Nienawiść na trybunach stadionu. Płonęły szaliki Widzewa Łódź

1
Płonące szaliki Widzewa Łódź na meczu w Tychach, 19.09.2021 r.; fot. wł
Reklama

Jeszcze przed niedzielnym (19 września) meczem piłkarskim drużyn GKS Tychy i Widzew Łódź, który odbył się na Stadionie Miejskim w Tychach, policja użyła gazu, by nie dopuścić do walk między kibicami obu klubów. A już podczas meczu w sektorze gospodarzy podpalono szaliki Widzewa Łódź.

W świecie kibiców jasno określeni są wrogowie i przyjaciele. Fani GKS Tychy sprzymierzeni są z fanami drużyny ŁKS Łódź, a ci za wrogów (z wzajemnością) uznają kibiców klubu Widzew Łódź. Zgodnie z logiką panująca w tym środowisku Widzew stał się tym samym wrogiem fanów GKS (w żargonie kibiców mówi się, że mają z nimi „kosę”). Dlatego mecz na Stadionie Miejskim w Tychach rozegrany 19 września między GKS Tychy i Widzewem postawił służby porządkowe w stan najwyższej gotowości.

Jak poinformowała nas asp. sztab. Barbara Kołodziejczyk, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Tychach, sobotni mecz, który na trybunach zgromadził prawie 5 tys. osób, zabezpieczało 300 policjantów z Tychów, Katowic, Częstochowy i Łodzi. Wspierała ich policja konna, armatki wodne, policjanci z psami. Obstawiono m.in. trasy dojazdowe i okolice stadionu. Problemy zaczęły się jeszcze przed meczem.

– Już podczas dotarcia kibiców na stadion policjanci interweniowali, aby nie dopuścić do starcia pomiędzy agresywnymi pseudokibicami obu drużyn – mówi asp. sztab. Barbara Kołodziejczyk. – Policjanci użyli środka przymusu bezpośredniego w postaci gazu. Skuteczne działania mundurowych zapobiegły konfrontacji, do której dążyli pseudokibice.

Ustawa o imprezach masowych zabrania rozwijania na trybunach flag wielkoformatowych (tzw. sektorówek); nie wolno odpalać rac i świec dymnych. Podczas sobotniego meczu sympatycy drużyny GKS Tychy złamali te przepisy. Na swoim sektorze rozwinęli sektorówkę, odpalili race i świece dymne, co spowodowało, że chwilowo mecz był przerwany. Doszło również, jak informuje policja, do podpalenia flag i szalików.

Reklama

– Policjanci zajmujący się zwalczaniem przestępczości stadionowej już prowadzą działania zmierzające do identyfikacji i zatrzymania sprawców – informuje asp. sztab. Kołodziejczyk. – Przypominamy, że osoby, które podczas imprezy sportowej używają elementów odzieży lub przedmiotów, dzięki którym ich identyfikacja jest utrudniona lub niemożliwa, podlegają karze ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 2 tys. zł. Przestępstwem jest również wnoszenie lub posiadanie na imprezie masowej broni, wyrobów pirotechnicznych, materiałów wybuchowych, łatwopalnych lub innych niebezpiecznych przedmiotów. Osoba, która łamie ten zakaz, popełnia przestępstwo, za które grozi kara nawet do 5 lat więzienia oraz zakaz wstępu na imprezy masowe.

Sobotnie wydarzenia na stadionie obserwowaliśmy z zewnątrz i wewnątrz. Po godz. 13.00 trudno było nie zauważyć kłębów dymu unoszących się nad stadionem. Na włączonych sygnałach przyjechały cztery wozy strażackie, włączył się bowiem alarm drugiego stopnia spowodowany zniszczeniem jednego z alarmowych przycisków na trybunach. Strażacy po stwierdzeniu, że nie ma zagrożenia odjechali.

Przed stadionem zaparkowało wiele wozów policyjnych. Teren wokół obiektu patrolowali policjanci na koniach. W korytarzach stadionu prowadzących na boisko stała armatka wodna z policjanci w pełnym rynsztunku bojowym. Słyszeliśmy komunikaty podawane przez krótkofalówki. Właśnie przed stadionem usłyszeliśmy, że kibice włamali się do punktu gastronomicznego, skąd mieli skraść m.in. noże i szklane butelki. Obawiano się, że użyją tych przedmiotów.

Agresja na trybunach rosła. W pewnym momencie na teren stadionu chciała wejść ekipa medyczna z dyżurującej karetki pogotowia, ale ostatecznie, ze względu na realne niebezpieczeństwo zaatakowania medyków niebezpiecznymi przedmiotami, zaniechano medycy na stadion nie weszli.

W specjalnym sektorze dla gości (prowadzi do niego osobne izolowane wejście) zasiadło ok. 400 fanów Widzewa. Między kibicami GKS Tychy byli również zaprzyjaźnieni fani ŁKS-u Łódź. Kibice lżyli się okrzykami. W pewnym momencie fani GKS-u odpalili race i świece dymne. Dym był tak intensywny, że mecz na krótko przerwano. W drugiej połowie nastąpił kolejny akt eskalacji. W sektorze gospodarzy rozwieszono szaliki klubowe Widzewa Łódź, a następnie je podpalono (w światku piłkarskim to akt agresji porównywany ze spaleniem flagi narodowej wrogów).

Zapytaliśmy 20 września w KMP Tychy o włamanie do punktu gastronomicznego i poszkodowanych podczas meczu.

– Policjanci przyjęli zawiadomienie dotyczące kradzieży z włamaniem do punktu gastronomicznego, skąd sprawcy mieli dokonać kradzieży artykułów spożywczych – odpowiedziała asp. sztab. Kołodziejczyk. – Do zdarzenia doszło podczas meczu pomiędzy drużynami GKS Tychy-Widzew Łódź. W sprawie prowadzone jest postępowanie podczas, którego policjanci będą gromadzić materiał dowodowy i weryfikować informacje dotyczące zarówno skradzionych przedmiotów, jak i osób, które dopuściły się kradzieży. Jest to przedmiotem prowadzonych czynności w sprawie.

KMP w Tychach poinformowała nas też, że podczas sobotniego meczu nie było poszkodowanych lub rannych.

(vis)

Dym nad Stadionem Miejskim w Tychach

 

Reklama

1 KOMENTARZ

  1. Panie redaktorze… prawdziwa bandyterka siedziała zupełnie gdzie indziej… 100 tyś. zł to koszt wygrania przetargu, 30 tyś. kosztuje decyzja administracyjna… jak to się ma do odpalonych rac i bluzgów ? Media tego nie opiszą bo nie ma ich u nas wcale, albo są słabe, aby wejść w temat, podrążyć, zadać trudne pytania i narazić się na proces…ci co mają zaś patrzeć na ręce nie mają wiedzy, kompetencji, oraz kompromitująco niski iloraz inteligencji. Łatwiej i prościej opisać to co się widzi…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj