Psy były wychudzone, poranione i chore. Trzymane były w ciasnych klatkach, z których prawdopodobnie chciały się wydostać, o czym świadczą ukruszone kły. Czy czworonogi trzymane było do nielegalnych walk zwierząt?
W połowie maja mikołowscy policjanci uzyskali informację o psach trzymanych w złych warunkach na jednej z posesji w Orzeszu Jaśkowicach, które mogą być wykorzystywane do nielegalnych walk zwierząt.
18 maja mundurowi wraz z lekarzem weterynarii oraz pracownikami towarzystwa opieki nad zwierzętami weszli do domu jednorodzinnego, w którym znajdowało się sześć psów w typie rasy amstaff. Dom z ogrodem wynajmowała 31-letnia kobieta, aby trzymać tam czworonogi.
Jak poinformowała nas Ewa Sikora, rzecznik prasowa Komendy Powiatowej Policji w Mikołowie, psy przebywały w ciasnych klatkach. Były wychudzone, poranione i przestraszone. Nie miały dostępu do wody. W pomieszczeniach panował bałagan, a w powietrzu unosił się odór.
Lekarz stwierdził u psów liczne zmiany skórne. Wskazał też na podejrzenie chorób pasożytniczych. Otarcia na łapach oraz ukruszone kły mogą świadczyć o próbach wydostania się czworonogów z klatek. 31-letnia właścicielka nie szczepiła zwierząt od dwóch lat.
Zapytaliśmy rzecznik KPP Mikołów, czy zwierzęta rzeczywiście mogły brać udział w nielegalnych walkach psów? – Na terenie posesji funkcjonariusze znaleźli akcesoria, które mogą świadczyć o tym, że amstaffy były szkolone do gryzienia i do zachowań agresywnych, jednak na tym etapie sprawy trudno coś więcej powiedzieć – mówi Ewa Sikora.
Psy jeszcze tego samego dnia trafiły do schroniska, gdzie zapewniono im właściwą opiekę.
Mikołowscy śledczy wszczęli dochodzenie w sprawie znęcania się nad zwierzętami. Wciąż gromadzony jest materiał dowodowy. Właścicielom grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
(JJ), źródło: KPP Mikołów
