Presja ma sens. Małe wydatki na zagraniczne podróże tyskich urzędników

0
Urząd Miasta Tychy; fot. ZB
Reklama

Presja ma sens. Małe wydatki na zagraniczne podróże tyskich urzędników. W 2017 roku na zagraniczne, służbowe podróże urzędników tyskiego ratusza z budżetu gminy wydano rekordowo niską kwotę, bo niecałe 367 zł. Warto w tym kontekście przypomnieć, że jeszcze kilkanaście lat temu, za tego samego prezydenta miasta, była to suma sto razy większa.

Zagranicznymi podróżami służbowymi pracowników Urzędu Miasta Tychy i radnych zajmuję się już od ok. 20 lat. Sukcesywne publikowanie kwot wydawanych z kasy miasta na zagraniczne wojaże, z podaniem celu tych wizyt, wywoływało różne reakcje władz miasta. Jednak niezależnie od tego kiedy, kto, gdzie i za ile podróżował, nigdy nie przedstawił publicznie konkretnych efektów takich wypraw.

Z biegiem czasu zagraniczne podróże służbowe urzędników tyskiego ratusza, odbywane za publiczne pieniądze, stawały się dla ich uczestników, z różnych względów, coraz mniej atrakcyjne. Jednym z istotnych powodów było m.in. otwarcie granic wraz z wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej 1 maja 2004 r. Nie bez znaczenia, jak słyszeliśmy, była jednak i świadomość, że po zakończeniu roku zestaw podróżników za gminne pieniądze zostanie podany do publicznej wiadomości. Wszystkie te czynniki spowodowały, że zwłaszcza wśród prezydenta i wiceprezydentów znacznie spadło zapotrzebowanie na zagraniczne podróże służbowe za pieniądze pochodzące z kasy miasta.

Rekord wydatków na zagraniczne, służbowe wojaże urzędników tyskiego ratusza padł w 2000 r. Wówczas to wydano na ten cel 39,5 tys. zł (tylko na wyjazd do USA tyskiej delegacji złożonej z prezydenta Aleksandra Gądka – poprzednika obecnego prezydenta Tychów – oraz jednego z urzędników wydano prawie 21,6 tys. zł.). Jeden raz rekord ten wydawał się być zagrożony – w 2002 r. za sprawą ekipy prezydenta Andrzeja Dziuby, który do dzisiaj rządzi miastem. Wówczas to na zagraniczne podróże służbowe wydano w Tychach 36,5 tys. zł. Tylko podróże do słonecznej Italii kosztowały budżet gminy prawie 10 tys. zł. Niewiele mniej zapłacono za wizyty w Niemczech i Szwecji. Do tego doszła wyprawa już prezydenta Dziuby z wiceprezydentem za Atlantyk – do USA.

Reklama

Dawniej nie próżnowali i tyscy radni. Specjalizowali się zwłaszcza w nawiązywaniu współpracy kulturalnej. Szczególne piętno na gminnych finansach w 2000 r. odcisnęło nawiązywanie takich więzi z Ukraińcami. Kosztowało to 4,6 tys. zł, ale po zwiadzie dokonanym przez tyskich radnych na Ukrainę ruszył za prawie 2,3 tys. zł jeden z wiceprezydentów. A już w następnym roku, z misją rozwoju współpracy gospodarczej i kulturalnej między zaprzyjaźnionymi miastami Tychy i Kijów, ruszył za wschodnią granicę prezydent Tychów w asyście dwóch wiceprezydentów. Czterodniowa wyprawa na Kijów dowodzona w 2001 r. przez prezydenta Dziubę kosztowała kasę miasta 7,5 tys. zł.

Śledząc historię zagranicznych wyjazdów służbowych prezydenta Andrzeja Dziuby, widać, że jeśli już wyjeżdżał, to raczej w celach związanych ze sportem. Nie wypada tu nie wspomnieć chociażby o wyjeździe w 2008 r. do Alpendorf, znanego centrum turystycznego w austriackich Alpach – gdzie Związek Miast Polskich zorganizował spotkanie, na którym przez kilka dni wymieniano doświadczenia na temat organizacji Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. Kasę Tychów taka wymiana doświadczeń kosztowała 1,6 tys. zł.

Najbardziej tajemniczą podróż za publiczne pieniądze prezydent Dziuba odbył wraz z kierowcą w 2015 r. do Kolonii w Niemczech. Trwała trzy dni. Kosztowała prawie 3 tys. zł. Jej celem było podpisanie umowy z klubem piłkarskim 1.FC Koeln na rozegranie z GKS Tychy meczu inaugurującego działalność nowego stadionu w Tychach. Problem w tym, że prezydent podpisał tę umowę miesiąc po powrocie z Niemiec, a jeszcze później uczynili to przedstawiciele niemieckiego klubu. Gdy poprosiliśmy w UM Tychy o podanie programu wizyty prezydenta w Kolonii – odmówiono nam. Próbowano utajnić też samą umowę. Do dzisiaj prezydent Dziuba odmawia podania kwoty, którą miasto zapłaciło z publicznych pieniędzy 1. FC Koeln za rozegranie meczu. Wiadomo też, że nie wszystkie warunki zawarte w umowie zostały przez Niemców spełnione…

Zagraniczne wyprawy tyskich radnych ustały już całkowicie. Podróże służbowe urzędników ostatnio są raczej symboliczne, a pieniądze planowane na ten cel – coraz mniejsze.

W 2017 r. na zagraniczne służbowe wyjazdy urzędników tyskiego ratusza zarezerwowano w budżecie gminy kwotę 20 tys. zł. Faktycznie wydano na ten cel 366,57 zł. Jak informuje nas Dorota Rusin, naczelnik Wydziału Organizacyjnego Kadr i Szkolenia UM Tychy, lista ubiegłorocznych podróży służbowych zawiera tylko dwie pozycje: od 19 do 24 marca 2017 r. we włoskiej miejscowości Reggio Emilia przebywał pracownik Wydziału Spraw Społecznych i Zdrowia Urzędu Miasta Tychy; cel podróży: realizacja Indywidualnego Planu Mobilności Ponadnarodowej w ramach projektu „Polityki publiczne europejskiej jakości”. Drugą i zarazem ostatnią zagraniczną podróżą była w 2017 r. ta do Karviny w Czechach. Pojechał tam 22 marca 2017 r. pracownik Wydziału Informacji, Promocji i Współpracy z Zagranicą UM Tychy, by wziąć udział w spotkaniu organizacyjnym Mistrzostw Europy UEFA EURO U21 Polska 2017. Włoska podróż służbowa kosztowała miasto 272,83 zł, a czeska – 93,74 zł.

Rok wcześniej (czyli w 2016 r.) na zagraniczne podróże służbowe z kasy Tychów wydano 781,49 zł. Pieniądze te przeznaczono tylko na jedną podróż: wiceprezydent Miłosz Stec pojechał do Rygi (stolicy Łotwy), by wziąć udział w seminarium na temat oczyszczania powietrza w przestrzeni miejskiej.

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj