Tajemnica grobu żołnierza Wehrmachtu

3
Prace ekshumacyjne w Czarkowie, 11.06.2021 r.; fot. ZB
Reklama

Wojna skończyła się 76 lat temu, lecz do dzisiaj szuka się miejsc pochówku ludzi, którym przyniosła śmierć. W ubiegłym roku ustalono, że polna droga w sołectwie Czarków (gmina Pszczyna) kryje taką tajemnicę śmierci. Miał tam być pochowany żołnierz Wehrmachtu – Hans Ragger. Nie było żadnych śladów wskazujących na grób. Mieszkańcy Czarkowa mówili tylko o tym między sobą i w Zaduszki palili tam świece. W czerwcu br. przyszedł czas na prace ekshumacyjne. Znaleziono rzeczy wskazujące na pochówek, ale tajemnica nie została wyjaśniona.

Autorzy: Zdzisław BARSZEWICZ, Jarosław JĘDRYSIK

11 czerwca 2021 r. rano na asfaltowej drodze w Czarkowie zaparkowały samochody, które przywiozły ekipę, mającą dokonać ekshumacji. Prace te pilotowała Volksbund Deutsche Kriegsgraberfursorge e.V – organizacja szukająca grobów niemieckich żołnierzy. Na miejscu byli również przedstawiciel firmy ekshumacyjnej Varmex, Marek Mielnik, dyrektor oddziału rejonowego Polskiego Czerwonego Krzyża w Bielsku-Białej, Arkadiusz Dominiec z tyskiego Muzeum Śląskiego Września 1939. Dziennikarz „Nowego Info” towarzyszył im podczas pracy.

Kopanie na chybił trafił

Aby dotrzeć na miejsce wskazywane jako grób, trzeba było zejść z drogi asfaltowej. Ścieżka wiła się między polami. W końcu znaleźliśmy się u celu. Polna droga na tym odcinku niczym specjalnym nie różniła się od przebytego już dystansu. Nie było żadnych znaków sugerujących miejsca pochówku. Koparka rozpoczęła pracę, ale gdy łyżka zagłębiła się na ok. 1,5 metra i na nic nie natrafiła, jasne było, że to nie to miejsce. Druga dziura w ziemi też okazała się fałszywym tropem. Kopanie na chybił trafił na sporym obszarze nie rokowało najlepiej.

Powiadomiono gospodarza, rolnika Krzysztofa Szenderę, na terenie którego przeprowadzano prace ekshumacyjne, prosząc o wskazanie bardziej precyzyjnej lokalizacji. Rolnik też nie wiedział, gdzie dokładnie znajduje się grób, pewny był tylko, że na pewno kilka metrów od miejsca, gdzie zaczęliśmy kopać.

Reklama

Łyżka koparki raz za razem zanurzała się w ziemi. Na próżno. Rolnik zatelefonował do swojego syna, aby pomógł wskazać miejsce. Syn przyszedł, ale również potrafił tylko mniej więcej określić obszar poszukiwań. W drodze powstawały nowe dziury sukcesywnie później zasypywane.

Guzik, odznaka, daszek czapki

Nagle, około godz. 9.45, w ziemi wydobytej z kolejnego otworu dyrektor Mielnik z PCK zauważył jakieś poszarpane włókna. Mógł to być strzęp munduru. Łyżka koparki wydobyła w tym miejscu jeszcze jedną porcję ziemi. Ekipa poszukiwawcza przesiewała ją w rękach z natężoną uwagą. Jest! Guzik. Prawdopodobnie z munduru. Trudno to określić, bo oblepiony jest szczelnie skostniałą gliną.

Prace ekshumacyjne; fot. ZB

Teraz operator koparki wskoczył do dołu i używał tylko specjalnej łopatki. Wkrótce wydobył owalny, oblepiony ziemią przedmiot. To najprawdopodobniej odznaka żołnierska przyznawana rannym żołnierzom Wehrmachtu. Odnaleziono jeszcze haki mundurowe, służące do podtrzymywania pasa głównego, na którym zawieszano część oporządzenia, lufkę do palenia papierosów i stalówkę pióra. Kolejne zanurzenie łopatki i kolejne znalezisko – daszek od czapki.

Proteza zębowa

Teraz ziemia wydobywana jest szczególnie delikatnie, kawałeczek po kawałeczku. Jak jest czapka (a mówiąc ściślej, daszek od czapki), to wszyscy spodziewają się natrafić na czaszkę. Następne znalezisko zdaje się to potwierdzać – wydobyto fragment szczęki. Widać zęby białe i żółte. Po oczyszczeniu okazało się, że to proteza. Te żółte zęby są chyba za złota. Znalezienie szczątków żołnierza wydaje się tylko kwestią czasu. Natrafiamy na guziki od koszuli, bakelitową lufkę na papierosy, stalówkę. Jednak szczątków wciąż nie ma. Nie ma też następnych znalezisk. Odkryto tylko coś w rodzaju posłania z gałęzi. Dalsze poszukiwania nie dają rezultatu. Prace ekshumacyjne przerwano. Tajemnica grobu nie została wyjaśniona.

Wiele wskazuje na to, że szczątki niemieckiego żołnierza mogły być pod koniec wojny, lub tuż po jej zakończeniu, potajemnie wykopane i w tajemnicy przeniesione na cmentarz bez wiedzy komunistycznych władz państwowych. Ale to tylko robocza hipoteza.

***

O żołnierzu Wehrmachtu Hansie Raggerze pochowanym w Czarkowie pisaliśmy w „Nowym Info” nr 14 z 7 lipca 2020 r. (artykuł pt. „Odzyskał tożsamość. Nieśmiertelnik, listy i zdjęcie”).

– Pochowali go na mojej łące. Wiem to od dziecka. Moja matka Dolores Szendera mówiła mi, że zastrzelono go w lutym 1945 r. Front radziecki już przeszedł na zachód, a ten Niemiec się tutaj zapodział i ktoś go zastrzelił. Ale kto, to dokładnie nie wiem – mówił nam rok temu Krzysztof Szendera.

Znicz na kopczyku

– Tego żołnierza pochowali dwaj mieszkańcy Czarkowa. Jeden z nich miał wówczas niespełna 18 lat. Obaj już niestety nie żyją, a ich dzieci i wnuki niewiele wiedzą na ten temat – kontynuuje Krzysztof Szendera. – Jeden z nich mówił mi jedynie, że Niemca zastrzelono, kiedy przeskakiwał przez płot i na tym płocie go znaleźli. To było prawdopodobnie ogrodzenie pod lasem, które postawili za Niemca, żeby nie było szkód łowieckich. Słyszałem też od jednego mieszkańca wsi, że do niemieckiego żołnierza strzelił leśniczy. Była też wersja, że Niemców było dwóch i jednemu udało się uciec, ale ile w tym prawdy… – zastanawia się Krzysztof Szendera.

– Chodziliśmy na tę mogiłę z matką zapalić znicz. Zawsze dzień przed lub po Wszystkich Świętych. Tam był tylko kopczyk ziemi. Krzyża nie było. Na łąkę chodziłem świecić jeszcze z moim synem, kiedy był mały. Tak mniej więcej od 20 lat już tego nie robimy. Nie ma już śladu po tym grobie. Tam jest polna droga. Łąkę koszę i czasem mi głupio, bo traktorem przejedzie się po miejscu pochówku. Nie dawało mi to spokoju… – mówi pan Krzysztof.

– Odszukałem telefon do pana Arka Domińca z Muzeum Śląskiego Września w Tychach. Skontaktowałem się z nim, bo wiedziałem, że kilka lat temu odnaleziono dokumenty, które Niemiec miał przy sobie. Mama mówiła mi, że takie dokumenty na pewno były. Podczas rozbiórki budynku gospodarczego natrafili na nie potomkowie jednej z osób, która w 1945 r. pogrzebała żołnierza. Pewnie 70 lat temu schowano je z obawy przed Rosjanami. Potem, za komuny, o takich sprawach się nie rozmawiało… Przekonałem tych mieszkańców Czarkowa, aby przekazali rzeczy należące do Niemca Arkadiuszowi Domińcowi – mówi Krzysztof Szendera.

Nieśmiertelnik, listy i ślubne zdjęcie

W nadgryzionej przez myszy okładce notatnika (oryginalnego, niemieckiego z  czasów wojny) o grafitowym kolorze znajdowała się m.in. połowa nieśmiertelnika z wybitym napisem: „Gen. B/G. A. E. A. 79 319 A”. Dla niewtajemniczonych wyjaśniamy, że nieśmiertelnik (niem. Erkennungsmarke) żołnierz nosił na szyi w postaci metalowej blaszki.

Połówka nieśmiertelnika obergefrajtra Hansa Raggera; fot. J. Jędrysik

Jak pisze Zygmunt Orlik w książce „Pamiętny rok 1945 na ziemi pszczyńskiej”, składał się z dwóch połówek, na których wybito identyczne dane żołnierza: nazwa pierwszej jednostki (najczęściej w skrócie), do której został wcielony zaraz po wstąpieniu do wojska i jego numer ewidencyjny w aktach jednostki. W późniejszym okresie podawano także grupę krwi. Jak pisze Z. Orlik, w przypadku śmierci żołnierza nieśmiertelnik przełamywano i jedną część wkładano między zęby i zaciskano szczęki. Wówczas istniała większa szansa na zachowanie blaszki przy zwłokach. Pozwalało to po wojnie zidentyfikować szczątki żołnierza.

Obergefrajter Ragger – Austriak

– Przesłałem zdjęcie połówki nieśmiertelnika Niemca z Czarkowa Romanowi Golusowi, pasjonatowi historii z Bierunia, który ma doświadczenie w przeszukiwaniu  m.in. niemieckich i rosyjskich archiwów wojskowych – mówi Arkadiusz Dominiec. Wśród dokumentów były też dwa listy i dwie koperty.

Okładka notatnika, który żołnierz miał przy sobie; fot. J. Jędrysik

– Roman poprosił mnie, abym sprawdził, czy korespondencję nadano do żołnierza poprzez Feldpost (wojskową pocztę polową) i czy na kopertach nie zachował się pięciocyfrowy numer takiej poczty polowej. Okazało się, że był tam numer 16091 – mówi właściciel Muzeum Śląskiego Września. Już następnego dnia Arkadiusz Dominiec otrzymał wiadomość od Romana Golusa:

Twój żołnierz to obergefrajter Hans Ragger z Austrii. Służył w 97. Jäger-Division”. – Przyjrzałem się wówczas jeszcze raz tym kopertom. Jedna z nich była rozdarta na dwie części. Kiedy ją złożyłem, można było dostrzec ledwo widoczne nazwisko Hans Ragger. Identyfikacja dokonana przez Romana była trafna – dodaje A. Dominiec.

A więc żołnierz Wehrmachtu pochowany w Czarkowie to Austriak. Świadczą o tym również dobrze zachowane pieczęcie pocztowe. Pierwszy z listów został nadany 3 grudnia 1944 r. poprzez pocztę kolejową Wolfsberg – Zeltweg. Druga koperta ma pieczęć ze swastyką. Czytelny jest tylko jej fragment: „Hauptstadt der Bew… ”. Data nadania: 21 grudnia 1944 r., tuż przed Bożym Narodzeniem, ostatnim w życiu obergefrajtra Raggera.

Ślub i śmierć

Kto pisał do Hansa Raggera? Wiele wskazuje na to, że jego żona. Bowiem wraz z korespondencją zachowało się zdjęcie ślubne obergefrajtra. – Matka mówiła mi, że on ożenił się krótko przed śmiercią. Nie wiem, skąd to wiedziała. Być może zanim ukryto dokumenty żołnierza, widziała to zdjęcie? – mówi Krzysztof Szendera. Fotografia została zrobiona w plenerze. Ona w sukni ślubnej z welonem, z dużym bukietem białych kwiatów w rękach, a on w mundurze. Szczupły, niezbyt rosły, chyba blondyn w okularach (w tym miejscu zdjęcie jest niewyraźne).

Ślubne zdjęcie niemieckiego żołnierza, który pochowany był w Czarkowie; fot. J. Jędrysik

Wracając do okoliczności śmierci żołnierza 97. Jäger-Division, Arkadiusz Dominiec poddaje w wątpliwość informację, że mógł go zastrzelić miejscowy leśniczy. – Bardziej prawdopodobna jest teza, że zrobili to jednak czerwonoarmiści. Może jakiś zwiad natrafił na maruderów Wehrmachtu? Oni Niemców od razu zabijali. W lutym 1945 r. było to możliwe – mówi A. Dominiec. We wspomnianej już książce Zygmunt Orlik pisze, że w Czarkowie pierwsi żołnierze radzieccy pojawili się już 28 stycznia 1945 r. Podeszli od strony Piasku i posuwali się wzdłuż szosy w kierunku centrum wsi. Dalsze ich natarcie wstrzymał jednak ogień artylerii niemieckiej, której stanowiska znajdowały się w Starej Wsi, między laskiem Grabysz i cegielnią. W ciągu następnych dwóch dni wyparto Niemców na linię szosy żorskiej. Jednak walki pozycyjne w Czarkowie trwały do 10 lutego 1945 r.

***

Choć na razie nie odnaleziono szczątków Hansa Raggera – to dzięki staraniom mieszkańców Czarkowa, Arkadiusza Domińca i Romana Golusa oraz dziennikarzy „Nowego Info” i austriackiej gazety „Unterärntner Nachrichten” („Wiadomości z Dolnej Karyntii”) – po 76 latach rodzina żołnierza Wehrmachtu poznała jego losy. Do tej pory najbliżsi nie wiedzieli co się z nim stało. Miał status zaginionego.

E-mail do „Unterärntner Nachrichten”

– W imieniu Muzeum Śląskiego Września 1939 r. napisałem e-mail do redakcji „Unterärntner Nachrichten” z prośbą o pomoc w  odnalezieniu rodziny Hansa Raggera. Wysłałem im fotografie nieśmiertelnika i listów, ślubne zdjęcie Raggerów oraz artykuł, który ukazał się w „Nowym Info” – mówi Roman Golus. – Po 5 minutach odpisał mi austriacki dziennikarz Horst Kakl. W tamtejszej gazecie ukazały się dwa jego artykuły o Raggerze – dodaje R. Golus.

Dokładniejsza analiza jednego z listów, wysłanych w 1944 r. do Raggera, wykazała, że mieszkał on w Bad St. Leonhard, uzdrowiskowej miejscowości w Karyntii, dziś należącej administracyjnie do miasta Wolfsberg. Nie ma też wątpliwości, że pisała je żona obergefrajtra. Austriacka gazeta odszyfrowała jego fragmenty (pisany był w lokalnym, niemieckim dialekcie): „Mój najdroższy (nieczytelne), wiele tysięcy pocałunków i pozdrowień od żony. Kochanie, jak się masz… ”.

Dobrze zachowany, choć nadgryziony przez myszy list napisany ołówkiem do Hansa Raggera; fot. J. Jędrysik

– Po ukazaniu się w Austrii pierwszego artykułu z redakcją skontaktował się były mieszkaniec Wolfsbergu, który zajmuje się genealogią. To on przekazał gazecie datę urodzin i śmierci Raggera, które zachowały się księgach parafialnych. Wpis brzmi: „Johann Ragger, urodzony 16 marca 1921 r. (…). W 1955 r. został uznany za zmarłego, a data jego śmierci to 29 stycznia 1945 r.”. Zastanawiające jest, skąd ta precyzyjna data śmierci, skoro losy Raggera były nieznane? To jedno z wielu pytań w tej historii, na które na razie nie ma odpowiedzi – mówi Roman Golus.

Odnalazła się szwagierka Raggera!

Apel w  „Unterärntner Nachrichten” przyniósł efekt! Pod koniec maja br. gazeta poinformowała, że skontaktowała się z nią 89-letnia Hilde Bergthaler, szwagierka Hansa Raggera.

Hans Ragger poślubił jej siostrę Marię, z domu Heine, 1 lipca 1944 r. w Wolfsbergu. „Maria opłakiwała go przez długi czas” – wspomina w austriackiej gazecie Hilde Bergthaler. „Byłam wtedy młodą dziewczyną. Hans i moja siostra Maria, która była o dziesięć lat starsza ode mnie, mieszkali w Bad St. Leonhard, więc nie widywałem ich zbyt często. Ale kiedy przyjeżdżali do nas, zawsze był bardzo przyjacielski. Pamiętam, że miał dwie siostry i brata. Czy któryś z nich wciąż żyje? Nie wiem”.

Hilde Bergthaler wspomina: „Kiedy spędził u nas ostatnie wakacje i musiał wracać na front, moja siostra towarzyszyła mu aż do polskich terenów. Maria otrzymała później raport o zaginięciu męża i była kompletnie załamana. Czekała wiele lat. Liczyła, że Hans mimo wszystko wróci do domu. Dziesięć lat później ponownie wyszła za mąż. W międzyczasie Maria uczęszczała do szkoły pielęgniarskiej i pracowała jako pielęgniarka w Wolfsbergu. Zawsze bardzo pragnęła mieć dzieci, ale nie było jej dane być matką. Maria zmarła na raka w 1980 r., w wieku 57 lat”.

Maria, żona Hansa Raggera, po wojnie w stroju pielęgniarskim; fot. archiwum Hilde Bergthaler/Unterärntner Nachrichten

Austriacki dziennikarz zapytał panią Hilde, co powinno się stać ze szczątkami Hansa Raggera, jeśli zostaną odnalezione? Czy miasto Wolfsberg lub Republika Austrii nie mogłyby zadbać o jego powrót do domu? „Naprawdę nie wiem. Może najlepiej byłoby, żeby odpoczywał w pokoju w Polsce” – odpowiedziała.

***

Po poszukiwaniu szczątków Hansa Raggera na polu w Czarkowie Arkadiusz Dominiec z Muzeum Śląskiego Września 1939 r. zapewnił, że to nie koniec tej historii. – Volksbund Deutsche Kriegsgraberfursorge zależy na odnalezieniu miejsca pochówku tego żołnierza. Wraz ze stroną niemiecką będziemy ustalać, gdzie ostatecznie spoczął Ragger po prawdopodobnej ekshumacji z Czarkowa. Do szwagierki Hansa Raggera zostanie wysłane zdjęcie protezy zębowej. Chcemy podjąć próbę identyfikacji, czy należała do niego.

Zdzisław BARSZEWICZ, Jarosław JĘDRYSIK

Artykuł ukazał się w dwutygodniku „Nowe Info” nr 13 z 22.06.2021 r.

Reklama

3 KOMENTARZE

  1. Tysiące, dziesiątki tysięcy Polaków pomordowanych przez Ukraińców nie może doczekać się ekshumacji i własnych grobów.

  2. Dobrze ze jest ktos kto normalnie mysli i dba o pamiec o naszej sląskiej historii..Głosami „polskich patriotow” sie nie zajmujmy to inny stan umysłu,podobny do Rosjan..

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj