Mieszkańcy Wilkowyj przeciw spalarni

5
Zebranie w Wilkowyjach, 21.02.2022 r.; fot. ZB
Reklama

Dzisiaj (21 lutego) w Tychach-Wilkowyjach podczas burzliwego spotkania zorganizowanego przez Radę Osiedla Wilkowyje i spółkę Instalmedia mieszkańcy sprzeciwili się budowie Zakładu Odzysku Energii, czyli spalarni, w której do pieców trafiałoby tzw. paliwo RDF. Chodzi o odpady z gminnej spółki Master, które nie nadają się ani do recyklingu, ani do ponownego użycia.

Spotkanie rozpoczęło się o godz. 17.30. Tematem była „Budowa Zakładu Odzysku Energii w miejsce likwidowanej kotłowni węglowej należącej do PEC”. Zorganizowali je Rada Osiedla Wilkowyje i inwestor – prywatna spółka Instalmedia.  Sala gimnastyczna Zespołu Szkolno-Przedszkolnego  nr 1 przy ul. Leśnej w Wilkowyjach, gdzie zebrali się mieszkańcy i organizatorzy spotkania, była szczelnie wypełniona. Wisiały na niej transparenty: „Nie dla ZOE Nie dla spalarni”, „Protest mieszkańców Nie dla ZOE”, „Nie chcemy spalarni śmieci w Wilkowyjach ZOE=spalarnia”.

Marek Mrówczyński, prezes Instalmedii, podkreślał, że z inicjatywy inwestora powiadomiono mieszkańców o planach budowy ZOE. Zakład ma mieścić się na terenie nieistniejącej już kotłowni przy ul. Dojazdowej. Wytwarzana tu będzie energia ze spalania paliwa alternatywnego RDF powstającego w spółce gminnej Master. Powstałe ciepło ma być rozprowadzane rozbudowaną siecią ciepłowniczą biegnąca do Mikołowa (część sieci c.o. związana z funkcjonowaniem dawnej kotłowni już istnieje).

Prezes Mrówczyński i towarzyszące mu osoby związane z projektem zapewniały, że inwestycja jest bezpieczna, poprawi jakość powietrza m.in. w Wilkowyjach, spełni wszelkie normy dla tego typu instalacji, zapewni obniżkę cen ciepła dla mieszkańców, da możliwość mieszkańcom Wilkowyj przyłączenia swoich domów do sieci centralnego ogrzewania, a przy okazji rozwiąże problem spółki Master, zabierając z niej rocznie 25 tys. ton paliwa RDF, które pochodzi z odpadów nienadających się do recyklingu ani ponownego użycia (a które to odpady nie mogą trafiać na wysypisko). Podobne spalarnie funkcjonują, jak można było usłyszeć np. w Wiedniu, Kopenhadze, a w Polsce w Białymstoku.

Prezes Mrówczyński przyniósł na dzisiejsze spotkanie próbkę paliwa RDF, tłumacząc, że jest suche, bezwonne, bezpieczne. RDF, jak można było usłyszeć, składa się głównie z tworzyw sztucznych, papierów, kartonów, drewna, gumy, materiałów obuwniczych, tekstyliów. Odpadem niebezpiecznym po spaleniu są pyły (żużel, który jest również produktem spalenia RDF, nie zalicza się – jak tłumaczono – do odpadów niebezpiecznych). Będą zawożone do specjalistycznej firmy i tam neutralizowane.

Reklama

Zakład Odzysku Energii przy ul. Dojazdowej spalałby 2,95 tony RDF na godzinę. Wymagałoby to od 6 do 9 dostaw dziennie w godz. 8.00 do 16.00 w dni powszednie.  Paliwo transportowałyby ciężarówki o dużej pojemności. Według wyliczeń inwestora, przy istniejącym obciążeniu transportowym na DK44, nie miałoby to praktycznie żadnego wpływu na zwiększenie ruchu na ul. Mikołowskiej.

Spotkanie od początku było burzliwe. Wypowiedzi przedstawicieli inwestora często przerywali wzburzeni mieszkańcy. Nie chcieli u siebie spalarni, nie chcieli przyłączać się do sieci ciepłowniczej, w większości zainwestowali u siebie w ekologiczne kotłownie gazowe. Dlatego energia tu wytwarzana nie służyłaby mieszkańcom, ale transportowana byłaby poza ten obszar, a poza tym argumentowali, że spalarnia znajdowałaby się blisko ich zabudowań. Pytali, dlaczego zakład taki nie powstanie w Urbanowicach przy wysypisku Mastera (prezes Mastera Mieczysław Podmokły tłumaczył, że nie ma na to miejsca, w 2020 roku rozpoczął się proces wywłaszczeniowy mający na celu pozyskanie przez Mastera nowych działek). Nie mieli zaufania do danych przedstawionych przez inwestora (m.in. argumentowali, że podanie wskaźnika 2,95 t/h uchroniło inwestora od konieczności przestrzegania radykalniejszych przepisów obowiązujących od 3 t/h). Obawiali się dioksyn z kominów ZOE (uzyskali odpowiedź, że określenie ilości dioksyn jest teraz niemożliwe, ale dioksyny wydobywają się też z istniejących palenisk domowych). Mieli pretensje, że projektu tego z nimi nie konsultowano, a tylko poinformowano o nim. Zdaniem jednego z mieszkańców całe przedsięwzięcie sprowadza się do tego, że prywatny inwestor chce zarobić, budując zakład tam, gdzie mieszkańcy nie chcą jego energii.

Zebranych zainteresowała kwestia, która sformułował radny Dariusz Wencepel: dlaczego tę intratną inwestycję realizuje prywatna spółka, a nie spółka należąca do gminy (tym bardziej gdy okazało się, że podobny zakład w Białymstoku należy do tamtejszej gminnej spółki). Dopiero po jakimś czasie i upominaniu się o odpowiedź usłyszał od Jana Suchego, wiceprezesa Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Tychach, że PEC zaangażowany jest w modernizację sieci ciepłowniczej i nie ma pieniędzy na wybudowanie ZOE w Wilkowyjach (zakład kosztować będzie ok. 100 mln zł).

Pozwolenie na budowę nie zostało jeszcze wydane. Gdy dokument ten zostanie wręczony inwestorowi Zakład Odzysku Energii w Wilkowyjach może powstać do 2025 roku.

Wśród mieszkańców Wilkowyj rozprowadzana jest ankieta. Mają się w niej wypowiedzieć, czy zgadzają się na wybudowanie ZOE. Na tej podstawie Rada Osiedla Wilkowyje sformułuje stanowisko i prześle je do Urzędu Miasta Tychy.

ZB

Reklama

5 KOMENTARZE

  1. A filtry bedo na kominach? Jak bedo to ło co tela krzyku? Toć chyba ten
    kocioł to bydzie mioł, tyż dobro sprawność. Choby te kotły domowe. Sam przeca istniejo normy.

  2. Ciemnota to najgorsza choroba w dobie cywilizacji. W Polsce funkcjonuje już 10 spalarni odpadów komunalnych oraz tyle samo spalarni odpadów medycznych i mieszkańcy w tych miastach jak na razie nie protestują na złe powietrze. W Wilkowyjach przez lata pracowała kotłownia węglowa którą musiano zamknąć ponieważ emituje do atmosfery szkodliwe i niedopuszczalne pyły PM 10. To samo czeka nas z elektrowniami i elektrociepłowniami. Z konieczności należy przechodzić na inne źródła zasilania w tym z wykorzystaniem odpadów komunalnych. Tylko zmiana mentalności mieszkańców pozwoli na ochronę środowiska. Należy zapytać tych oportunistów czy wolą by atmosferę zanieczyszczało setki kominów z ich gospodarstw domowych czy żeby funkcjonował zakład odzysku energii spełniający wszystkie normy.

  3. Emeryt gdzie mieszkasz ? To może rzucić inwestorowi propozycje zeby koło ciebie wybudował spalarnie będziesz miał czyste i pachnące powietrze .

  4. Ja tam bym nie chciala zeby smród tych śmieci mi przywiewał wiatr do domu, bo przeciez to nie tylko kwestia spalin ale tez przywozenia i składowania tego „paliwa” w otoczeniu spalarni zanim ostatecznie bedzie spalone. To nie są suche materiały, tylko zanieczyszczone, brudne śmieci których nie da się odzyskać. Takie spalarnie mozna budować ale nie blisko budynków mieszkalnych. To byłoby uciążliwe.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj