Strażacy OSP nie używają syren zwołujących do akcji. Nie chcą stresować Ukraińców

0
fot. ilustr. ZB
Reklama

Jak ustaliło Nowe Info, druhowie Ochotniczych Straży Pożarnych z terenu powiatu bieruńsko-lędzińskiego w tym tygodniu starają się nie używać syren alarmowych zainstalowanych na strażnicach, za pomocą których zwołują się na akcje. Chodzi o to, żeby nie stresować uchodźców wojennych z Ukrainy i miejscowej ludności. Syreny włączane są bowiem zza wschodnią granicą, ostrzegając przed atakami bombowymi i rakietowymi.

Jak dowiedzieliśmy się od druhów Ochotniczych Straży Pożarnych, informacja o tym, aby w tym tygodniu starać się nie używać syren alarmowych padła podczas spotkania online ze st. bryg. Piotrem Szojdą, komendantem Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Tychach z komendantami jednostek OSP z terenu powiatu bieruńsko-lędzińskiego.

Taka  propozycja spotkała się z mieszanymi uczuciami strażaków. Z jednej bowiem strony zrozumiały jest argument lęku Ukraińców przed dźwiękiem syren (szczególnie dzieci), z drugiej zaś syreny alarmowe są podstawowym elementem systemu powiadamiania strażaków ochotników o pożarze czy wypadkach, a co za tym idzie, o natychmiastowym stawieniu się w strażnicy OSP.

W tym miejscu warto wyjaśnić, że w małych gminach, szczególnie wiejskich, na każdym budynku OSP znajduje się syrena alarmowa. Kiedy dochodzi do pożaru lub innego nieszczęścia, syrena jest włączana. Jak wyjaśnił nam jeden ze strażaków, to skuteczniejszy sposób niż SMS, bo kiedy na przykład ochotnik jest poza domem, chociażby kosi trawnik i nie ma przy sobie komórki, alarm ze strażnicy daje mu znak do akcji.

Zapytaliśmy o tę sytuację kapitana Tomasza Kostyrę, rzecznika prasowego KM Państwowej Straży Pożarnej w Tychach. Potwierdził nam, że w tym tygodniu trwa testowanie systemu powiadamiania przy użyciu SMS-ów, bez użycia syren. Jeśli taki sposób okaże się zadawalający, to alarmy dźwiękowe zostaną na jakiś czas zawieszone.

Reklama

Jak słyszymy od kpt. Kostyry, chodzi nie tylko o sytuację związaną z uchodźcami z Ukrainy. Były bowiem również sygnały od mieszkańców, zaniepokojonych wyciem syren, kojarzonych z alarmami lotniczymi.

– Staramy się edukować naszą społeczność czym jest system powiadamiania za pomocą syren i uspokajać, że jest on związany z bezpieczeństwem mienia, zdrowia i życia – mówi Tomasz Kostyra.

Jarosław Jędrysik

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj