Jeszcze dziś (12 stycznia), najdalej jutro 75-letni mężczyzna usłyszy prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Chodzi o wczorajszy (11 stycznia) wypadek w Hucie Łaziska. Zginął tam 66-latek z Katowic.
Przypomnijmy, że 11 stycznia około godziny 12.00 do Huty Łaziska została wezwana została straż pożarna. W zakładzie miał wybuchnąć pożar. Na miejscu okazało się, że nic się nie pali. Jednak podczas remontu jednego z pieców hutniczych doszło do wycieku gorącej surówki. Obok urządzenia natrafiono na zwęglone zwłoki 66-letniego mężczyzny – pracownika zewnętrznej firmy, która wykonywała remont. Więcej o wypadku pisaliśmy TUTAJ.
Dziś rano (12 stycznia) Ewa Sikora, rzecznik prasowa Komendy Powiatowej Policji w Mikołowie powiadomiła nas, że w sprawie wypadku aresztowano 75-letniego mieszkańca województwa małopolskiego, szefa firmy zewnętrznej, która wykonywała remont pieca. Jak słyszymy, był on odpowiedzialny za kontrolowaną detonację ładunku wybuchowego, koniecznego w procesie naprawczym pieca hutniczego. Do detonacji doszło, kiedy w pobliżu pieca znajdował się 66-latek. Tymczasem nie powinno tam być nikogo.
Co zdarzyło się później? Dociekają tego śledczy pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Mikołowie. Niewykluczone, że 66-latek zginął lub został ranny w wyniku wybuchu, a następnie jego zwłoki zostały zwęglone, bo z pieca wyciekła surówka hutnicza o temperaturze ok. 1700 stopni Celsjusza. Jak udało nam się ustalić ciało mężczyzny nie miało styczności z surówką, ale sama jej temperatura doprowadziła do zwęglenia zwłok.
Jak informuje rzecznik mikołowskiej policji, jeszcze dziś, najdalej jutro 75-latek usłyszy zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.
(J)