W piątek 7 sierpnia odbędzie się w Kobiórze pogrzeb Romualda Kłakusa, aktora i reżysera Teatru Alternatywnego BELFEgoR oraz Kobiórskiego Teatru Kulturalnego. Artysta zmarł 3 sierpnia po długiej i ciężkiej chorobie. Miał 62 lata.
R. Kłakus zajmował się też poezją, fotografią i malarstwem. To była niezwykle barwna postać związana z Kobiórem i Tychami.
O śmierci Romualda Kłakusa 4 sierpnia poinformował na swoim profilu społecznościowym Sławomir Żukowski, założyciel i reżyser Teatru BELFEgoR:
»Z przykrością informuję, że wczoraj tuż przed północą zmarł nasz kolega Romuald Kłakus. Wieloletni filar i weteran Teatru BELFEgoR. Zagrał w wielu znaczących spektaklach, m.in. w: „Upiorach” i „Folwarku Zwierzęcym”. W duecie z Wojciechem Wieczorkiem stworzył niezapomniane kreacje w „Jądrze szaleństwa” i „Hamlecie i Małgorzacie”«.
Pasją Romualda Kłakusa był teatr, jednak z zawodu był… protetykiem stomatologicznym. W książce „Trzy dziesiątki BELFEgoRa” Agnieszki Kijas Sławomir Żukowski wspomina:
»Jako szkolny wizytator zostałem wysłany (…) na jubileusz do liceum Norwida. A jubileusz, jak to jubileusz – jakaś przemowa, jakieś występy. Wiadomo. W pewnym momencie na scenę wchodzi facet, absolwent. I gra! Nie mówi, a gra! Cały czas. To było odkrycie roku! Od razu zaprosiłem go na próbę. Przyszedł. Przywitał się z każdym tak, jakby znał wszystkich od lat i… zaczął nam zaglądać w zęby. Był protetykiem i miał takie skażenie zawodowe. Kupa śmiechu! Pamiętam, że miałem srebrną koronkę, i jak Romuś ją zobaczył, powiedział, że musi mi wymienić i wymienił! (…) Często przychodziłem do jego gabinetu z tekstem i rzucałem pomysły na spektakl. On tam rzeźbił, dłubał w zębach i mówił: Aha! To jest dobre!” Nasze najlepsze spektakle rodziły się właśnie w tej protezowni”«.
Sławomir Żukowski dla Nowego Info mówi o Romualdzie Kłakusie:
– Romek był nieprzewidywalny. I w życiu, i na scenie. Ale swym urokiem osobistym potrafił zmiękczyć każde serducho. Wiele przeszedł. Po śmierci Bartka – jedynego, niepełnosprawnego syna – nie umiał znaleźć swego miejsca w rzeczywistym świecie. Żył na granicy tego realnego i irracjonalnego. Uciekał w metafory, symbole…
– Inteligentny, oczytany, znający perfekt angielski i niemiecki, był tłumaczem naszego teatru podczas zagranicznych wojaży. Nie miał szczęścia do kobiet, choć dla innych był bardzo rodzinny. Pamiętam, jak mój syn Michał miał 9 lat i na zagranicznym tournée opiekował się „wujkiem” Romkiem, który był jego ojcem chrzestnym. Karmił go ciastkami i kanapkami. W spektaklu pt. „Ktoś zaplątał ten świat” (wg E. Redlińskiego) nakładał mu buty na scenie i wiązał. Ta finałowa scena wzruszała polonusów.
– Romek miał w sobie coś ze śląskiego gołębia, który za oknem domów bliskich mu ludzi (a miał ich dużo) pukał w parapet i ludzie go wpuszczali bez względu na aurę i porę dnia czy nocy.
W książce Agnieszki Kijas Romuald Kłakus mówi: „Bez teatru? Jak? Bez teatru się nie da! Wszystko to teatr”.
Pogrzeb Romualda Kłakusa odbędzie się w piątek 7 sierpnia w kościele pw. Wniebowzięcia NMP w Kobiórze (od godz. 9.30 modlitwa, o godz. 10.00 msza św.). Artysta zostanie pochowany na cmentarzu parafialnym w Kobiórze.