[FILM, ZDJĘCIA] Wisła Mała: Pogrzeb Macieja Tetłaka, górnika z kopalni Pniówek

0
Msza święta pogrzebowa Macieja Tetłaka; fot. J. Jędrysik
Reklama

Dziś (30 kwietnia) w Wiśle Małej (gmina Pszczyna) odbył się pogrzeb Macieja Tetłaka, górnika, który zmarł po katastrofie w kopalni Pniówek w Pawłowicach. Maciej odszedł 26 kwietnia w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich w dniu swoich 33. urodzin. Pozostawił żonę i osierocił dwójkę dzieci. Zmarły był strażakiem, piłkarzem i przewodniczącym rady rodziców w miejscowej szkole. Żegnała go cała miejscowość.

Zabytkowy, drewniany kościołek pw. św. Jakuba Starszego Apostoła nie pomieścił wszystkich żałobników. Ludzie uczestniczyli w mszy świętej pogrzebowej, stojąc wokół świątyni. Koncelebrowali ją: ks. proboszcz Grzegorz Seweryn oraz biskup Marek Szkudło.

Honorową straż przy trumnie pełnili ratownicy górniczy z kopalni Pniówek w białych kaskach i czerwonych strojach. Trumnę nieśli górnicy w galowych mundurach oraz druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej w Wiśle Małej. Były strażackie, kopalniane i związkowe poczty sztandarowe. Grała górnicza orkiestra dęta.

Po wybuchu metanu w kopalni Pniówek, 1000 metrów pod ziemią, Maciej Tetłak ciężko poparzony trafił do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie zmarł 26 kwietnia br. w dniu swoich 33. urodzin.

– Kiedy w tym kościele parafialnym w Wiśle Małej cztery dni temu zanoszono modlitwy dziękczynne za dar życia śp. Macieja, w jego 33. urodziny, ja byłem w Siemianowicach Śląskich, w parafii niedaleko szpitala, w którym przebywał wówczas Maciej. Razem z młodzieżą, której udzielałem sakramentu bierzmowania, modliliśmy się również za rannych górników. I właśnie wtedy Maciej odszedł do Pana – mówił ks. biskup Marek Szkudło.

Reklama

– Kiedy myślałem o tym, że Maciej umarł w dniu rocznicy swoich narodzin, to przypomniał mi się zwyczaj z początków chrześcijaństwa, kiedy wierni o dniu śmierci mówili jako o dniu narodzin dla nieba. Niech to będzie źródło nadziei dla nas i najbliższych, pomimo tak trudnych doświadczeń ostatnich dni – kontynuował biskup.

– Maciej był człowiekiem otwartym, służył innym. Był zastępcą naczelnika Ochotniczej Straży Pożarnej w Wiśle Małej, wieloletnim piłkarzem miejscowego LKS-u, przewodniczącym rady rodziców w szkole. Pozostawił kochającą się rodzinę – żonę Klaudię, z którą przeżył w małżeństwie 12 lat, choć znali się dłużej; 9-letniego syna Wojtka i 6-letnią córkę Alicję – mówił bp M. Szkudło.

– Żona dostrzegła piękne cechy swojego małżonka. Powiedziała mi, że był człowiekiem o dobrym sercu, ale też miał poczucie humoru. Miał też dystans do rzeczywistości, łatwo nie ulegał emocjom. Cechowały go zdecydowanie i pracowitość. Ojciec, mąż, przyjaciel… Pomagał wielu ludziom. Zawsze można było na niego liczyć. Ta postawa wynikała też z jego bliskości z Jezusem – mówi biskup Szkudło.

W imieniu Macieja podziękowania złożył ks. proboszcz Grzegorz Seweryn. – Zapamiętam go jako człowieka ogromnej odwagi i ogromnej miłości do swojej rodziny. Kiedy włączał się alarm pożarowy w naszej zabytkowej, drewnianej świątyni, to zawsze sprawdzał czy coś złego się nie dzieje. Ileż jeszcze niedawno było radości i normalności, kiedy z synem Wojtkiem kopał piłkę na ogródku…

– Dziękuję ks. biskupowi Markowi Szkudło za odprawienie eucharystii i pełne nadziei Słowo Boże. Dziękuję żonie Klaudii za każdy dzień z tych 12 lat wspólnie spędzonych jako małżeństwo. Przez 17 lat znajomości była najlepszym jego przyjacielem, partnerką i opoką. Dziękuję za wsparcie w trudnych momentach na każdym etapie życia. Dziękuję za wspaniałe dzieci: Wojtusia i Alicję, które wniosły tyle radości do ich domu. Dziękuje braciom: Tomkowi, Grzegorzowi i Kamilowi oraz ich żonom i dzieciom. Dziękuję mamie Lucynie, tacie Ryszardowi, szwagierce Marzenie i jej rodzinie. Dziękuję w jego imieniu wszystkim najbliższym – babci, ciociom, wujkom, kuzynostwu, chrześniakom, przyjaciołom, znajomym, sąsiadom, kolegom górnikom, kolegom z boiska i straży, dziękuję pocztom sztandarowym, delegacjom, władzom wojewódzkim, samorządowym, zarządowi Jastrzębskiej Spółki Węglowej, dyrekcji kopalni Pniówek i wszystkim uczestnikom pogrzebu.

Głos zabrał też Aleksander Szymura, dyrektor pracy kopalni Pniówek. Złożył kondolencje rodzinie. Wspomniał, że Maciej Tetłak pracował w kopalni od 2010 roku. Chętnie poszerzał kwalifikacje, zdobywał sympatię współpracowników i uznanie przełożonych. – Każdy człowiek ma na ziemi do spełnienia swoje zadanie. Maciek odszedł zbyt wcześnie. Pozostaje jednak wierzyć, że on swoje zadanie spełnił – mówił A. Szymura.

Zmarły górnik został pochowany na cmentarzu parafialnym, niedaleko kościoła. Kiedy trumna opuszczana była do grobu, biły dzwony kościelne, zawyły syreny na strażnicy OSP i na wozach strażackich, pochylono sztandary, a orkiestra zagrała pieśń „Boże coś Polskę”. Zanim ludzie się rozeszli, stali w milczeniu przy grobie wraz z rodziną. Nie składano kondolencji. W zamian najbliżsi po prosili o odmówienie dziesiątki Różańca Świętego w intencji zbawienia Maćka.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj