Kolejny kierowca próbował przejechać samochodem o wysokości powyżej 2,4 m pod przejazdem kolejowym na ul. Glinczańskiej w Tychach, choć zakazuje tego znak drogowy. W efekcie uszkodził auto, rozbijając je o wiadukt. Ucierpiała również bramownica.
Na wiadukcie kolejowym nad ul. Glinczańską nieprzypadkowo widnieje znak zakazu wjazdu pojazdów o wysokości ponad 2,4 m, bo tak duże auta nie zmieszczą się pod tym przejazdem kolejowym.
Wielu kierowców traktowało ten znak jako tezę do udowodnienia i klinowało się pod wiaduktem lub rozbijało się o niego. Liczba tego typu przypadków nakazywała podjęcie działań zabezpieczających i w sierpniu 2017 roku, bezpośrednio przed wiaduktem, postawiono bramownice, czyli ramy z rur, na których 2,4 m nad jezdnią zawieszono na łańcuchach belki ostrzegające. Gdy ciężarówka lub dostawczy bus zahaczał o belkę, to dla kierowcy był sygnał, by pod wiadukt nie wjeżdżać. Znaleźli się jednak i tacy, którzy uznali, że o bramownicę co prawda zahaczyli, ale z wiaduktem sobie poradzą. W efekcie takiego podejścia bramownica wytrzymała dwa miesiące, bo w już w październiku 2017 roku została rozbita przez zbyt wysoki samochód.
Bramownice naprawiono, ale nie brak kierowców, którzy z uporem godnym lepszej sprawy wciąż próbują udowodnić, że choć ich pojazd liczy ponad 2,4 m wysokości, to jakoś zmieści się pod wiaduktem.
Do kolejnej takiej próby doszło dzisiaj (3 kwietnia). Jak informuje portal 112Tychy.pl, ok. godz. 4.00 kierowca samochodu dostawczego marki Mercedes zignorował znak zakazu wjazdu pojazdów o wysokości ponad 2,4 m i uderzył w bramownicę, a następnie w wiadukt kolejowy. W efekcie uszkodzona została bramownica oraz zabudowa pojazdu. Gdy na miejsce zdarzenia przybyli policjanci zastali zaparkowany w bocznej uliczce wrak pojazdu, ale kierowcy nie było. Szuka go teraz policja.
(vis)
