Spór płacowy w PKM Tychy. Prezydent Tychów uznał żądania kierowców za uzasadnione, ale…

0
Fot. ilustr. ZB
Reklama

W spółce Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej, należącej do gminy Tychy, trwa spór zbiorowy. Kierowcy autobusów domagają się podwyżki płac. Prezydent Tychów mówi, że oczekiwania pracowników są uzasadnione, ale z drugiej strony zapowiada możliwość ograniczenia kursów.

Aleksander Wysocki, przewodniczący Związku Zawodowego Komunikacji Miejskiej i Transportu przy PKM Sp. z o.o. w Tychach poinformował nas dzisiaj (1 października), że od 24 września br. dwa związki zawodowe działające w gminnej spółce Przedsiębiorstw Komunikacji Miejskiej w Tychach, czyli Związek Zawodowy Komunikacji Miejskiej i Transportu oraz Międzyzakładowy Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Kierowców Autobusowych i Trolejbusowych, są w sporze zbiorowym z zarządem PKM.

– Nasze żądania w porównaniu z innymi sektorami publicznymi nie są wcale wygórowane – mówi przewodniczący Wysocki. – Walczymy o podwyżkę 500 zł brutto do stawki zaszeregowania, 500 zł brutto od stycznia 2022 r., zmniejszenia do 7 lat (czyli o połowę w stosunku do tego co niedawno wprowadził zarząd spółki ) okresu w podniesieniu stawki zaszeregowania pracownika do najwyższej, oraz wprowadzenie rozwiązań organizacyjnych i płacowych w porozumieniu z zakładowymi organizacjami związków zawodowych działającymi na firmie.

Zarząd PKM Tychy, jak słyszymy od lidera ZZKMiT, proponuje od września 250 zł podwyżki dla grupy nieadministracyjnej i 150 zł dla administracji plus jedną dodatkową premię.

– Niestety, zarząd spółki nie potrafi nam odpowiedzieć kwotowo na postulat przyszłoroczny, który jest dla nas bardzo ważny, gdyż daje to jakąś dłuższą stabilizację dla pracowników firmy – kontynuuje A. Wysocki. – Aktualnie przekazujemy informację dla pasażerów, wystawiając kartki z napisem: SPÓR ZBIOROWY za przednimi szybami wszystkich autobusów. Martwi nas obecna sytuacja płacowa, ponieważ z pracy cały czas odchodzą doświadczeni kierowcy z kilku lub kilkunastoletnim stażem w PKM Tychy. Tak niski wzrost płac nie przyciąga nowych kierowców, co staje się coraz bardziej widocznym problemem nie tylko dla firmy, ale także mieszkańców.

Reklama

W tym kontekście przewodniczący Wysocki wspomniał o wypadających kursach i zawieszaniu całych linii. Niskie zarobki wynikające z regulaminowego czasu pracy zmuszają kierowców do brania nadgodzin – co, jak słyszymy, na dłuższą metę (biorąc pod uwagę stres spowodowany presją punktualnej jazdy, czy nocnymi godzinami pracy) mogą skutkować wypaleniem zawodowym.

– Nie może tak dalej być, ponieważ zabraknie kierowców! – przestrzega przewodniczący ZZKMiT. – Nowi kierowcy przychodzą, zdobywają doświadczenie i myślą o odejściu lub po prostu odchodzą. Starsza kadra korzysta z możliwości przejścia na  emerytury i za chwilę zabraknie doświadczonych pracowników.

Stąd obecny protest. O dalszych krokach, jak słyszymy, związki zawodowe będą decydować zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, przy czym o zastosowanej w najbliższym czasie formie protestu mają zadecydować pracownicy.

– W sobotę 2 października zarząd spółki organizuje zebranie z załogą w sprawie zaistniałej sytuacji w firmie i propozycji podwyżek płac – mówi przewodniczący Aleksander Wysocki. – Ale czy ktoś z kierowców przyjdzie? Zobaczymy…

Poprosiliśmy Michała Kasperczyka, rzecznika prasowego PKM Tychy, o komentarz. Otrzymaliśmy odpowiedź, że zarząd PKM Tychy na razie nie będzie niczego komentować.

Na ostatniej sesji Rady Miasta Tychy, która odbyła się 30 września, radny Marek Gołosz (PiS) zapytał o sytuację w PKM Tychy prezydenta Andrzeja Dziubę.

– Sytuacja jest bardzo trudna – stwierdził prezydent Tychów Andrzej Dziuba. – Proszę zauważyć, że wpływy z biletów zmalały w sposób drastyczny. To jest oczywiście efekt covidu. Nożyce między wpływami z biletów a kosztami komunikacji rozwierają się coraz bardziej. Coraz więcej dopłacamy do komunikacji. Nasze autobusy w znakomitej większości jeżdżą na gaz ziemny. Z niepokojem czekamy na otwarcie ofert w przetargu, który powie nam, jakie będą koszty [tego paliwa]. One wzrosną znacząco – to nie ulega żadnej wątpliwości. Cenny gazu ziemnego na rynkach światowych poszybowały niebotycznie w górę. Wzrosną znacznie koszty eksploatacji zawarte w tzw. wozokilometrze.

Prezydent stwierdził też, że „wpływy do budżetu miasta zmaleją o ok. 60 mln zł z tytułu Polskiego Ładu” i pytał: „Skąd brać te pieniądze? Skąd brać na podwyżki?”. Zaznaczył, że owe 60 mln zł to wydatki bieżące, a na pokrycie takich wydatków miasto nie może się zadłużać, dlatego uznał, że to sytuacja „trochę taka bez wyjścia” i nie wie, czy miasto nie stanie przed koniecznością ograniczenia komunikacji publicznej tj. ograniczenia kursów, ograniczenia zakresu komunikacji, „bo z pustego to i Salomon nie naleje”.

– Jednocześnie oczekiwania pracowników, kierowców, jak najbardziej są uzasadnione, tak jak urzędników – kontynuował prezydent Dziuba. – Wszystkich nas dotyka inflacja, która teraz sięga już, według oficjalnych danych, ponad 5 proc., czyli zjada nam 5 proc. naszych dochodów.

Prezydent Tychów rozmawiał z prezesem PKM Tychy o sytuacji w spółce, wie o przygotowanych przez prezesa propozycjach i raczej wątpi, czy żądania kierowców PKM zostaną w stu procentach zaspokojone. Ma nadzieję jednak, że zostanie osiągnięty kompromis i wypracowany jakiś złoty środek. Ale prezydent Andrzej Dziuba zastrzegł jednocześnie, że nawet gdyby zarząd PKM Tychy dogadał się teraz z kierowcami, to wcale nie oznacza, że w ciągu następnych miesięcy nie będzie jakichś drastycznych ograniczeń komunikacji publicznej z powodu braku pieniędzy.

ZB

Linie autobusowe 33 i 65 obsługiwane przez PKM Tychy zawieszone z powodu braku kierowców

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj