GKS Tychy zremisował z Puszczą Niepołomice

0
Piłka w bramce Puszczy po strzale Łukasza Grzeszczyka
Reklama

GKS Tychy na własnym stadionie tylko zremisował z Puszczą Niepołomice 1:1. Mimo, że tyszanie z remisu nie byli zadowoleni, to przyjęli go z pokorą, bo to niepołomiczanie prowadzili w Tychach. Jeden punkt dla GKS-u, przepięknym trafieniem z rzutu wolnego, uratował Łukasz Grzeszczyk.

Sobotni (19.03) mecz rozpoczął się o dość nietypowej porze. Godzina 12.30, to nie najlepszy czas na rozgrywanie zawodów i miało to przełożenie na frekwencję. Na Edukacji zjawiło się 3650 widzów. Od czasu otwarcia nowego stadionu mniej fanów przyszło tylko raz, 28 listopada 2015 roku gdy GKS podejmował Olimpię Zambrów. Organizatorzy są jednak usprawiedliwieni, gdyż również w sobotę hokeiści podejmowali Comarch Cracovię o godzinie 16.30 i wszystko trzeba było jakoś pogodzić. Ci, którzy przyszli na stadion w Tychach pewnie mieli mieszane uczucia, bo gra GKS-u „nie powaliła na kolana”.

Trener Kamil Kiereś najwyraźniej nie jest wyznawcą powiedzenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia. W porównaniu do meczu z Polonią Bytom dokonał dwóch zmian w pierwszej jedenastce. Na ławce rezerwowych usiedli Mariusz Zganiacz i Mateusz Mączyński, a w ich miejsce pojawili się Tomasz Górkiewicz oraz Stepan Hirskyi.

O tym, że Puszcza do Tychów nie przyjechała tylko się bronić gospodarze przekonali się już w 6. minucie. Ukrainiec Roman Stepankov samotnie pomknął na bramkę Pawła Florka i tylko dzięki niezdecydowaniu napastnika udało się tyszanom wybrnąć z opresji. GKS nie wyciągnął odpowiednich wniosków, bo dziesięć minut później niepołomiczanie znowu byli bliscy trafienia. Michał Czarny świetnie główkował i pilnujący słupka Hirskyi wybił zmierzającą do bramki futbolówkę. GKS w pierwszej połowie raził brakiem pomysłu na atak, ale raz naprawdę zrobiło się groźnie w polu karnym Andrzeja Sobieszczyka. Pod bramkę piłkę dorzucił Górkiewicz, Maciej Mańka dobrze uderzył głową, ale kapitalną paradą popisał się bramkarz z Niepołomic. Tyszanie w pierwszej części jeszcze raz zbliżyli się do szesnastki gości, jednak Grzeszczyk zbyt długo przetrzymywał piłkę i w końcu został zablokowany.

Reklama

Po zmianie stron Puszcza wysłała gospodarzom kolejny, bardzo wyraźny, sygnał ostrzegawczy. Maciej Domański dostał prostopadłe podanie, podciął piłkę nad wybiegającym z bramki Florkiem i gdy wydawało się, że ta musi przekroczyć linię bramkową w ostatniej chwili na rzut rożny wybił ją Górkiewicz. Korner również przyniósł skok ciśnienia tyskich kibiców, bo Stepankov w wybornej okazji trafił prosto w ręce golkipera z Tychów. Niewykorzystane sytuacje nie zemściły się jednak na podopiecznych trenera Tomasza Tułacza. W 63. minucie goście zasłużenie wyszli na prowadzenie. Mateusz Broź odegrał do Marcela Kotwicy, a ten precyzyjnym strzałem z 15. metrów trafił tuż przy słupku. Stracona bramka dobrze podziałała na tyskich piłkarzy i w końcu zaczęli atakować z większym animuszem. Duża w tym zasługa wprowadzonego do gry w drugiej połowie Mateusza Mączyńskiego. Pomocnik starał się indywidualnymi rajdami rozerwać blok defensywny gości i jedna z takich akcji przyniosła „Trójkolorowym” rzut wolny 20. metrów od bramki Sobieszczyka. Do piłki podszedł Grzeszczyk i kapitalnym strzałem posłał ją w samo okienko. Zawodnicy Kamila Kieresia mogli, a nawet powinni pójść za ciosem, ale zupełnie niepilnowany Daniel Tanżyna nie trafił głową do bramki. Puszcza jednak nie rezygnowała z kompletu punktów i mogłaby go zdobyć gdyby nie fantastyczna parada Florka po uderzeniu Brozia. W doliczonym czasie gry drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Michał Czarny, ale nie miało to wpływu na końcowy rezultat.

Tyszanie kolejny mecz rozegrają już w najbliższy czwartek, 24 marca. GKS na wyjeździe zmierzy się ze Zniczem Pruszków, który obecnie zajmuje 4. miejsce w tabeli z przewagą pięciu oczek nad „Trójkolorowymi”.

GKS Tychy – Puszcza Niepołomice 1:1 (0:0)

0:1 – Kotwica 63.

1:1 – Grzeszczyk 77.

Żółte kartki: Gancarczyk, Mańka, Hirskyi – Uwakwe, Czarny.

Czerwona kartka: Czarny (90. min – druga żółta)

Sędziował: Kamil Waskowski.

Widzów: 3650.

GKS Tychy: Florek – Górkiewicz, Gancarczyk, Tanżyna, Mańka – Grzybek (64. Rutkowski), Bukowiec (56. Zganiacz), Hirskyi, Grzeszczyk, Radzewicz (60. Mączyński) – Varadi (60. Pląskowski).

Puszcza Niepołomice: Sobieszczyk – Mikołajczyk, Garzeł, Czarny, Furtak – Maluga (85. Barbus), Uwakwe (83. Lepiarz), Kotwica, Domański, Abramowicz – Stepankov (57. Broź).

Kamil Kiereś (trener GKS-u Tychy) – Gratuluję trenerowi i gościom korzystnego wyniku na stadionie w Tychach. Mieliśmy na dzisiejszy mecz plan, którego niestety nie zrealizowaliśmy. Do 60. minuty zupełnie nie graliśmy tego co chcieliśmy. Naszym założeniem była agresywna gra i neutralizacja ataku pozycyjnego Puszczy. Absolutnie nie ma usprawiedliwienia na to co prezentowaliśmy w pierwszej godzinie meczu. Po prostu zawiedliśmy. GKS zaprezentował się w miarę dobrze w ostatnich trzydziestu minutach spotkania i to był jedyny okres, który można zapisać na plus. Pomimo tego, że mecz niekorzystanie dla nas się układał, to mieliśmy okazje, które mogły dać nam wygraną.

Tomasz Tułacz (trener Puszczy Niepołomice) – Jestem bardzo zadowolony z postawy mojego zespołu, daliśmy radę na tym pięknym stadionie. Chcieliśmy pokazać futbol do przodu i to nam się chyba udało. Ważna była również sfera mentalna, walczyliśmy o każdy metr boiska. Cieszymy się z jednego punktu, ale z drugiej strony uważam, że zabrakło nam nieco szczęścia, bo mogliśmy pokusić się o większego psikusa. Obie drużyny miały swoje okazje, dużo działo się na boisku. Myślę, że spotkanie mogło się kibicom podobać.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj