Pszczyna: Ulica Brzechwy znów pod wodą

0
Ul. Brzechwy w Pszczynie, 21.08.2016, fot. czytelnika
Reklama

Ulica Brzechwy w Pszczynie niemal przy każdym deszczu staje się nieprzejezdna. Woda zalewa drogę i wdziera się na posesje. Jak opowiadają mieszkańcy, dodatkowo zalewani są fekaliami, bo wybija studzienki kanalizacyjne. O problemie pisaliśmy w „Nowym Echu” nr 27 (po tym, gdy zalało drogę i posesje 31 lipca br.). Dziś mieszkańcy zaalarmowali nas ponownie – bo znów walczą z wodą.

„Dziś, niedziela, godz. 14.00 zaczął padać deszcz (nie ulewa). Załączone zdjęcia zostały zrobione o godz. 14.40. W rzece Pszczynce stan niski, a ulica Brzechwy w tym roku zalana po raz czwarty. W odpowiedzi na interwencje mieszkańców w NOWYM ECHU nr 27 (27) 09.08.2016 r. rzecznik UM Piotr Łapa twierdzi, że winna jest cofka i ukształtowanie terenu” – napisali do nas dziś (21 sierpnia) mieszkańcy.

O poważnym problemie na ul. Brzechwy w Pszczynie pisaliśmy w papierowym wydaniu tygodnika po tym, gdy ulica i położone przy niej posesje znalazły się pod wodą w niedzielę, 31 lipca. Ludzie alarmowali, że zalało i zniszczyło wtedy jedno z aut na tej ulicy. Wybiło studzienki kanalizacyjne i posesje zostały zalane wodą z fekaliami.

Mieszkańcy opowiedzieli nam też wówczas, że gdy wracają z pracy, nigdy nie wiedzą, czy uda im się dojechać do swojej posesji czy nie. Bo ulica staje się rozlewiskiem przy każdym większym deszczu. Dochodzi do sytuacji, że ludzie zatrzymują się przez zalaną częścią drogi, wysiadają z samochodów, podwijają nogawki, buty biorą do ręki i brodzą w brudnej wodzie, by dostać się do domu. Po auto wracają wieczorem, sprawdziwszy, czy woda wystarczająco opadła.

Reklama

Pszczynianie pytali, co się stanie, jeśli karetka pogotowia będzie musiała do kogoś dojechać. Przez zatopioną drogę przecież nie dojedzie. Wspominali też sytuację, gdy któryś z mieszkańców miał wrócić ze szpitala do domu. Nie mógł się dostać, przewiozła go dopiero straż pożarna.

Zdaniem mieszkańców sytuacja ul. Brzechwy mogłaby się poprawić, gdyby dbano o drożność, koszenie pobliskich rowów. Nasi rozmówcy tłumaczyli też, że droga „upadła”, gdy robiono kanalizację. Mówili, że rów jest teraz wyżej niż droga, więc trzeba by ją nadsypać.

– Jakoś znajdują się pieniądze na remont płyty rynku, na organizację Dni Pszczyny, a na sprawy naprawdę potrzebne nie ma pieniędzy – wytykali włodarzom miasta nasi rozmówcy. – Nasza ulica powinna zmienić nazwę na ulicę „wyklętą” – usłyszeliśmy też.

Rzecznik UM Pszczyna Piotr Łapa wyjaśniał nam, że sprawa wody na ul. Brzechwy to bardzo poważny problem, który znany jest w Urzędzie Miejskim w Pszczynie. Przyczyną, według rzecznika, jest cofka i ukształtowanie terenu.

– Za każdym razem, kiedy jest bardzo wysoki poziom rzeki Pszczynki, następuje tzw. cofka, co oznacza, że woda nie znajduje ujścia w korycie i wraca. Kwestia koszenia i czyszczenia wpływa na estetykę. Nie poprawi jednak sytuacji przed zalewaniem. Wynika to z ukształtowania terenu w rejonie ulicy. Każdorazowo po powodziach ulica jest zalewana. Dwa razy w roku Przedsiębiorstwo Inżynierii Komunalnej czyści rowy, co leży w jego kompetencjach. Dodatkowo Miejski Zakład Zieleni średnio trzy razy w roku kosi przylegające do ulicy Brzechwy działki wraz z przydrożnym rowem. Przyczyną podtopień jest brak możliwości odbioru wód. Sytuacji nie poprawia kwestia nadsypań terenu, która również zachwiała gospodarka wodną w tamtym rejonie – informował nas rzecznik UM.

Mieszkańcy się z tym tłumaczeniem nie zgadzają. „[…] W piątek dnia 29.07.2016 stan rzeki Pszczynki był niski, a nasza ulica też była zalana […]– odpowiedzieli rzecznikowi, załączając dokumentację zdjęciową [list zamieściliśmy w „Nowym Echu” nr 28].
(r)
Zdjęcia przesłane przez czytelników

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj