Dziki w Tychach. Filmy od czytelników

0
Reklama

W Tychach w dniach 11-12 maja pojawiły się dziki. Nasi czytelnicy sfilmowali je m.in. na osiedlach: K, G, T i w rejonie hipermarketu Auchan w centrum. Stado przemierzało Tychy wieczorem i o świcie. Dlaczego dzikie zwierzęta pojawiają się w miastach?

Czy w ostatnim czasie powodem może być zmniejszona aktywność mieszkańców i mniejszy ruch samochodowy w związku z epidemią koronawirusa? A może zwierząt jest po prostu coraz więcej, a osady ludzkie powstają coraz częściej przy terenach leśnych?

Jak powiedział nam Sławomir Gurdek z Straży Miejskiej w Tychach, komenda SM ostatnio nie odnotowała wiele interwencji, które dotyczyłyby obecności w mieście dzikich zwierząt. Tak było natomiast w zeszłym roku. Na osiedlach hasały dziki. Wtedy strażnikom miejskim zdarzało się interweniować często.

Jak słyszymy od Sławomira Gurdka, przebieg działań funkcjonariuszy zależy od tego, ile dzików się pojawia, czy są agresywne i gdzie się znajdują. Kiedy w pobliżu jest las, czasem udaje się je tam zagonić za pomocą samochodów i sygnałów dźwiękowych. Był jednak i taki przypadek, że strażnicy złapali dzika własnoręcznie, zapakowali go do specjalnego auta i wywieźli do lasu.

Fot. Andreas Lischa/Pixabay

Zapytaliśmy myśliwych, czy oni odnotowują zwiększoną aktywność dzików w Tychach z powodu mniejszej aktywności mieszkańców? – U nas nie. Bardziej w Zakopanym, gdzie w ostatnich miesiącach nie ma chmary turystów. Publikowano w mediach społecznościowych filmiki z łaniami, które w stolicy Tatr obżarły miejskie klomby z róż i bratków – mówi jeden z myśliwych.

Reklama

Dziki pojawiają się w Tychach dlatego, że jest ich bardzo dużo, podobnie jak w całej Polsce. – Nadliczebność tych zwierząt to skutek m.in. licznych upraw kukurydzy, która dla dzików jest wysokobiałkową karmą. Magnesem dla nich są też śmietniki na osiedlach, których zabudowa coraz bardziej wcina się w tereny przyleśne – mówi myśliwy z Tychów.

– Zwierzęta mają zapewniony pokarm i czują się bezpiecznie. To z kolei ma wpływ na ich rozrodczość. Kiedyś dziki miały młode tylko na wiosnę. Teraz bardzo często lochy rodzą  młode także jesienią.

Młode przeżywają, bo zimy są w ostatnich latach bardzo ciepłe. Pożywienia nie trzeba szukać pod śniegiem – dodaje nasz rozmówca.

Dzików jest dużo pomimo odstrzałów sanitarnych, które wykonywane są przez cały rok. Jak słyszymy od naszego rozmówcy, każde koło łowieckie ma wyznaczony obowiązkowy limit sztuk, które należy odstrzelić. Tak dzieje się też w innych krajach unijnych, m.in. w Niemczech. Chodzi nie tylko o równowagę gatunkową, ale o zagrożenie wirusową chorobą ASF (afrykański pomór świń), którą dziki roznoszą.

– Dawniej wiosną był okres ochronny na strzelanie dzika. Teraz można polować na te zwierzęta cały rok. Obowiązuje jednak zachowanie etyczne, tzn. myśliwy nie powinien zabijać lochy, która ma młode. Warchlaki same nie dadzą sobie rady – mówi nasz rozmówca.

Jak twierdza niektórzy myśliwi, w Tychach odstrzał sanitarny zwierzyny jest utrudniony. – Dziki często wchodzą do miasta od strony lasu przy aquaparku. Tam trudno do nich strzelać, bo zarówno wieczorem, jak i o świcie po leśnych ścieżkach pojawia się wielu biegaczy.

(J)

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj