnowca i chleb z „Giganta”.
Maria Lipok-Bierwiaczonek, była dyrektor Muzeum Miejskiego wspomina, że chleb z „Giganta” był czarną kartą w historii jej dzieciństwa. Był bowiem zakalcowaty. – Trudno powiedzieć czy to była wina ówczesnej technologii, sprzętu, jakości półproduktów, czy też braku umiejętności ludzi. Przeprowadziliśmy się do Tychów w 1958 r. i piekarnia PSS „Społem” wtedy rozpoczynała działalność. Smaczniejsze pieczywo produkowały nieliczne, prywatne piekarnie, m.in. na Starych Tychach – mówi M. Lipok-Bierwiaczonek.
Zmiany ustrojowe przyśpieszyły los społemowskiej piekarni. Choć funkcjonowała jeszcze na rynku jako „Nasze Wypieki”, ostatecznie nie wytrzymała konkurencji odradzających się prywatnych zakładów, jak zresztą cała tyska spółdzielnia „Społem”. W jej sklepach handluje teraz sieć „Stokrotka”.
Po zakończeniu szkoły średniej pracowałem tam przez dwa tygodnie aby zarobić na wakacje. Zwolnili wtedy „ciastowego” bo nie dodał soli do ciasta chlebowego. Ciężka praca ale fajnie pachniało 😉
Lidl czy inną Biedronka ..?
i co w tym miejscu zrobią? Park rozrywki Dziuba-Fan ? I po wybudowaniu będą to remontować jak S1 w zeszłym tygodniu? Pewnie firma Concret?