Zdjęcie drogi Pszczyna – Bieruń wykonane w 1937 roku. Co może przykuć uwagę bardziej spostrzegawczych – choć to nie zima, droga jest praktycznie biała. Obecnie wszystkie jezdnie pokrywane są ciemnym asfaltem. Dawniej powszechnym materiałem, którym utwardzano drogi był wapienny kamień z pobliskich kamieniołomów.
Kamieniołomy znajdujące się najbliżej miejsca wykonania zdjęcia znajdowały się w Ścierniach i Cielmicach. W ich pobliżu budowano wapienniki, gdzie ze skały wapiennej uzyskiwano wapno palone, które po zalaniu wodą służyło jako zaprawa do murowania i tynkowania. Żaden murowany budynek naszych przodków nie mógłby bez niego powstać. Wapień był jednym z najpotrzebniejszych surowców budowlanych w XIX i XX wieku. Jasny kamień fundamentowy możemy odnaleźć praktycznie w każdym starym, ceglanym domu na naszych terenach.
Powróćmy jednak do drogi ze zdjęcia. Kamień wapienny przewożono na wozach, z których każdy jednorazowo mógł zabrać około dwóch ton. Ile w takim razie musiało być zatrudnionych ludzi przy remoncie drogi Pszczyna – Bieruń, np. w 1938 roku? Kiedy tysiące metrów sześciennych kruszywa trzeba było przetransportować bez znanych nam obecnie maszyn i ciężarówek?
Wilhelm Stein, ówczesny właściciel kamieniołomu w Ścierniach, prowadził dokumentację zatrudnienia przy wożeniu kamienia, za który płaciły władze powiatu pszczyńskiego. Sam kamień był grubej frakcji, a kruszono go ręcznie na miejscu po przetransportowaniu w miejsce docelowe. Kto chciał sobie dorobić, dźwigał ciężki młot i rozbijał materiał na drobne. Bardzo często pracę wykonywali nieletni i kobiety, gdyż w biednych rodzinach liczył się każdy grosz. Takie ręczne kruszenie kamienia było normą jeszcze długo po II wojnie światowej.
Janusz MIŚ, projekt „Międzyrzecze ratujemy śląskie historie”
Fotografia: Narodowe Archiwum Cyfrowe