Dr Wanda Półtawska o degradacji polskiej rodziny

0
Wanda Półtawska z uczestnikami wykładu w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Pszczynie, 14.03.2016 r.; fot. Renata Botor-Pławecka
Reklama

25 października 2023 roku zmarła dr Wanda Półtawska. Miała prawie 102 lata. Przez całe życie była orędowniczką nauki Jana Pawła II o małżeństwie i rodzinie. Przypominamy relację z wykładu dr Półtawskiej w Pszczynie w 2016 roku.

***

– Małżeństwa dążą do posiadania pieniędzy, mieszkania, mercedesa, ciągle czegoś, ale nie do miłości. Nie znają się. 30 lat mija i nagle rozwód – mówiła 14 marca 2016 roku dr Wanda Półtawska w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego i Matki Bożej Częstochowskiej w Pszczynie. Było o przyczynach rozwodów, o aborcji, antykoncepcji… Radykalnie, bez ogródek, z przykładami.

Wanda Półtawska (rocznik 1921) jest doktorem medycyny, specjalistą w dziedzinie psychiatrii. Od kilkudziesięciu lat pracuje w poradniach młodzieżowych i małżeńskich. Prowadziła wykłady w Papieskiej Akademii Teologicznej, a także w Instytucie Jana Pawła II przy Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie. Przeżyła niemiecki obóz koncentracyjny w Ravensbrück. Była

wieloletnią przyjaciółką Jana Pawła II.

Znała Matkę Teresę z Kalkuty. Na wykład w pszczyńskim kościele przyszło dużo osób, w różnym wieku. Jedni zostali po mszy św., inni przyszli specjalnie na spotkanie. Wykład pt. „Miłość małżonków w świetle nauczania Jana Pawła II” odbył się w ramach rekolekcji wielkopostnych.

Wanda Półtawska siedziała na krześle ustawionym dla niej przed ołtarzem. Kto nie słyszał jej nigdy wcześniej, mógł być zaskoczony silnym głosem 95-letniej pani doktor. Mówiła około półtorej godziny tylko z jedną krótką przerwą na łyk wody. Powiedziała wtedy, że jest sparaliżowana i nie powinna już wykładać, tylko „leżeć sobie w łóżeczku”.

Reklama

Wykład był trudny, pełen radykalnych stwierdzeń. Mówił o degradacji polskiej rodziny, rozwodach;

„modzie na nieczystość”

i rozpoczynaniu małżeńskiego życia z grzechem na sumieniu; o chęci zastępowania Boga Stwórcy.

Jedne z najmocniejszych zdań dotyczyły kobiet XXI w. Medycyna poszła tak daleko, mówiła Półtawska, że już zabijać dzieci nie musi ginekolog. – Ona [kobieta] sama zabije. Tabletką „po”. 113 zł kosztuje życie jednego człowieka. Judasz dostał więcej za Chrystusa – stwierdziła Półtawska.

Wanda Półtawska (w środku z laską w ręku) po wykładzie w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Pszczynie, 14.03.2016 r.; fot. Renata Botor-Pławecka

Była mowa o konieczności świadomego, codziennego dążenia do świętości. Nie może się to jednak odbywać – jak podkreślała prelegentka – biernie („Nie możesz siąść i czekać, aż się staniesz świętym”), tylko w działaniu, czynach, w ciągłym rozwijaniu duszy, intelektu („Masz być dla siebie terenem działania, masz dokonać w sobie pewnej integracji, by wszystko w tobie było jasne, czyste, przejrzyste”). Padło też:

„Póki żyjesz, działa miłosierdzie.

W momencie śmierci jest sąd. I to nie Bóg będzie cię sądził, ale twoje własne czyny. Co zarobisz tu na ziemi, to za tobą pójdzie na sąd. Czysta sprawiedliwość”.

Sporo było przykładów dotyczących źródeł problemów małżeńskich.

–  W poradni małżeńskiej słucham od 65 lat skarg, oskarżeń. Małżonkowie są jak prokurator. Jedno wyszukuje grzechy tego drugiego. Żona potrafi trzy godziny opowiadać, jak zły jest mąż. Pytam, po co wyszła za tak złego męża. Odpowiada: „Nie był taki, zmienił się”.

–  On wstaje, ona jeszcze śpi. On wraca, ona już śpi. Niedziela: do kościoła osobno. […] 30 lat żyją ze sobą, ale nic wspólnie nie robią.

–  Mąż idzie na 10 godzin do pracy. Pytam żonę: „A gdzie on pracuje? ” Ona: „A gdzieś w urzędzie”. Nic nie wie o mężu, nie interesuje się.

– Małżeństwa dążą do posiadania pieniędzy,

mieszkania, mercedesa, ciągle czegoś, ale nie do miłości. Nie znają się. 30 lat mija i nagle rozwód.

–  Kiedyś przeprowadziłam badania. Najwięcej rozwodów jest po pierwszym dziecku. Najczęściej kobieta, gdy stała się matką, nie umiała już być żoną. On czuje się opuszczony. Tymczasem ona musi umieć spełniać dwie role: żony i matki, a on: męża i ojca.

–  Mam pretensję do ludzi, że przychodzą po pomoc za późno, gdy już narozrabiają – mówiła też prelegentka. Bo skutków – jak tłumaczyła – zmienić się już nie da.

Półtawska apelowała więc: uczcie się kochać. Przypomniała, że miłość jest bezinteresowna („miłość jest za nic, za to, że jesteś”), sprawiedliwa („miłością nie jest to, co bierzesz, tylko to, co dajesz”), wymagająca („wymagaj od siebie”, „bądź taki/ taka, aby współmałżonek mógł cię podziwiać”). Mówiła o dwóch filarach, na których opiera się miłość: wzajemnym podziwie („nie można kochać, gdy się lekceważy) i czułości („to dobre słowo, dobre spojrzenie”, zauważenie, że oczy drugiej osoby są smutne, nie tylko niebieskie).

Radziła, by szukać pomocy

póki nie jest jeszcze za późno.

Na koniec, nieco żartobliwie, dała przykład prostego testu. – Jeśli żona ma imieniny, a ty pytasz kolegę, co jej kupić, to – uwaga! – nie kochasz jej. Bo gdybyś kochał, wiedziałbyś, czym sprawić radość swojej żonie. Jeśli się złościsz: „Jak mogłaś to zrobić?”

Uwaga! Nie kochasz,

bo jej nie rozumiesz. Gdybyś rozumiał, potrafiłbyś przewidywać, jak ona zareaguje. A ty o niej nic nie wiesz i ona cię zaskakuje. – Zabierzcie się więc do roboty! – zaleciła na koniec słuchaczom przyjaciółka papieża. – Tylko wtedy jest dobre małżeństwo, jeśli możesz uczciwie powiedzieć: „Dziś kocham cię więcej niż wczoraj. Jutro postaram się jeszcze więcej”. I tak codziennie. Aż do śmierci. Amen.

Renata BOTOR-PŁAWECKA

Artykuł ukazał się w tygodniku Nowe Echo (obecnie dwutygodnik Nowe Info) nr 7 z 22.03.2016 roku

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj