Pomnik niemocy prezydenta Tychów

1
Niedokończona do tej pory część Zespołu Szkół Municypalnych ; fot. ZB
Reklama

W lipcu minęło dokładnie 20 lat od wybrania Andrzeja Dziuby na stanowisko prezydenta Tychów. Również w lipcu br. zorganizowano w Tychach sympozjum z okazji 30-lecia samorządności. Odbyło się w sali koncertowej Mediateki. Trudno o bardziej symboliczne miejsce dla prezydentury Andrzeja Dziuby. Uczestnicy debatowali bowiem w bezpośrednim sąsiedztwie niszczejącej od 20 lat niedokończonej części inwestycji pn. Zespół Szkół Municypalnych (Mediateka to zagospodarowana część tego przedsięwzięcia). Sprawa ZSM wyniosła obecnego prezydenta na najwyższy urząd w mieście i choć w swoim inauguracyjnym przemówieniu obiecał, że potraktuje ją priorytetowo, to po 20 latach widać, jak ten prezydencki priorytet wygląda.

Pod koniec XX wieku tyska władza przeprowadziła badania socjologiczne wśród tyszan, które wykazały, że mieszkańcy najbardziej cenią sobie edukację. Postanowiono zatem zainwestować w budowę swoistego pomnika wiedzy, jakim miał być nowoczesny kompleks szkolny z halą sportową i salą wykładową. Obiekt ten otrzymał roboczą nazwę: Zespół Szkół Municypalnych – Szkoła Ekonomiczna, bo tworzono go przede wszystkim z myślą o uczniach popularnego „Ekonomika” (czyli Zespołu Szkół Ekonomicznych uczących się w fatalnych warunkach). Wy-konanie projektu powierzono znanej krakowskiej pracowni architektonicznej „Atelier Loegler i Partnerzy” (umowę podpisano 1 grudnia 1997 r.), która koszt całego przedsięwzięcia oszacowała początkowo na ok. 19 mln zł, później kwotę tę skorygowała do ok. 24 mln zł. Na tej podstawie władze Tychów w 1998 r. podjęły decyzję o budowie ZSM, przeznaczając na ten cel 25 mln zł. Aby skrupulatnie pilnować tych niemałych wydatków, zarząd miasta zdecydował się na zatrudnienie inwestora zastępczego. Funkcję tę powierzono przedsiębiorstwu Miastoprojekt Katowice, które zorganizowało przetarg na wyłonienie wykonawcy.

Dla zrozumienia późniejszych wydarzeń niezbędne jest poznanie tła politycznego. Był to czas, gdy prezydenta miasta nie wyłaniano w bezpośrednich wyborach. Taka możliwość istnieje dopiero od 2002 r. Wcześniej władzę wykonawczą – kilkuosobowy zarząd na czele którego stał prezydent – wybierała Rada Miasta. W Tychach było to już typowo polityczne gremium utworzone w głównej mierze przez radnych startujących z list partyjnych.

W 1998 r. najwięcej radnych w Radzie Miasta Tychy miała prawicowa Akcja Wyborcza Solidarność, która zawiązała większościową koalicję z mniej liczną Unią Wolności. W opozycji byli postkomuniści z Sojuszu Lewicy Demokratycznej i nieliczni radni Przymierza Mała Ojczyzna. Choć prezydent wówczas nominalnie przewodniczył jedynie obradom całego zarządu miasta, to de facto rządził w tym gremium. Unia Wolności, jako koalicjant, dostała miejsca w zarządzie, ale nie miała szans, by obsadzić stanowisko prezydenta. Jedyna szansa dla UW faktycznego porządzenia miastem polegała na zerwaniu koalicji z AWS i zawiązaniu jej z SLD. W tamtym czasie brzmiało to dość abstrakcyjnie, gdyż siły polityczne wywodzące się z NSZZ „Solidarność”, a do takich należała UW, nie bratały się z postkomunistami, wokół których rozciągnięto swoistą polityczną strefę sanitarną.

Ambicje UW rosły, kocioł polityczny w Tychach bulgotał, ale równolegle trwały przygotowania do rozpoczęcia wówczas największej w mieście inwestycji szkolnej, czyli budowy ZSM. Gmach miał stanąć przy al. Piłsudskiego.

Reklama

Ostrzegawczy sygnał, że inwestycja szwankuje, dał pierwszy przetarg na wykonawcę. Firmy, które ubiegały się o to zlecenie, na podstawie otrzymanej dokumentacji, zaproponowały kwoty opiewające na ok. 40 mln zł. Drugi przetarg, po skorygowaniu kosztów, wygrała spółka Budimex, oferując kwotę ok. 25 mln zł, ale później suma ta ciągle rosła i w końcu wykonawca chciał zapłaty prawie trzykrotnie większej. Osobnych problemów przysporzył gminie inwestor zastępczy. Był rok 2000. Wstrzymano przyjmowanie faktur. Budimex zszedł z placu budowy.

Unia Wolności postanowiła wykorzystać zaistniałą sytuację, by dokonać przewrotu pałacowego. Gotowa była poświęcić nawet swoich przedstawicieli w zarządzie miasta. Zaczęła konkretnie już dogadywać się z głodnym władzy SLD, rezerwując dla siebie fotel prezydenta. Tymczasem rozgrzebana inwestycja ZSM zaczęła popadać w ruinę.

Ówczesny prezydent Aleksander Gądek wraz z zarządem przygotował program naprawczy i informował, że zyskał on akceptację wykonawcy. Z grubsza chodziło o to, że wykonawca będzie kontynuował budowę, finansując ją na razie z własnych pieniędzy (ale według uzgodnionego z miastem kosztorysu), a końcowe rozliczenia nastąpią po oddaniu obiektu do użytku. Ewentualne roszczenia rozstrzygałby sąd, ale Zespół Szkół Municypalnych byłby ukończony. Jednak kocioł polityczny już osiągnął stan krytyczny i sprawa ZSM potrzebna była radnym do odwołania zarządu. Zapalnikiem było zlecenie za ok. 4 mln zł robót dodatkowych przeciwdziałających katastrofie budowlanej, bo ratujących fundamenty. Zakwestionowano tryb zlecenia tych prac. Zarząd miasta odwołano (zawiadomiono prokuraturę, na ławie oskarżonych zasiadł stary prezydent i jego zastępcy, rozpoczął się długotrwały proces, który na dobre ugrzązł w sądzie, choć pierwszy wyrok był uniewinniający). Nowa koalicja UW-SLD-PMO powołała nowego prezydenta. I tu na arenę samorządowej władzy po raz pierwszy wszedł Andrzej Dziuba z Unii Wolności (nie był radnym), któremu powierzono tę funkcję.

– Realizowany budżet na rok 2000 oraz rozpoczęte zadania inwestycyjne, w tym głównie budowa Zespołu Szkół Municypalnych, determinuje jednoznacznie kierunek najbliższych działań nowego zarządu – mówił 6 lipca 2000 r. w swoim inauguracyjnym przemówieniu nowy prezydent Tychów Andrzej Dziuba. – Kwestia rozwiązania finansowania budowy Zespołu Szkół Municypalnych będzie tematem priorytetowym i zostanie podjęta w pierwszej kolejności.

Niewiele brakowało a nowy prezydent Tychów podzieliłby los swojego poprzednika. „Gazeta Wyborcza” 20 kwietnia 2001 r. opublikowała materiał o poczynaniach prezydenta Andrzeja Dziuby w sprawie ZSM. Tytuł artykułu brzmiał: „Czy prezydent może kłamać?” i już z pierwszych słów można się było dowiedzieć, że prezydent Tychów prawdopodobnie okłamał Urząd Zamówień Publicznych, by bez przetargu oddać firmie Budimex lukratywny kontrakt o wartości ok. 6 mln zł [umowę tę podpisano 23.10.2000 r.]. Chodziło o roboty zabezpieczające. Starając się o zgodę UZP na taki tryb zlecenia prac, prezydent stwierdził, że budynek ZSM bez dachu zagrożony jest katastrofą budowlaną, deszcz zalał urządzenia klimatyzacyjne i centrale cieplne budynku. Straty materialne z tego powodu prezydent wycenił w sumie na ok. 1,6 mln zł.

Na podstawie tych argumentów prezes UZP zgodził się na tryb bezprzetargowy. Problem w tym, że nie wiadomo, jak wyceniono te straty, skoro nie sporządzono żadnego protokołu zniszczeń. Pracowałem wówczas w tygodniku „Echo”. Po ulewie (o której w dramatycznych słowach pisał prezydent Dziuba do prezesa UZP) byłem na placu budowy ZSM. Spotkany tam kierownik zapewniał mnie, że deszcz nie spowodował szkód. Urządzenia cieplne i klimatyzacyjne nie zostały zalane, a chcąc to udowodnić, wpuścił naszą ekipę do piwnicy, gdzie urządzenia te stały. Faktycznie były w dobrym stanie, nie były zalane.

24 kwietnia 2001 r. zarząd miasta z prezydentem Dziubą na czele wydał oświadczenie, w którym stwierdził m.in. że artykuł w „GW” jest elementem gry politycznej, prowadzonej przez opozycję w przededniu sesji Rady Miasta, która ma zadecydować o udzieleniu zarządowi miasta absolutorium za 2000 r.

Komisja Rewizyjna Rady Miasta Tychy w swoim protokole z 12 kwietnia 2001 r. stwierdziła jednak, że zarząd miasta nie dostarczył wszystkich dokumentów w sprawie ZSM, co uniemożliwiło przeprowadzenie pełnej analizy sprawy. W protokole mowa jest m.in. o tym, że komisja nie otrzymała żadnych dokumentów potwierdzających zalanie wodą urządzeń klimatyzacyjnych i centrali cieplnej budynku, ani dokumentów potwierdzających wystąpienie z roszczeniami w stosunku do winnych zaistnienia strat. Czterech (opozycyjnych) radnych w zdaniu odrębnym stwierdziło, że „istnieje podejrzenie o celowe wprowadzenie w błąd prezesa Urzędu Zamówień Publicznych mające doprowadzić do zamówienia z wolnej ręki z pominięciem procedury przetargowej”.

W gorącej atmosferze zarząd dostał absolutorium za 2000 r. (dysponował w Radzie Miasta większością głosów); kontrola UZP, jak później poinformowano, nie doszukała się nieprawidłowości, sprawa przycichła, ale przez dłuższy czas nowa władza starała się trzymać jak najdalej od ZSM. Jeszcze w czerwcu 2001 r., na wniosek nowego zarządu kierowanego przez Andrzeja Dziubę, Rada Miasta podjęła uchwałę o wstrzymaniu finansowania budowy ZSM. Dopiero w październiku 2003 r. anulowała ją, podejmując nową uchwałę rozdzielającą funkcję edukacyjną i sportową ZSM, co dało zielone światło staraniom o dokończenie budowy przynajmniej hali sportowej.

Jeszcze w maju 2003 r. prezydent Dziuba publicznie twierdził, że nie ma żadnego problemu ze znalezieniem źródeł finansowania całej inwestycji, a więc dokończeniem ZSM. Można było usłyszeć, że do Urzędu Miasta zgłasza się wielu kontrahentów oferujących takie usługi. Problem, zdaniem prezydenta Tychów, polegał na tym, że po zakończeniu inwestycji i zlokalizowaniu tam szkół, gmina ponosić będzie koszty utrzymania ZSM – a to byłoby, według Andrzeja Dziuby, niekorzystne. Dlatego, jak zapewniał prezydent, działania władz miasta skupiały się na znalezieniu inwestora, który dokończyłby budowę i przejąłby na siebie niemałe wydatki związane z utrzymaniem gmachu ZSM po jego wybudowaniu – ale nikogo takiego nie udało się pozyskać.

Prezydent Dziuba zadeklarował, że jeśli ktoś w mieście rozwiąże problem ZSM, tak by dokończyć budowę i odciążyć kasę gminy z wydatków związanych z funkcjonowaniem obiektu, to władze miasta postawią mu pomnik [„Echo” nr 25 z 18.06.2003 r.].

Kandydaci na pomnik jakoś się nie pojawiali, a koszty utrzymania niedokończonej inwestycji rosły w zastraszającym tempie. Jak informował Aleksander Gądek, po-przedni prezydent, w chwili odwołania starego zarządu (a więc w połowie 2000 r.) wydatki na ZSM wyniosły ok. 16,5 mln zł, a więc w kasie do wykorzystania pozostawało 8,5 mln zł z zabezpieczonych na ten cel 25 mln zł. Nowy prezydent Andrzej Dziuba twierdził natomiast, że koszt przedsięwzięcia na dzień 30 czerwca 2000 r. wyniósł nieco ponad 24 mln zł, natomiast na koniec 2000 r. koszty budo-wy zamknęły się kwotą prawie 30,2 mln zł (i kwoty te są konsekwencją decyzji podjętych przez poprzedni zarząd).

Z dokumentów przekazywanych przez UM Tychy wynikało, że w połowie grudnia 2001 r. niszczejąca ruina ZSM kosztowała już kasę miasta prawie 37 mln zł, pod koniec października 2002 r. kwota ta przekroczyła 40 mln zł, rok później (31 października 2003 r.) rozliczenie nakładów mówi o ponad 42,7 mln zł. Pod koniec lipca 2005 r. same tylko koszty utrzymania i zabezpieczenia niszczejącej ruiny ZSM przekroczyły 1 mln zł, a wszystkie poniesione dotąd nakłady sięgnęły prawie 44,6 mln zł. W skład kosztów którymi ZSM obciążał budżet miasta wchodził m.in. kredyt, odsetki od niego, odsetki od przegrywanych procesów z projektantem.

Gdy kandydat do kupienia i utrzymywania ZSM wciąż się nie pojawiał, prezydent Dziuba zmienił zdanie i gmina zaczęła inwestować tu swoje pieniądze. Najpierw w części południowo-wschodniej (1/3 kompleksu) wybudowano halę sportową. Oddano ją do użytku w 2008 r. Kosztowała ok. 30 mln zł. W zasadzie to większa sala gimnastyczna, bez szans przy tak mało pojemnych trybunach na np. rozgrywki rangi europejskiej. Pod koniec stycznia 2016 r. zagospodarowano część północno-zachodnią. Powstała tu Mediateka z salą koncertową, do udostępnionych pomieszczeń przeprowadziła się Miejska Biblioteka Publiczna. Mediateka kosztowała ok. 33 mln zł, ale np. z wejściem na salę koncertową (tam gdzie zorganizowano w lipcu br. sympozjum z okazji 30-lecia samorządności) mają problemy osoby niepełnosprawne.

Cały czas niszczeje część środkowa kompleksu. Miasto bezskutecznie ogłosiło dwa przetargi na sprzedaż tej nieruchomości. Rzecz charakterystyczna, władze wciąż nie znają jej kubatury, wiedzą, że chodzi o działkę o powierzchni 2739 metrów kwadratowych zabudowaną obiektem trzykondygnacyjnym. Jak się do-wiedzieliśmy, ta część budynku nie była ogrzewana.

W sierpniu 2018 r., a więc na jednej z ostatnich sesji Rady Miasta Tychy poprzedniej kadencji, prezydent Andrzej Dziuba wyszedł z propozycją sporządzenia swoistego testamentu odchodzącej rady. Miała to być uchwała intencyjna (projekt zobowiązał się przygotować prezydent) adresowana do następców, w której wyrażona byłaby wola budowy w środkowej części ZSM muzeum o profilu urbanistyczno-architektonicznym. Nic nie wyszło z napisania tego testamentu, ale prezydent zakomunikował, że projekt muzeum mieszczącego się w środkowej części ZSM ma być gotowy w przyszłym (czyli 2019) roku, a budowa (tzn. przebudowa środkowej części ZSM) mogłaby zacząć się w 2020 r. [„Nowe Info” nr 18 z 4.09.2018 r.].

Wybory prezydenckie w 2018 r. znowu wygrał Andrzej Dziuba. Od czasu złożenia obietnicy budowy muzeum w ZSM minęły 2 lata. Nie widać, by w środkowej części ZSM rozpoczęły się jakieś prace. Pod koniec czerwca 2020 r. poprosiliśmy więc w Urzędzie Miasta Tychy o aktualne informacje. Odpowiedziano nam w lipcu. Od Ewy Grudniok, rzecznik prasowej Urzędu Miasta Tychy, dowiedzieliśmy się, że nie ogłaszano kolejnych przetargów na kupno środkowej części ZSM.

– Nieruchomość oznaczona jako działka nr 5832/89 ostatni raz wyceniana była w 2018 roku (data sporządzenia operatu: 3 kwietnia 2018 roku, data ważności: 3 kwietnia 2019, data ważności po aktualizacji: 3 kwietnia 2020) – powiedziała Ewa Grudniok. – Nie zlecaliśmy kolejnych wycen.

Jak usłyszeliśmy, na koszt utrzymania środkowej części ZSM w 2019 r., który wyniósł 10 308 zł, składały się: polisa ubezpieczeniowa (8308 zł) i koszenie (2000 zł). Tegoroczny koszt nie powinien odbiegać od ubiegłorocznego. A co z muzeum?

– Aktualny jest zamiar umieszczenia Muzeum Miejskiego w środkowej części ZSM, ale uzależniamy to od pozyskania dofinansowania na realizację tego przedsięwzięcia – odpowiedziała rzecznik UM Tychy. – Jeśli w kolejnej perspektywie unijnej uda nam się pozyskać środki, to inwestycja będzie realizowana. Jeśli pojawią się środki na realizację takich inwestycji jak budowa muzeum, to będziemy zlecać wykonanie projektu itd. Pola zainteresowań Muzeum Miejskiego dotyczą dziejów i kultury miasta Tychy oraz historycznej ziemi pszczyńskiej, a w szczególności zakresu architektury, urbanistyki, historii, etnografii, sztuk wizualnych oraz historii sportu. Zmiana siedziby nie zmienia charakteru pracy muzeum, natomiast – bez wątpienia – pola zainteresowań muzealnej pracy będą mocno skoncentrowane na dziedzictwie tzw. nowego miasta; o poszerzeniu profilu działań muzeum o tematy związane z architekturą i urbanistyką miasta dyskutował zespół muzealny z prezydentem Andrzejem Dziubą, ponadto Rada Muzeum rekomendowała taką zmianę w statucie, który 10 września 2019 r. zatwierdził Piotr Gliński, minister kultury i dziedzictwa narodowego.

Rzecznik UM Tychy na razie nie była w stanie odpowiedzieć na pytanie, jaki będzie koszt adaptacji środkowej części ZSM na potrzeby Muzeum Miejskiego w Tychach. Stwierdziła tylko, że koszty i ramy czasowe przedsięwzięcia wynikać będą z projektu.

6 lipca 2020 r., a więc dokładnie w 20. rocznicę wybrania Andrzeja Dziuby na prezydenta Tychów, poprosiliśmy go, by skomentował swoje zapewnienie sprzed dwóch dekad o priorytetowym potraktowaniu sprawy Zespołu Szkół Municypalnych w kontekście obecnego stanu faktycznego tej budowli. Prezydent odmówił komentarza.

Zdzisław Barszewicz

Artykuł został opublikowany w dwutygodniku „Nowe Info” nr 17 z 18.08.2020 r.

 

Reklama

1 KOMENTARZ

  1. A jak się mają sprawy Jeziora Paprocańskiego, które to p.Andrzej Dziuba obiecał połączyć z rzeką Gostyńką i doprowadzić do oczyszczenia wody, celem zapobiagania rozkwitowi sinic?
    Z tego co pamiętam obietnice składane były w 2008 roku.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj