ŁKS na kolanach! Koncert GKS na początek wiosny

0
Piłka w siatce ŁKS-u. Bartosz Biel strzelił pierwszego gola dla tyszan; fot. Łukasz Sobala
Reklama

GKS Tychy w rewelacyjnym stylu powrócił do rozgrywek ligowych po zimowej przerwie. W zaległym spotkaniu 17. kolejki Fortuna 1 Ligi Trójkolorowi pokonali na wyjeździe wicelidera Łódzki Klub Sportowy 3:0. Sympatyków GKS-u cieszyć może nie tylko dobry wynik, ale i dobra postawa już na początku rundy wiosennej.

Mimo tego, że na przerwę piłkarze gości schodzili prowadząc 1:0, to pierwsza połowa nie zapowiadała tego, że GKS odniesie tak pewne zwycięstwo. Szczególnie po początku meczu, w którym ŁKS potrafił zagrozić, a oprócz tego mieli sporą przewagę w posiadaniu piłki. Bardzo dobrym uderzeniem popisał się m.in. pomocnik łodzian Pirulo, który zza pola karnego zaskoczył bramkarza Konrada Jałochę.

Chwilę później odgryźli się tyszanie, którzy mądrze nie forsowali tempa meczu i czekając na swojej połowie szukali swoich szans po przejęciu piłki. Dwa razy w świetnej sytuacji znalazł się Łukasz Grzeszczyk – raz uderzał z linii szesnastego metra, a drugi z okolic linii bocznej boiska. Ani razu nie dał się zaskoczyć bramkarz ŁKS Arkadiusz Malarz.

Mecz można było określić mianem wyrównanego. Bardzo dobrze prezentował się skrzydłowy GKS Bartosz Biel, który imponował ofensywnymi wejściami. Jeśli należałoby wskazać który zespół jest jednak bardziej konkretny w swoich działaniach, byłby to GKS. Gospodarze tworzyli mniej kluczowych sytuacji i za wolno konstruowali akcje. W 40. minucie padła pierwsza bramka, a jej autorem był Biel. Piłka została wrzucona z autu, a w zamieszaniu w polu karnym najlepiej odnalazł się pomocnik tyskiego zespołu.

Dziesięć minut po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę, podopieczni Artura Derbina bezbłędnie wykorzystali niefrasobliwość rywali. W 55. minucie Bartosz Szeliga wbiegł w pole karne jak do siebie i mając mnóstwo miejsca wokół siebie nie dał szans bramkarzowi. Już dwie minuty później było 3:0.

Reklama

Po kolejnej stracie ŁKS przy wyprowadzaniu piłki GKS pognał z kontrą. Grzeszczyk rozprowadził piłkę, a ta znalazła się u Oskara Paprzyckiego. Ten huknął w słupek, a do dobitki błyskawicznie wystartował Kamil Kargulewicz, który w debiutanckim meczu wpisał się na listę strzelców.

Trener ŁKS zareagował błyskawicznie dwoma zmianami. Na boisko wszedł napastnik Łukasz Sekulski, który miał później dwie stuprocentowe sytuacje – niesamowite interwencje notował jednak Jałocha. Wynik i fakt niewykorzystania tak dobrych sytuacji, by choć odrobinę odrobić straty do GKS całkowicie podciął skrzydła łodzianom, a na twarzach piłkarzy widać było brak wiary. Tyszanie do końca meczu kontrolowali przebieg gry i nie dali sobie zagrozić.

Do swojego konta dopisali trzy punkty i wysłali sygnał ligowym przeciwnikom, że mogą być jednym z zespołów liczących się w walce nawet o bezpośredni awans. Obecnie GKS zajmuje czwarte miejsce w tabeli I ligi.

20 lutego 2021, Stadion Miejski w Łodzi
Łódzki Klub Sportowy – GKS Tychy 0:3 (0:1)
Bramki: 40’ Biel, 55’ Szeliga, 57’ Kargulewicz
ŁKS: Malarz – Dankowski, Dąbrowski (61’ Moros), Sobociński, Wolski – Pirulo, Rygaard Jensen, Tosik (61’ Sekulski), Dominguez, Trąbka – Janczukowicz
GKS: Jałocha – Mańka, Nedić, Sołowiej, Szeliga – Kargulewicz (69’ Norkowski), Paprzycki (69’ Moneta), Grzeszczyk (77’ Steblecki), Żytek (87’ J. Piątek), Biel – Lewicki (77’ Nowak).
Żółte kartki: Dąbrowski, Wolski – Szeliga, Grzeszczyk, Paprzycki.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj