Skaldowie śpiewali o nim: „By Latocha wiedział, za co się go kocha”

0
Spotkanie z Henrykiem Latochą (z prawej) prowadził dziennikarz sportowy Paweł Czado; fot. Lech Gawin
Reklama

Henryka Latochę w Bieruniu znają wszyscy kibice. To najsłynniejszy piłkarz rodem z tego miasta. Skaldowie śpiewali o nim piosenkę. Największą karierę zrobił grając w Górniku Zabrze, tym wielkim Górniku, który w półfinale i finale Pucharu Zdobywców Pucharów potykał się z takimi tuzami piłkarskimi jak AS Roma i Manchester City.

Starsi kibice pamiętają zapewne rok 1970 i zażarte pojedynki zabrzańskiego Górnika z Romą. Po trzech nierozstrzygniętych meczach o awansie do finału Pucharu Zdobywców Pucharów decydować miał rzut monetą przez sędziego. Do historii polskiej piłki przeszły słowa Jana Ciszewskiego, komentującego ten moment: „Rzucona moneta! Polska! Górnik! Sprawiedliwości stało się zadość!”.

To właśnie wtedy w Górniku Zabrzu na pozycji obrońcy grał bierunianin Henryk Latocha. Po meczu z Romą zespół Skaldowie nagrał piosenkę „Górnik górą”. Fragment tekstu brzmiał: „Żeby Kostka najtrudniejszym strzałom sprostał. By Latocha wiedział, za co się go kocha”.

Spotkanie z Henrykiem Latochą odbyło się 14 kwietnia w bieruńskim kinoteatrze ,,Jutrzenka”. Rozmowę z panem Henrykiem poprowadził dziennikarz Paweł Czado.

Czasy, w których przyszło grać Henrykowi Latosze były diametralnie inne niż obecnie. Jak wspominał pan Henryk, jako chłopiec grywał w podwórkowych drużynach, których było w mieście kilka i każda miała inny plac do gry. Potem trafił do Unii Bieruń Stary. Początkowo grał na pozycji pomocnika. Tam dostrzegli go działacze II-ligowego Piasta Gliwice, gdzie wkrótce zaczął grać.

Reklama
Fot. Lech Gawin

Gratyfikacją dla zawodnika za przejście do gliwickiego klubu był czarno-biały telewizor, z którego najbardziej zadowolony był tata piłkarza. Jednak największe sukcesy odniósł właśnie z drużyną Górnika Zabrze. To cztery tytuły mistrza Polski, finał europejskich pucharów i występy w reprezentacji kraju.

Pan Henryk wspominał na spotkaniu swoje potyczki na boisku ze słynnym George Bestem z Manchesteru United. To było w 1968 roku. W tamtej edycji pucharów europejskich Manchester przegrał tylko jeden mecz właśnie z Górnikiem na Stadionie Śląskim!

Ale miał Henryk Latocha też epizod w klubie Rapid Wiedeń. Kiedy w Górniku zbliżał się koniec jego gry, przyszła oferta właśnie z tego klubu. Wyjechał wspólnie z innym piłkarzem Górnika Skowronkiem, jednak tylko on znalazł miejsce w składzie wiedeńskiej drużyny, która również grała w europejskich pucharach.

Podpisał wtedy kontrakt na dwa lata na sumę ogólną 200 tysięcy szylingów, a Górnik miał otrzymać sprzęt sportowy. Latocha nie dograł jednak do końca sezonu w związku z perypetiami paszportowymi. Miał wymienić paszport na taki, który będzie ważny na cały świat. Jednak biuro paszportowe w Tychach stwarzało problemy. Kiedy wszystko załatwiono, upłynął już czas na powrót i siłą rzeczy wiedeński klub zatrudnił innego piłkarza.

Potem była jeszcze gra w jednym z II-ligowych klubów francuskich oraz próba wyjazdu do USA. Niestety, Latocha nie załapał się do puli osób, którym rząd amerykański zezwolił na wjazd do swojego kraju…

Jak Latocha wspomina kolegów z drużyny Górnika? O jednym z bramkarzy Hubercie Kostce mówi, że miał trudny charakter. Wtedy w Górniku było dwóch słynnych bramkarzy: właśnie Hubert Kostka i Jan Gomola. Obydwaj grali na zmianę w reprezentacji Polski. Pan Henryk wspomina, jak to podczas treningu na tzw. drabinkach Kostka odbębnił swoje pięć minut i kończył. Inny był Jan Gomola. Ten ćwiczył dalej!

Latocha opowiadał też, jak to było ze zdawaniem egzaminu na prawo jazdy, kiedy to nareszcie nabył wartburga. Otóż podczas jazdy egzaminacyjnej wsiadł do auta, pokręcił lusterkiem i już egzaminator zaliczył mu jazdę… Mimo tego, jak wspomina były piłkarz nigdy później nie spowodował kolizji drogowej i jako kierowca nie uczestniczył też w żadnym wypadku drogowym.

Byłemu piłkarzowi jest trochę smutno, że w klubowej galerii gwiazd Górnika nie ma zdjęcia tamtej drużyny z przełomu lat 60 i 70., a przecież piłkarze z Zabrza stanowili wtedy trzon reprezentacji Polski.

Czy Henryk Latocha kontaktuje się dzisiaj z kolegami z drużyny? Jak sam mówi, są to najczęściej wyjazdy do sanatorium w Ciechocinku, gdzie wyjeżdża też inny, słynny piłkarz i były napastnik Górnika Jan Banaś.

Na pytanie z sali, czy kiedyś strzelił bramkę samobójczą, potwierdził, że tak – jedną. Za to w barwach Górnika strzelił jedną bramkę i to samemu Janowi Tomaszewskiemu!

Jako, że w czerwcu bieżącego roku pan Henryk będzie obchodził swoje 80-te urodziny, już dziś organizatorzy zaprosili na uroczystości z tym związane, które będą miały miejsce na stadionie Unii Bieruń Stary. W trakcie jubileuszu rozegrany zostania m.in. mecz oldboyów, a w sąsiadującym ze stadionem Domu Kultury ,,Gama” będzie miała miejsce premiera filmu o słynnym piłkarzu, którego twórcą jest filmowiec Wojciech Wikarek.

Henryk Jan Latocha (ur. 8 czerwca 1943 r. w Bieruniu Starym) – polski piłkarz, obrońca. Długoletni piłkarz Górnika Zabrze. Karierę zaczynał w rodzinnej miejscowości, w klubie Unia Bieruń Stary. Zanim w 1965 roku trafił do Górnika grał w Piaście Gliwice i Górniku Lędziny.

W Zabrzu spędził osiem lat, w tym okresie zdobył cztery tytuły mistrza Polski (1966, 1967, 1971, 1972) i pięciokrotnie triumfował w Pucharze Polski. W 1970 r. zagrał w przegranym z Manchesterem City finale Pucharu Zdobywców Pucharów. W 1973 roku wyjechał do Rapidu Wiedeń, później grał także w GKS Katowice.

W reprezentacji Polski debiutował 1 maja 1968 w meczu z Holandią, ostatni raz zagrał w barwach narodowych w 1970 roku. Łącznie zaliczył w kadrze 8 spotkań.

Lech Gawin

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj