Tychy: Parafia bł. Karoliny centrum kultu św. Szarbela. Wniesiono relikwię świętego

0
Ks. prałat Józef Szklorz niesie relikwiarz z krwią św. Szarbela, z lewej strony - Raymond Nader, z prawej strony (w marynarce) - Aleksander Bańka, 14.06.2023 r.; fot. ZB
Reklama

14 czerwca parafia pod wezwaniem bł. Karoliny przyjęła relikwie św. Szarbela, tym samym stając się centrum kultu tego świętego maronity w Archidiecezji Katowickiej. W Tychach zawiązała się pierwsza w Polsce wspólnota pod nazwą Rodzina św. Szarbela. We wprowadzeniu relikwii uczestniczył Raymond Nader, chrześcijański mistyk z Libanu, który doświadczył obecności tego świętego.

Kim jest św. Szarbel (Charbel)? Z portalu odnowa.jezuici.pl można dowiedzieć się, że święty Szarbel, urodził się 8 maja w 1828 roku w Bqaakafra, libańskiej wiosce położonej 1800 m n.p.m. (140 km na północ od Bejrutu). Na chrzcie otrzymał imię Józef (Youssef). Rodzice byli żarliwymi katolikami obrządku maronickiego. Kościół maronicki jest Kościołem katolickim obrządku wschodniego, funkcjonującym od VII w., w pełnej unii ze Stolicą Apostolską w Rzymie. W wieku 23 lat Józef uciekł z domu i wstąpił do klasztoru Matki Bożej w Annay. I właśnie tam przyjął imię zakonne Szarbel (Charbel).

15 lutego 1875 roku, po 23 latach pobytu we wspólnocie zakonnej, o. Szarbel otrzymał pozwolenie na przeniesienie się do pustelni. Jego cela była prawie pusta, miała 6 metrów kwadratowych. Umeblowanie tworzyły: lampa, dzbanek, siennik z dębowych liści i kosz wiklinowy, w którym były m.in.: Biblia, Naśladowanie Chrystusa, Żywot św. Antoniego Pustelnika, Wyznania św. Augustyna. Święty często kładł się na gołej ziemi. Dni upływały mnichowi na modlitwie, pracy, postach. Nie spożywał mięsa, jadał tylko raz dziennie. Podejmował liczne umartwienia, nigdy się na nic nie żalił, był zawsze uprzejmy i pogodny. Zmarł w wigilię Bożego Narodzeniu 1898 roku.

Dzień później – 25 grudnia 1898 roku – o. Szarbel został pochowany we wspólnym grobie, przylegającym do klasztornego muru. Grób ten zaczął od tego momentu emitować jasne światło. Trwało to 40 dni, do czasu przeniesienia ciała w inne miejsce (w ten sposób starano się uchronić zwłoki przed ludzką ciekawością).

Podczas ekshumacji zauważono po raz pierwszy, że ciało nie ulegało rozkładowi. Wydzielało piękny zapach za sprawą wydobywającego się z niego tajemniczego płynu, będącego czymś w rodzaju żywicy. Zaczęto odnotowywać masowe uzdrowienia wśród przybywających do klasztoru nie tylko chrześcijan, ale i muzułmanów. Różnymi sposobami próbowano powstrzymać wydzielanie płynu, ale bezskutecznie. W ciągu 17 lat zwłoki mnicha były 34 razy badane przez naukowców. Jedynie interwencją Boga potrafili wyjaśnić obserwowane zjawisko.

Reklama

W 1965 roku, w trakcie Soboru Watykańskiego II, o. Szarbel został beatyfikowany przez papieża Pawła VI, a 9 października 1977 roku został kanonizowany na placu św. Piotra w Rzymie (kilka miesięcy przed kanonizacją ciało zaczęło się wysuszać). Od tej pory miliony pielgrzymów przybywają do grobu Świętego Pustelnika, gdzie dokonują się cudowne uzdrowienia duszy i ciała, nawrócenia liczone są w tysiącach. Skrupulatnie policzono, że 10 proc.  uzdrowień dotyczy osób nieochrzczonych (muzułmanów, druzów).

Ciekawa sprawa związana jest z powszechnie dzisiaj znanym wizerunkiem świętego. W czasie wynoszenia sługi Bożego na ołtarze wywieszany jest jego portret. Było tak i ze św. Szarbelem. Skąd wzięto wizerunek świętego? Z tajemniczej fotografii. Pochodzi z 8 maja 1950 roku. Wówczas to kilku misjonarzy maronitów zrobiło sobie grupowe zdjęcie przed pustelnią o. Szarbela. Po wywołaniu fotografii okazało się, że znalazła się na niej dodatkowa, tajemnicza, zakapturzona postać z białą brodą. Przez jakiś czas nikt nie wiedział kto to jest. Dopiero starsi zakonnicy rozpoznali w niej o. Szarbela.

14 czerwca 2023 roku, przed rozpoczęciem mszy świętej w kościele bł. Karoliny w Tychach, ks. prałat Józef Szklorz, proboszcz w tej parafii, poinformował licznie zgromadzonych wiernych, że wprowadzenie relikwii św. Szarbela i ustanowienie tu, z inicjatywy nowego metropolity katowickiego abp. Adriana Galbasa (czciciela mnicha-maronity z Libanu) centrum kultu św. Szarbela, to historyczny moment, nie tylko dla parafii, ale dla całego miasta i dla całej archidiecezji. Kilka dni wcześniej Episkopat Polski zatwierdził statut Rodzin św. Szarbela w Polsce. Wspólnota taka założona została 14 czerwca w parafii bł. Karoliny (z okazji sprowadzenia tu relikwii świętego), tym samym stając się pierwszą Rodziną św. Szarbela w naszym kraju (jej opiekunem jest dr. hab. Aleksander Bańka).

Koncelebrowanej mszy św. w kościele bł. Karoliny przewodniczył arcybiskup-senior Damian Zimoń, który przypomniał, że w zamyśle władz PRL Tychy miały być miastem socjalistycznym, bez kościołów. Ksiądz Bartłomiej Kuźnik w wygłoszonym kazaniu zwrócił uwagę na fakt, że w parafii rozpoczyna się wielka przygoda, bo „rozpoczyna się tu emanowanie tamtego świata w nasz”.

Po mszy rozpoczęła się konferencja, podczas której o swoim niezwykłym spotkaniu w pustelni, gdzie żył św. Szarbel, opowiedział Libańczyk Raymond Nader, człowiek, który od 1994 roku nosi na swoim ramieniu odcisk dłoni świętego (słowa R. Nadera tłumaczył z języka angielskiego Aleksander Bańka).

Raymond Nader jest libańskim katolikiem, maronitą, który od 1994 roku nosi na ramieniu odcisk dłoni św. Szarbela. Jest założycielem Rodziny św. Szarbela i dyrektorem chrześcijańskiej telewizji Télé Lumière – Noursat, która nadaje programy w języku arabskim na cały Bliski Wschód. Jako zaufany współpracownik patriarchy antiocheńskiego maronitów, kardynała Becharry Boutrosa Rai, Raymond podróżuje po całym świecie, dając świadectwo swej wiary, ewangelizując i przekazując orędzie św. Szarbela.

W 1975 roku w Libanie wybuchła wojna domowa między muzułmanami i chrześcijanami, wywołana agresją Syrii. Raymond Nader, jako trzynastoletni chłopak, wstąpił wówczas do chrześcijańskich sił zbrojnych, walczył w obronie swojego kraju, a zwłaszcza mordowanej wówczas ludności chrześcijańskiej. Szybko stał się bardzo cenionym dowódcą, dlatego syryjskie siły specjalne wydały na niego wyrok śmierci. Po latach, gdy niespodziewanie spotkał się ze swym niedoszłym zabójcą, ten wyznał, że miał go na celowniku, lecz nie wie dlaczego, ale nie był zdolny do wykonania egzekucji.

W czasie wojny Raymond Nader wielokrotnie był świadkiem śmierci swoich przyjaciół. Stawiał sobie wówczas nieustannie pytania o sens życia, o wiarę, o realną obecność Boga w świecie, o Eucharystię i życie wieczne; o to, dokąd zmierzamy i co z nami będzie po śmierci. Odpowiedzi szukał w modlitwie i w Piśmie Świętym, w nauce i w walce. Aby zrozumieć tajemnice świata zdobył tytuł inżyniera na wydziale elektro-mechanicznym w Syrii i ukończył inżynierię nuklearną w Anglii – gdzie wyjechał na stypendium. Po powrocie nadal angażował się w walkę w okupowanym przez Syryjczyków Libanie. Był dwanaście razy więziony przez syryjskie służby specjalne, torturowany (m.in. wieszany głową w dół, bity). Nie dał się złamać.

Dzień 9 listopada 1994 roku zmienił jego życie. Tak o tym opowiadał 14 czerwca 2023 roku na konferencji w kościele bł. Karoliny:

– Przez 10 lat, noc w noc, jeździłem do Annay, do pustelni św. Szarbela, gdzie otwierałem swoją Biblię, zapalałem świeczki i przed drzwiami eremu modliłem się do Boga o światło i prosiłem św. Szarbela o pomoc w zrozumieniu tajemnicy sensu życia. Tej nocy przybyłem tam o godz. 22.00. Zapaliłem pięć przyniesionych świeczek i zacząłem się modlić. Było zimno. Musiałem się poruszać, aby choć trochę się rozgrzać. Nagle poczułem ciepły podmuch, który przybierał na intensywności. W ciągu kilku chwil ten lekki podmuch zamienił się w silny, gorący wiatr. Było mi tak ciepło, że zdjąłem koszulę i sweter, zacząłem się pocić. Spojrzałem na świece. Zdumiałem się – płomienie były nieruchome. Pomyślałem, że chyba mam halucynacje. Postanowiłem dotknąć płomieni. Nagle odgłosy nocy ucichły. Zapanowała kompletna cisza.

Pojawiło się intensywne światło. Raymond poczuł, że zanurza się w nie, tak jakby nurkował w Słońcu, w milionach Słońc.

– Światło było potężne, ale przejrzyste i nie raniło – kontynuował swoją opowieść Raymond Nader. – Pomyślałem, że śpię. Nagle usłyszałem wyraźny głos: „Nie śpisz. Teraz jesteś świadomy. Nigdy nie byłeś tak świadomy jak teraz”. Słyszałem to wyraźnie, choć Ktoś mówił to nie wypowiadając słów. „Kim jesteś?”- zapytałem. Mój Rozmówca nie pokazał twarzy, nie podał imienia, ale poczułem nagle wielką radość, pokój, szczęście, ekstremalnie wielką miłość, potężną moc. „To jestem ja” – usłyszałem odpowiedź. Poprosiłem, aby nie odchodził, albo zabrał mnie ze sobą. Odpowiedział: „Jestem zawsze i wszędzie”. Światło zgasło. Wydawało mi się, że wszystko to trwało chwilę, ale spojrzałem na moje świece – wypaliły się, a to znaczy, że minęło ok. 5 godzin. Spojrzałem na zegarek – była godz. 3.35.

Gdy po tych doświadczeniach Raymond zaczął schodzić ścieżką prowadzącą z eremu do klasztoru poczuł lekki uścisk na ramieniu. Początkowo nie zwrócił na to uwagi, ale zaczął czuć, że ubranie w tym miejscu przywiera mu do skóry. Spojrzał na ramię. Zobaczył znamię w postaci odcisku pięciu palców z którego wypływała krew i woda. Nie czuł bólu.

– Znowu pomyślałem, że to halucynacje – mówił Raymond Nader. – Gdy dotarłem do domu pokazałem ramię żonie. Przeżegnała się i zapytała: „Czyje to palce?”. Wtedy opowiedziałem jej o tym, czego tej nocy doświadczyłem. Od tej chwili wszystko w moim życiu się zmieniło.

Od 1994 roku doświadczenie światła było udziałem Raymonda już 55 razy. Krew i woda wypływają wtedy z ramienia przez 4-5 dni.

W orędziu św. Szarbela, głoszonym przez Raymonda Nadera, znajdujemy prawdę, że miłość jest potężniejsza niż śmierć. Bóg kocha człowieka, stworzył go do życia wiecznego, dlatego człowiek nigdy nie umrze, a gdy będzie słuchał Boga – osiągnie życie wieczne. Chrzest święty jest zaproszeniem do takiego życia. Aby dojść do Boga wystarczy tylko przestrzegać trzech prostych zasad: czytać Pismo Święte, uczestniczyć w Eucharystii, odmawiać różaniec. Na tej drodze należy oddać się w opiekę Matce Bożej.

Po konferencji rozpoczęło się krótkie nabożeństwo do świętego Szarbela. Wierni modlili się dziesiątką różańca i litanią do świętego. Po błogosławieństwie Najświętszym Sakramentem nastąpiło namaszczenie specjalnym olejem świętego Szarbela (to współczesna substancja pobłogosławiona przez maronitów).

Ostatnią częścią uroczystości była procesja z relikwią św. Szarbela do kaplicy świętego Józefa, gdzie Raymond Nader umieścił relikwiarz na specjalnie wykonanej z tej okazji przez Antoniego Toborowicza płaskorzeźbie przedstawiającej świętego mnicha. Tutaj dr. hab. Aleksander Bańka poinformował o zawiązaniu (w parafii bł. Karoliny) Rodziny św. Szarbela. Jej dewiza brzmi: „Być mnichem w sercu świata”. Pierwsze formalne spotkanie odbędzie się 12 września 2023 roku.

Zdzisław Barszewicz, Michał Staniek

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj