Pogrzeb pierwszego burmistrza Lędzin

0
Fot. M. Leszczyk
Reklama

W poniedziałek 5 sierpnia w Lędzinach Hołdunowie odbył się pogrzeb Władysława Trzcińskiego, pierwszego burmistrza Lędzin i byłego przewodniczącego Rady Powiatu Bieruńsko-Lędzińskiego, a także honorowego prezesa powiatowego zarządu Ochotniczej Straży Pożarnej.

Mszę św. żałobną pod przewodnictwem ks. kanonika Józefa Przybyły koncelebrowało w kościele pw. Chrystusa Króla w Hołdunowie czterech duchownych. Asystowało aż 16 pocztów sztandarowych (w tym jednostki OSP z bawarskiego Mitterteich). Do mszy św. grała orkiestra dęta kopalni Ziemowit, a śpiewał zespół folklorystyczny „Lędzinianie”.

Homilię wygłosił ks. kanonik Józef Przybyła, który powiedział m.in., że śp. Władysław Trzciński był klasycznym przykładem na znaną maksymę: „Nikt nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie”.

Głos zabrała też burmistrz Lędzin Krystyna Wróbel, która podkreśliła ogromne zasługi zmarłego dla całej miejscowej społeczności, a zwłaszcza dla odrodzenia się samorządności miasta Lędziny.

W imieniu najbliższej rodziny wszystkim zgromadzonym w kościele za udział w mszy żałobnej podziękował wnuk śp. Władysława Trzcińskiego – Marcin.

Reklama

Następnie kondukt pogrzebowy na czele z orkiestrą dętą udał się na cmentarz parafialny, gdzie odbyła się ceremonia pożegnania Władysława Trzcińskiego. Trumnę nieśli strażacy z OSP w Lędzinach i Czarnuchowicach. Poza rodziną, przyjaciółmi i znajomymi, w kondukcie szli oficjalne delegacje władz samorządowych z powiatu bieruńsko-lędzińskiego, kopalni Piast-Ziemowit, zaprzyjaźnionej z lędzińskimi strażakami jednostki OSP w Mitterteich oraz delegacje wszystkich jednostek OSP w powiecie bieruńsko-lędzińskim, szkół, organizacji pozarządowych. Na zakończenie ceremonii pogrzebowej trębacz orkiestry dętej zagrał tradycyjną „Ciszę”.

***

Władysław Trzciński (1938-2019); fot. M. Leszczyk

Władysław Trzciński urodził się 29 października 1938 roku w Olszanie koło Nowego Sącza. Po II wojnie światowej trafił wraz z rodzicami i rodzeństwem do ówczesnego Hołdunowa, dzisiejszej dzielnicy Lędzin, gdzie uczęszczał do szkoły podstawowej. Później kształcił się w zawodzie górnika, by zatrudnić się w kopalni Ziemowit, w której pracował 36 lat i przeszedł drogę awansu zawodowego, od ładowacza przez wszystkie szczeble dozoru średniego aż do dozoru wyższego (nadsztygar górniczy, zastępca kierownika robót górniczych).

Miał duszę społecznika, więc angażował w działalność związkową i w organizację wycieczek (dzisiaj nazwalibyśmy je integracyjnymi) dla pracowników poszczególnych oddziałów kopalni w ramach PTTK oraz zlotów rodzinnych dla pracowników i ich najbliższych. W latach 80. ubiegłego wieku zaangażował się też w działalność społeczną. Działał w osiedlowych samorządach mieszkańców, w 1986 r. wybrano go przewodniczącym Osiedlowego Samorządu Mieszkańców nr 34 w Hołdunowie. Od roku 1984 był radnym Miejskiej Rady Narodowej w Tychach, do której wybrano go ponownie cztery lata później, kiedy to został wybrany także wiceprzewodniczącym MRN Tychy.

Po transformacji ustrojowej w naszym kraju w 1989 r. odżyły w lędzińskim społeczeństwie nadzieje na odłączenie się od miasta Tychy, do którego Lędziny zostały wcielone w 1974 r. Radni lędzińscy oraz radni z terenów dzisiejszych samodzielnych gmin: Bierunia, Bojszów, Kobióra i Gostyni, którzy zasiadali w tyskiej radzie przygotowali, a następnie doprowadzili do przegłosowania 26 stycznia 1990 r. uchwały o podziale Tychów na sześć jednostek samorządu terytorialnego.

Władysław Trzciński wraz z Zygfrydem Ścierskim, Klemensem Ścierskim, Wilhelmem Śmiłowskim i Janem Raszką współtworzył Lędziński Komitet Obywatelski, z ramienia którego znalazł się wśród wybranych 27 maja 1990 r. siedmiu lędzinian do nowej Rady Miejskiej w Tychach. Po odrodzeniu się 1 kwietnia 1991 r. miasta Lędziny, na pierwszym posiedzeniu Rady Miejskiej burmistrzem wybrany został Władysław Trzciński, który funkcję tę pełnił przez ponad trzy lata, czyli do końca I kadencji rady.

Później został burmistrzem Lędzin w latach 2002-2006 po wyborach bezpośrednich, zwyciężając już w pierwszej turze. Od 1998 do roku 2002 był przewodniczącym Rady Powiatu Bieruńsko-Lędzińskiego, a w latach 2010–2014 radnym powiatowym.

Mając duszę społecznika i pasjonata. W. Trzciński angażował się też jako strażak ochotnik z ponad 30-letnim stażem, przez trzynaście lat pełnił funkcję prezesa Oddziału Powiatowego Związku OSP RP, a ostatnio piastował funkcję honorowego prezesa. Był również członkiem zarządu Wojewódzkiego Śląskiego ZOSP RP.

Wśród licznych honorów, odznaczeń i medali wymieńmy tytuł Honorowy Obywatel Miasta Lędziny, strażacki honorowy Medal im. Bolesława Chomicza, Brązowy, Srebrny i Złoty Medal za Zasługi dla Pożarnictwa, honorowa Nagroda Specjalna Burmistrza Miasta Lędziny za wieloletnią działalność na rzecz rozwoju społeczności lokalnej.

Przeżył z żoną Heleną 57 lat, z którą wychowali trzech synów: Krzysztofa, Mariusza i Rafała, którzy również pracowali w zawodzie górnika.

***

Alojzy Lysko – w środku i Władysław Trzciński – z prawej; fot. M. Leszczyk

Wspomnienia Alojzego Lyski o Władysławie Trzcińskim: – Władysław Trzciński – po 1989 r. odrodzonej samorządności, burmistrz Lędzin, godny podziwu społecznik, mój przyjaciel od dawnych lat. Połączyła nas lędzińska szkoła górnicza. Obaj wyszliśmy spod jednej ręki – niezapomnianego, wspaniałego pedagoga Anielina Fabery.

Potem spoiła nas kopalnia Ziemowit. W jego oddziale byłem sztygarem. Jednak na dobre zespoliła nas walka o odzyskanie samorządności naszych gmin. Byliśmy radnymi wielkich Tychów, On jako wiceprzewodniczący Miejskiej Rady Narodowej wraz z przewodniczącym Sebastianem Czypionką potrafili porwać  społeczników Bierunia, Lędzin, Bojszów, Kobióra i Wyr, aby rozłożyć administracyjnego molocha tyskiego na mniejsze i samorządne organizmy gminne.

Dziś takich „szaleńców” brakuje, bo przecież podobne molochy wciąż istnieją, np. Mysłowice, Pszczyna i nikt nie ma odwagi i sił, aby je rozbić dla dobra wspólnot lokalnych. Takich „szaleńców”  brakuje, bo pełnej samorządności gminy nadal nie mają. Nie ma ustawy o finansach gmin, o którą dziś nikt się nie bije. Dziś w Tychach nikt z pewnością też nie pamięta, z jakim wysiłkiem budowana była siedziba telekomunikacji. Tam powinna zawisnąć tablica pamiątkowa ku czci śp. W. Trzcińskiego, bo on ją z niebywałym uporem wznosił.

W cokolwiek się angażował – wszędzie płonął. Pamiętam, jak płonął w kopalni. Bez pełnego zaangażowania jako kierownika oddziału produkcyjnego, Polska nie miałaby nigdy tych setek tysięcy ton węgla wyszarpanych z podziemi kopalni. Kto tego heroizmu w tamtych latach nie doświadczył, nigdy nie zrozumie, co mówię. Lędziny też pewnie do dziś byłyby jeszcze częścią Tychów, jak np. Wesoła jest do dziś częścią Mysłowic, gdyby nie zadziwiający zapał, przedsiębiorczość i siła woli Władysława Trzcińskiego.

Był także współtwórcą powiatu bieruńsko-lędzińskiego. Lista jego zasług jest długa. Ktoś z Lędzin powinien ją rychło spisać, zanim inni nie przypiszą sobie jego dokonań. To zresztą człowiek godny upamiętnienia nie tylko w Lędzinach. Do ostatnich chwil żył powiatem bieruńsko-lędzińskim i strażami pożarnymi. Spotykałem Go na zebraniach Towarzystwa Kulturalnego im. Anielina Fabery, bo  kultura nie była mu obojętna, zawsze miał coś ważnego do przekazania. Pozostawił niejeden trwały ślad swej społecznej i zawodowej działalności, dlatego – choć miał już słuszny wiek – z wielkim żalem Go żegnamy.

Wspomnienie lędzinianina Ryszarda Buchty o Władysławie Trzcińskim: – Z Władysławem Trzcińskim poznałem się pod koniec lat 60. ubiegłego roku. Obaj wtedy pracowaliśmy w lędzińskiej kopalni Ziemowit – on jako sztygar na dole, na przodku. Pamiętam Go jako bardzo dobrego organizatora pracy swoich podwładnych. Był On przez nich niezmiernie ceniony, bo chociaż należał do bardzo wymagających zwierzchników, to jednocześnie dbał o ich bezpieczeństwo i zdrowie, a także dlatego, że dzięki dobrej organizacji pracy mogli oni dobrze zarobić. Już wtedy zauważyłem u niego żyłkę społecznika i działacza związkowego. W ramach kopalnianego PTTK współorganizował wiele wycieczek pracowników poszczególnych oddziałów, np. do Trójmiasta, do Malborka czy Krakowa, a także zloty w Beskidach z  udziałem rodzin pracowników.

Władek był dobrym duchem tych wyjazdów, chętnie rozmawiał z ich uczestnikami. Można Go też określić mianem „dobrego ojca” – wymagającego w pracy, ale sprawiedliwego i życzliwego dla innych. Spotykaliśmy się też regularnie na comiesięcznych zebraniach organizacji związkowej.

Później, od 1984 r., obaj byliśmy radnymi Miejskiej Rady Narodowej w Tychach, ja z dzielnicy Lędziny, on z dzielnicy Hołdunów. W 1988 r. zostaliśmy ponownie wybrani do tej rady. Na pierwszym posiedzeniu zgłosiłem jego kandydaturę do prezydium i został on wybrany wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej.

W latach 80. obaj zaangażowaliśmy się w tworzenie i rozwijanie działalności osiedlowych samorządów mieszkańców, on w Hołdunowie, ja w Lędzinach. Gdy na mocy rozporządzenia premiera Tadeusza Mazowieckiego z grudnia 1990 r. zaistniała możliwość odłączenia się Lędzin od Tychów, wspierałem Władka w tych staraniach.

Gdy został pierwszym burmistrzem odrodzonego miasta Lędziny nasze wzajemne relacje przybrały już inny charakter. On był okresowo moim szefem (dwukrotnie jako burmistrz), a ja Jego podwładnym (w MOPS-ie i Targowisku Miejskim), przez jedną kadencję pełnił też funkcję przewodniczącego Rady Powiatu. Nadal pozostaliśmy kolegami, ale czułem wobec niego tak duży respekt, szacunek i poważanie, iż zarówno w stosunkach służbowych, jak i w prywatnych rozmowach nie ośmielałem się już mówić do Niego per ty. Używałem odtąd konsekwentnie zwrotu „panie burmistrzu”, mimo Jego protestów.

Dla mnie był on wzorem dobrego gospodarza troszczącego się codziennie o miasto Lędziny. On jak nikt inny doglądał osobiście wszystkiego. Postępował bardzo oszczędnie, dbał o rezerwy finansowe na tzw. czarną godzinę. Umiał stworzyć wokół siebie dobry klimat, wręcz przyciągał ludzi do siebie.

Bez żadnej przesady uważam Go za jednego z „ojców” odrodzonej samorządności w Lędzinach. Według mnie zawiesił on bardzo wysoko poprzeczkę dla swoich następców na stanowisku burmistrza. Uważam Go również za jedną z najbardziej zasłużonych osób dla Lędzin na przełomie XX i XXI wieku.

Zmarł Władysław Trzciński, były burmistrz Lędzin

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj