Zeznania o zbyt krótkiej spódnicy. Proces dyrektora MOPS-u w Bieruniu

1
Fot. J. Jędrysik
Reklama

Przed Sądem Rejonowym w Tychach toczy się proces karny przeciwko dyrektorowi Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bieruniu. Sporządzony przez prokuraturę akt oskarżenia dotyczy lat 2016-2019 i mowa w nim o psychicznym znęcaniu się nad podwładnymi oraz naruszaniu ich praw pracowniczych. Oskarżony nie przyznaje się do winy. W dniach 14 listopada i 5 grudnia odbyły się ostatnie rozprawy w 2023 roku. Zeznawało w sumie czterech świadków – pracowników bieruńskiego MOPS-u, w tym wicedyrektor ośrodka. Oświadczenie wygłosił również oskarżony.

Relację z rozpraw w dniach 14 listopada i 5 grudnia 2023 r. oparliśmy na sądowych protokołach.

Podczas listopadowego posiedzenia sądu jako pierwsza zeznawała Katarzyna R., która pracuje w MOPS-ie od końca 2018 r. Uważa ona, że w bieruńskim ośrodku nie ma mobbingu. O rzekomym problemie dowiedziała się z różnych publikacji medialnych. Ludzie mówili też o tym w pracy.

Jest dobrym pracodawcą

Świadek nie zauważyła niewłaściwych zachowań oskarżonego wobec pracowników. Pokrzywdzone w tej sprawie, które świadek zna, nie skarżyły się jej na stres w pracy, a ona nie widziała u nich objawów zestresowania.

Katarzyna R. powiedziała, że gdy przyjmowała się do pracy w MOPS-ie, to pokrzywdzona Sylwia S. była kadrową. Świadek uważa, że wtedy jej stosunki z dyrektorem były koleżeńskie i bardzo serdeczne.

Reklama

Katarzyna R. stwierdziła, że podczas przesłuchania na policji chciała wyrazić pozytywną opinię o dyrektorze, ale jej na to nie pozwolono. – Chciałam powiedzieć, że jest dobrym pracodawcą. Jednak pani, która mnie przesłuchiwała stwierdziła, że to nie ma związku ze sprawą – powiedziała świadek.

Katarzyna R. nie słyszała, aby dyrektor komuś kreślił dokumentację lub rwał pisma. Nie słyszała także ani nie była świadkiem, żeby oskarżony kogoś podsłuchiwał w ośrodku czy trzaskał drzwiami. Odnośnie incydentu z lodówką (wedle pokrzywdzonych i niektórych świadków dyrektor miał krzyczeć i wyrzucać z niej produkty spożywcze – przyp. red.), świadek powiedziała, że można było zauważyć pleśń na owocach i otwartych jogurtach. Nie potwierdziła, że dyrektor na to jakoś reagował.

Obecne i byłe pracownice MOPS-u, które w tej sprawie mają status pokrzywdzonych zeznawały m.in., że dyrektor krytykował je i plotkował o nich w kontekście ich wyglądu i ubioru. Ten wątek powrócił na rozprawie 14 listopada br.

Świadek Katarzyna R. zeznała, że ubiór pokrzywdzonej Joanny J.-K. nie pasował do charakteru wykonywanej pracy. – Pracujemy z ludźmi ubogimi, z rodzinami, które mają problemy, a pani Joanna ubierała się krzykliwie. Np. miała bardzo krótkie spódnice, buty na wysokim obcasie, mocny makijaż. Nie wiem czy w ośrodku były jakieś wytyczne dotyczące stroju pracowników, ale w mojej ocenie jej ubiór nie był odpowiedni – mówiła Katarzyna R. dodając, że nie wie czy ktoś z przełożonych zwracał pokrzywdzonej na to uwagę.

Adwokat pokrzywdzonych pytała o ubiór innych, konkretnych pracownic MOPS-u. Świadek zeznała, że makijaż jednej z koleżanek jest bardziej intensywny niż przeciętny, ale nie taki jak pani J.-K. Innej pracownicy zdarza się przyjść latem w krótkich spódniczkach lub spodenkach.

To nie było na mnie wymuszane

Kolejną zeznającą była Klaudia P. Ona również nie posiada wiedzy ani nie była świadkiem, żeby dyrektor niewłaściwie zachowywał się wobec podwładnych. O tym, że coś dzieje się w ośrodku dowiedziała się z mediów.

Według Klaudii P., jeśli dyrektor prosił pracownika o skorygowanie pisma urzędowego, to jest normalna rzecz. Każdy ma inny styl pisania. – Nie wiem czy to są znamiona mobbingu.
Świadek zeznała, że pracownice woziły swoimi samochodami dyrektora. – Mi też się to zdarzało. On się mnie zapytał czy może jechać i ja się zgodziłam. To nie było na mnie wymuszane – stwierdziła świadek zaznaczając jednocześnie, że nie kojarzy by ktoś jeździł po zakupy dla dyrektora w czasie pracy.

Klaudia P. nie słyszała, aby dyrektor nierówno traktował pracowników, utrudniał komuś awans lub kogoś nadmiernie obciążał pracą. Nie słyszała też, żeby dyrektor rozsiewał plotki o pracownikach czy ich skłócał.

Klaudia P. zeznała, że pokrzywdzona Sylwia S. przyszła kiedyś i powiedziała, że nie potrafi dogadać z kierownikiem i z nim współpracować. Nie podała jednak powodu.

Koronkowy dekolt

Klaudia P. również zeznawała odnośnie wyglądu pokrzywdzonej Joanny J.-K. – Jest bardzo atrakcyjna. W mojej opinii chodziła do pracy ubrana niestosownie i wyzywająco. Nosiła sztuczne rzęsy, silnie zarysowane brwi, używała dużo fluidu. Chodziła w obcisłych getrach. Często miała koronkowy dekolt, a ubiór dopasowany do ciała. Jedna z naszych podopiecznych przyszła do ośrodka i powiedziała, że jej dorastający synowie zwracają uwagę na jej walory. To było w czasie, gdy pani Joanna była u niej asystentem rodziny – mówiła Klaudia P.

Sędzia uchyliła pytanie pełnomocnik pokrzywdzonych, które brzmiało: „czy strój i uroda pani Joanny były przedmiotem zazdrości koleżanek z pracy?” jako niezwiązane z zarzutami wobec oskarżonego.

14 listopada jako ostatnia zeznawała świadek Anna W. Żadna pracownica nie żaliła się jej na nadmierne obciążenie obowiązkami czy złe traktowanie przez dyrektora. Nie zaważyła też, by ktoś po kontakcie z dyrektorem był roztrzęsiony czy płaczliwy. W ocenie Anny W., w MOPS-ie nie było kobiety, która chodziła do pracy ubrana niestosownie.

Świadek zeznała: – Podczas przesłuchania na policji funkcjonariuszka sarkastycznie powiedziała do mnie, że moja koleżanka już mi powiedziała co mam zeznawać… Tak absolutnie nie było. My nawet nie byłyśmy tego samego dnia przesłuchiwane, ale siedzimy w jednym pokoju.

Zdarzały się ataki na pracownice socjalne

Na rozprawie w dniu 5 grudnia br. zeznawała Bogusława M., wicedyrektor MOPS-u w Bieruniu. Od wielu lat zna oskarżonego. Jako ówczesny dyrektor MOPS-u, przyjmowała go do pracy. Około 5-6 lat nie pracowała w ośrodku. Powróciła do niego w 2017 r. Była koordynatorem domu dziennego dla seniorów, a obecnie jest zastępcą dyrektora.

Bogusława M. nie była świadkiem niewłaściwych zachowań oskarżonego wobec pracowników. Nie przypomina sobie, aby w bieruńskim MOPS-ie jakaś pracownica była roztrzęsiona po rozmowie z dyrektorem. Nie ma też wiedzy i nigdy nie była świadkiem sytuacji, w której dyrektor zwracał komuś uwagę na strój, ubiór, wygląd, inteligencję czy kompetencje. Osoby trzecie też z nią o tym nie rozmawiały. Była zaskoczona wezwaniem na policję.

Ponownie wrócił wątek ubioru pokrzywdzonej J.-K. – Może jestem starej daty, ale uważam, że pracownik, szczególnie taki, który chodzi w teren, do podopiecznych, powinien mieć spódnicę poza kolana i bluzkę, która nie odsłania atutów kobiecych. To zwróciło moją uwagę, bo zdarzały się sytuacje, kiedy pracownica socjalna był atakowana przez podopiecznych w ich miejscu zamieszkania. Dla mnie jej ubiór był niestosowny – mówiła w sądzie wicedyrektor MOPS-u.

Bogusława M. zeznała, że była na balu charytatywnym, na którym dyrektor był razem z pokrzywdzoną Sylwią S. Siedzieli obok siebie, bawili się razem, więc świadek odczytywała to, że przyszli razem. Ich relacje były serdeczne.

To one wywołały całe to zamieszanie

5 grudnia oskarżony Piotr Ć. stwierdził, że w kontekście zeznań ostatnio przesłuchanych świadków stawiane mu zarzuty nie potwierdziły się. Dyrektor mówił, że świadkowie powiedzieli wprost, że nie stosował mobbingu, a wręcz przeciwnie – to pokrzywdzone Iwona G i Sylwia S. stworzyły całe zamieszanie. Dyrektor przywołał zeznania świadków zaskoczonych owym zamieszaniem, bo przecież wcześniej widywali go z Iwoną G. m.in. na wycieczkach i innych wyjazdach.

Dyrektor oświadczył, że bywał na balach charytatywnych z Iwoną G. i Sylwią S. Nie były to imprezy służbowe, ale prywatne, których koszty ponosił. Obie pokrzywdzone towarzyszyły mu tam jako koleżanki, a nie pracownice.

Jeśli chodzi o pokrzywdzoną Joannę J.-K., dyrektor powiedział, że to pracownicy zwracali jej uwagę na niestosowny, rażący ubiór.

Oskarżony oświadczył, że pokrzywdzona Sylwia S. zaczęła skarżyć się na niego dopiero, kiedy rozpoczęło się postępowanie przygotowawcze, nie wcześniej. – To głównie ona i Iwona G. rozpowiadały o ośrodku jak się zachowuje, co robię. Wiedza części świadków pochodzi od nich, a nie bazuje na tym, co sami widzieli – zakończył dyrektor MOPS-u.
Kolejna rozprawa została wyznaczona na dzień 16 stycznia 2024 r.

Jarosław Jędrysik

Reklama

1 KOMENTARZ

  1. ….ciekawy jestem, jak „prokuratura” zweryfikowała te tzw. treści zeznań, jeśli te miały pochodzić od jednej osoby, która poinformowała drugą, trzecia podsłuchała i jest 3. świadków, ale konkretnych dowodów, nie ma…..Zatem, ciekawi mnie, jak ten „babińcowa rozprawa” się zakończy, choć wiadomo jest, że tyski sąd, nie bazuje na konkretnych dowodach udowadniających czyjąś winę, tylko na jakichś „ciekawych sędziowskich argumentach”, wynikających nie z dowodów, a chyba „spod ławy sędziowskiej” lub „spod sędziowskiej togi”……Kiedyś był taki film, pt. „Prawem na lewo….”, dlatego nie będę kontynuować dalszych wywodów ( …cóż za „prawniczy język”, na moim języku, a raczej „w chińskiej klawiaturze”……), bo wyrok jest wiadomy i nie ma czego oczekiwać, jeśli się bazuje, opiera na czymś, co jest abstrakcją, tym bardziej, że nie ma jakiegoś materialnego dowodu, na tzw. mobbing, który sam w sobie, jest trudny do udowodnienia. O tym powinien wiedzieć prokurator, a nie zajmować się czymś, co powinno być objęte prywatnym aktem oskarżenia, chyba że ucierpiał na tym tzw. „interes społeczny”, który przez prokuratorów jest nadzwyczaj, nadużywany, a ci sami, nie potrafią często udowodnić jego uchybienie przez oskarżonego. Lecz dla „babińcowej sensacji”, wszystko się zrobi, byle ta „sensacja” zaistniała, to też dla niej „środowisko babińcowe”, zrobi wszystko…..Dziwi mnie jednak, że jeśli zachowanie tego dyrektora było aż tak niemoralne, często miało się powtarzać, to dlaczego w dobie wszechobecnej elektroniki, w tym smartfonów, nikt ze „środowiska babińcowego”, nie nagrał ustnych „zapędów niemoralnych”, dyrektora……Reasumując: jest jedno wielkie „fandzolynie Jofka Furgoła” i nikomu niepotrzebny stres…..

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj