Tychy: Dziwne spotkanie. Prezydent Tychów, grożąc strażą miejską, żądał by dziennikarz opuścił salę sesyjną

2
Prezydent Tychów Andrzej Dziuba; fotografia ilustracyjna; źródło UM Tychy
Reklama

W czwartek 21 września w sali sesyjnej Urzędu Miasta Tychy doszło do dziwnego zachowania prezydenta Tychów Andrzeja Dziuby, który najpierw nie chciał wpuścić dziennikarza „Nowego Info” na mające odbyć się w tej sali spotkanie prezydenta Tychów z tyskimi radnymi. Później, grożąc interwencją straży miejskiej, zażądał by dziennikarz opuścił salę sesyjną. Gdy to nie pomogło, prezydent wezwał radnych, by razem z nim wyszli z sali. I wyszli. Sprzeciwił mu się tylko jeden radny – Marek Gołosz.

Sprawa zaczęła się banalnie. W środę 20 września na terenie Tyskich Hal Targowych kupcy, decydując o podjęciu akcji protestacyjnej (piszemy o tym w osobnym artykule) poinformowali, że prawdopodobnie sprawa THT poruszona będzie nazajutrz, w tyskim ratuszu, na spotkaniu poświęconym centrum miasta. Miało to być spotkanie prezydenta Tychów z radnymi.

Faktycznie,

21 września o godz. 16.00, w sali sesyjnej Urzędu Miasta Tychy (czyli tam gdzie odbywają się sesje Rady Miasta), byli prezydent Tychów Andrzej Dziuba i tyscy radni z różnych ugrupowań. Gdy jednak wchodziłem na salę, drogę zastąpił mi zdenerwowany prezydent Dziuba, komunikując, że nie mogę być obecny na tym spotkaniu. Polecił, abym opuścił salę sesyjną. Dopytałem, czy to jest spotkanie prezydenta Tychów z tyskimi radnymi? Usłyszałem potwierdzenie z powtórzeniem nakazu opuszczenia sali. Wciąż wzburzony prezydent Tychów skierował pod moim adresem żal za artykuł o tym, że nie był na miejskich dożynkach w Tychach. Tłumaczył teraz, że miał ślub córki (o czym zresztą pisałem w oddzielnym artykule). Później prezydent Dziuba publicznie wyraził pretensje dotyczące moich artykułów zarzucając mi m.in.  tendencyjność, ale nie podał żadnego przykładu nierzetelności.

Prezydent Andrzej Dziuba zakomunikował,

że zapraszał na czwartkowe spotkanie poszczególnych radnych, mnie nie zaprosił, nie życzy sobie mojej obecności. Gdy to mówił na ścianie sali sesyjnej, tam gdzie zwykle prezentuje się tematy obrad i wyniki głosowań, wyświetlony był slajd głoszący „Nowe centrum miasta Tychy. MPZP wrzesień 2023”. Odpowiedziałem prezydentowi Dziubie, że jesteśmy w miejscu publicznym, w sali sesyjnej Urzędu Miasta Tychy, gdzie przebywają przedstawiciele tyskich władz, a na ścianie slajd informuje o publicznym temacie, jakim jest plan zagospodarowania centrum Tychów. Prezydent zaprzeczył, jakoby tematem jego spotkania z radnymi miała być sprawa centrum miasta, nie wyjawił przy tym, co ma być tematem spotkania w sali sesyjnej, na którym włodarz miasta nie życzy sobie obecności dziennikarza.

Widząc nieskuteczność wysiłków wypraszających,

prezydent Dziuba zwrócił się do radnych z pytaniem, czy życzą sobie mojej obecności na spotkaniu w sali sesyjnej UM Tychy. Z reakcji radnych można było wywnioskować, że sobie nie życzą. Poprosiłem w takim razie, by podjęli taką uchwałę. Nie podjęli (bo to nie sesja Rady Miasta). Z wypowiedzi radnych wynikało, że nie chcą obecności dziennikarza, bo nie chcą, aby napisał o tym, co usłyszy na sali podczas ich spotkania z prezydentem miasta.

Reklama

Uprzedziłem obecnych na sali, że nagrywam wypowiedzi.

Aby ułatwić prezydentowi Tychów i radnym zrozumienie sytuacji, w której się znaleźli, zapytałem, czy to spotkanie jest tajne. Odpowiedzieli, że nie. Tłumaczyłem zatem, powołując się na elementarną logikę, że skoro nie jest tajne, to jest jawne – a skoro tak, to prosiłem o wyjaśnienie z jakiego powodu chcą usunąć dziennikarza z jawnego spotkania prezydenta Tychów z radnymi, które odbywa się w Urzędzie Miasta Tychy. Wówczas uaktywniła się radna Anita Skapczyk (Polska 2050), mówiąc, że gdyby przewodnicząca zarządziła posiedzenie komisji rewizyjnej, to przecież obrady takiej komisji byłyby tajne (później tłumaczyła, że nie chciała usunąć dziennikarza z sali, tylko podzieliła się w formie pytania swoim dylematem – nawiasem mówiąc jako radna powinna wiedzieć, że obrady wszystkich komisji, w tym komisji rewizyjnej, co do zasady są jawne – o czym wielokrotnie mówił m.in. w „Nowym Info” prof. Czesław Martysz, współautor ustawy samorządowej).

Andrzej Dziuba wydawał się zaskoczony informacją,

że jako prezydent Tychów, nie może tak sobie usuwać dziennikarza z jawnego spotkania odbywającego się w miejscu publicznym, czyli w sali sesyjnej ratusza. Tłumaczyłem mu, że gdyby zorganizował tu swoje prywatne spotkanie, jako Andrzej Dziuba (a nie jako prezydent Tychów Andrzej Dziuba), to oczywiście mógłby decydować, kto ma prawo tu przebywać, a kto nie. Ale wcześniej, jako osoba prywatna, Andrzej Dziuba musiałby za własne pieniądze wynająć od gminy salę sesyjną. Jeśli tak zrobił, to wystarczy, że okaże tego typu dokument.

Dokumentu takiego prezydent Tychów nie okazał.

Zagroził za to, że wezwie straż miejską, aby mnie usunęła z sali. Poprosiłem, aby właśnie tak zrobił. Wtedy zrezygnował z wzywania strażników. Wezwał za to radnych do opuszczenia sali sesyjnej i sam z niej wyszedł. Przy drzwiach zrobił się tłok. Zapytałem prezydenta Andrzej Dziubę o sprawę kupców na Tyskich Halach Targowych, ale prezydent nie odpowiedział.

Z sali sesyjnej wyszli radni reprezentujący wszystkie ugrupowania w Radzie Miasta. Pozostał tylko jeden radny Marek Gołosz (PiS). Prezydent namawiał go do opuszczenia sali, ale bezskutecznie.

Zapytałem radnego Gołosza dlaczego nie wyszedł z innymi.

– Zostałem zaproszony jako radny miasta Tychy przez prezydenta Tychów Andrzeja Dziubę na spotkanie, podczas którego mieliśmy rozmawiać o centrum miasta – mówi radny Gołosz. – Spotkanie miało się odbyć w sali sesyjnej UM Tychy. Nie reprezentowałem więc tam siebie prywatnie, ale swoich wyborców. Dlatego zdziwiony byłem, gdy prezydent Tychów zażądał, aby z sali sesyjnej wyszedł dziennikarz. Nie mam tajemnic przed swoimi wyborcami, dlatego nie rozumiem, dlaczego w spotkaniu prezydenta miasta z radnymi, zwołanym w Urzędzie Miasta Tychy, nie mógł uczestniczyć dziennikarz, aby przekazać mieszkańcom, o czym rozmawialiśmy z prezydentem. Gdy dziennikarz odmówił opuszczenia sali sesyjnej, tłumacząc, że jest to miejsce publiczne i mieszkańcy mają prawo do informacji o tym co się tu dzieje, prezydent Tychów wezwał radnych do wyjścia i wyszedł z nimi. Ja odmówiłem. Nie chcę uczestniczyć w spotkaniach na tematy dotyczące miasta, na które dziennikarze, a więc i mieszkańcy, mają wstęp wzbroniony.

Po jakimś czasie na salę sesyjną wrócili radni, ale bez prezydenta Tychów Andrzeja Dziuby. Michał Lorbiecki. pełnomocnik prezydenta Tychów do spraw centrum, mówił o projekcie planu zagospodarowania przestrzennego dotyczącym tej przestrzeni (piszemy o tym w osobnym artykule).

Reklama

2 KOMENTARZE

  1. Czyli Rada Miasta nie ma nic do powiedzenia – i oni reprezentują mieszkańców. Moje pytania – kto wybiera Radę Miasta. Kto wybiera Prezydenta Miasta. Czy mieszkańcy Tychów mają coś do powiedzenia w sprawie swojego miasta?

  2. We wrześniu 2023 r zgłosiłem problem osiedlowy do radnego Kściuczyka – nic nie załatwił, problem dalej istnieje, nawet nie dał mi odpowiedzi mailowej. Jednak zawsze ładnie się uśmiecha i jest grzecznie nastawiony. Tacy radni też są i robią nic za duże pieniądze.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj