Wino, oliwa i chleb

0
Fot. Pixabay
Reklama

Chyba mnie pogięło, by pisać o takiej trójcy w ramach męskiego gotowania. Gotowania nieunikającego kpiny, szyderstwa, błazenady i przekleństw. Gotowania bez alkomatu w kuchni. No, ale skoro nie uprawiamy harcerstwa, to musimy się zmierzyć z każdym, nawet tym wywołującym lęk tematem.

Właściwie to obecność wina może nas ośmielić. Nawet biblijny Noe, uznany za godnego ocalenia z potopu, nie stronił od tego napoju. Ba, czasem upijał się do stanów uznanych dziś za krańcowe, na golasa chrapał przed namiotem i jak każdy pijak stał się przedmiotem kpin.

Pierwszy cud Jezusa to przecież zamiana wody w wino

I to nie żadne tam dwie butelki jabola tylko – jak skrupulatnie to obliczono – 945 butelek przedniego wina – od razu widać, że wielki gość. Winorośl jest jedną z najstarszych roślin towarzyszących człowiekowi, a umiejętność uprawy winorośli i produkcji wina, to dar dla ludów, które uprawy takie opanowały.

Nie wszystko jednak układało się dobrze. W starożytnej Grecji niejaki Ikarios przekazał te umiejętności mieszkańcom Attyki. Jednak kiedy kilku pasterzy upiło się winem do nieprzytomności, ich towarzysze zabili Ikariosa, oskarżając go o podanie w napoju trucizny. Zrobiła się ogromna zadyma, interweniował sam Platon, który wówczas rzekł:

„Otóż i o winie opowiadają, jak się okazuje, że zostało dane ludziom dla wywarcia dla nich pomsty, po to, abyśmy popadali w szał; my zaś powiadamy teraz, że przeciwnie, dane nam zostało jako lek, ażeby w duszy budziło wstyd, a ciało darzyło zdrowiem i siłą” (Maguelonne Touissan-Samat: „Historia naturalna i moralna jedzenia”). Jak widać czasami i filozofowie do czegoś się przydają.

Reklama

Z oliwą sprawa jest prosta

Bierzesz owoce i wyciskasz sok. Owoce drzewa oliwnego. Nasz ulubiony Noe, „wypuścił z arki gołębicę i ta wróciła do niego pod wieczór, niosąc w dziobie świeży listek z drzewa oliwnego. Poznał więc Noe, że woda na ziemi opadła” (Księga Rodzaju, 8,10-11). Oliwa znana była przynajmniej trzy tysiące lat przed Chrystusem. Można rzec, że krainy, które opanowały umiejętność jej produkcji zyskiwały bogactwa, jak dziś te, które posiadają ropę czy gaz.

Wreszcie chleb

Tu sprawa jest wyjątkowo zagmatwana. Przodek chleba, czyli płaski placek, podpłomyk (jakbyśmy go dziś zwali) znany był już kilkanaście tysięcy lat przed Chrystusem. Z pierwotnych odmian pszenicy: płaskurki (czy samopszy), roztartych w kamiennych moździerzach, smażono na rozgrzanym kamieniu chleb. Służył nie tylko jako danie, ale i jako widelec, czy łyżka. Nabierało się nim bowiem ugotowane nad ogniskiem warzywa i mięsiwa. Potem Grecy ustabilizowali proces produkcji chleba na zakwasie i zmontowali pierwsze piece do wypiekania chleba. Doszli w tym do mistrzostwa. Potrafili wypiekać chleb w kilkudziesięciu rodzajach.

Starożytni Rzymianie, jak i Żydzi, pozostali nieufni wobec sfermentowanego ciasta. Zadowalali się płaskim plackiem. Jednak – nieograniczeni religią – dopuścili Greków do rynku. Odtąd mieli dostęp do prawdziwego pieczywa. Postanowili nawet – skoro 90 proc. piekarzy w cechu to Grecy – że ich synowie muszą przejąć biznesy po ojcach, pod drakońskimi karami. Pozostałe 10 proc. piekarzy stanowili Gallowie – tak powoli rodziła się bagietka.

Przepis

A teraz do sedna, czyli do gotowania. Uwaga, notujcie. Oto wyrafinowany przepis na wyrafinowane jedzenie z najbardziej ekskluzywnych składników: połamany świeży chleb, nalejmy na talerz oliwę, lekko ją osólmy, a do szklaneczek nalejmy wino. Czegóż chcieć więcej. To mój najkrótszy przepis na potrawę. A tyle było gadania

Alamira, bloger Salonu24

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj