GKS Katowice – GKS Tychy. Uratowany punkt w derbach

0
Tomas Malec strzela strzela gola dla Tychów; fot. Łukasz Sobala
Reklama

Do przedziwnego meczu doszło w Katowicach pomiędzy miejscowym GKS a GKS Tychy. Gospodarze, którzy niemal przez cały mecz byli zespołem lepszym i od 16. minuty prowadzili dwiema bramkami tylko zremisowali. Bezradni tyszanie nieoczekiwanie zdobyli jednak dwa gole w trzy minuty i uratowali tym samym punkt.

Bohaterem „Gieksy” był bez wątpienia Patryk Szwedzik, który już w nieco ponad kwadrans miał dwa gole na swoim koncie. Najpierw w 8. minucie wykorzystał podanie Adriana Błąda i z najbliższej odległości pokonał tyskiego bramkarza, a osiem minut później wykończył dobry kontratak katowiczan po katastrofalnej stracie Oskara Paprzyckiego na czterdziestym metrze od swojej bramki.

Pomimo utraty dwóch goli, tyszanie wcale nie rzucili się jakoś specjalnie do odrabiania strat. Dodatkowo zdarzały się im proste błędy, przez co trudno było zagrozić dobrze grającym i skoncentrowanym gospodarzom. Ci zaś co chwilę stwarzali sobie dobre sytuacje, czy za sprawą Filipa Kozłowskiego, czy dobrze dysponowanego Szwedzika.

Tyszanie mieli dodatkowo problem z upilnowaniem Zbigniewa Wojciechowskiego, w czym duża „zasługa” mylącej się obrony. Tak na dobrą sprawę, jedyna dogodna szansa na bramkę dla podopiecznych Artura Derbina miała miejsce w 43. minucie, kiedy po wrzutce Macieja Mańki Gracjan Jaroch mógł trafić na 1:2, ale nie trafił czysto w piłkę.

W przerwie trener Derbin zareagował zmianami i na boisku zobaczyliśmy Jakuba i Kacpra Piątków oraz Tomasa Malca, którzy zastąpili odpowiednio Oskara Paprzyckiego, Kamila Kargulewicza i Gracjana Jarocha. Niewiele to jednak dało, bo GKS Tychy był apatyczny, akcje konstruował przewidywalnie i często niechlujnie, co wykorzystywali katowiczanie. W dalszym ciągu największe zagrożenie pod bramką Konrada Jałochy tworzył Szwedzik. Dziewiętnastolatek powinien skompletować hat-tricka, bo najpierw o centymetry pomylił się uderzając głową, a potem w niewytłumaczalny sposób spudłował będąc „sam na sam” z bramkarzem.

Reklama

W okolicach 60. minuty tyszanie wzięli się w garść i zaczęli grać na lepszym poziomie. W efekcie stworzyli sobie dobre sytuacje. Najpierw strzał głową Macieja Mańki zmusił bramkarza „Gieksy” do interwencji, a kilka chwil później ponownie Mańka nieznacznie pomylił się wykańczając dośrodkowanie Łukasza Grzeszczyka. W odpowiedzi gospodarze ponownie uderzyli, tym razem w poprzeczkę, a strzelał – któż inny – Patryk Szwedzik.

Podczas ostatnich kilkunastu minut meczu doszło do prawdziwego trzęsienia ziemi. W 82. minucie padł gol kontaktowy dla GKS Tychy – z rzutu rożnego dośrodkował Grzeszczyk, piłkę zgrał Nemanja Nedić, głową uderzał Marcin Kozina, a jego strzał z bliska dobił Tomas Malec. Trzy minuty później GKS Tychy wyrównał po samobójczym golu Oskara Repki. Po raz kolejny, tym razem z rzutu wolnego, wrzucał Grzeszczyk, piłkę zgrał Nedić, a potem błąd popełnił pomocnik GKS Katowice, który pokonał własnego bramkarza.

Gospodarze podrażnieni tym stanem rzeczy rzucili się na tyszan i niewiele brakło, a prowadziliby 3:2. Piotr Samiec-Talar trafił jednak w słupek. Do końca spotkania nie padł już żaden gol, a oba zespoły podzieliły się punktami. Zdobycz ta jest bardzo cenna dla GKS, który po pierwsze przedłużył swoją serię meczów bez porażki do jedenastu, a po drugie nie przegrał spotkania, w którym był zespołem gorszym.

9 października 2021, Stadion GKS w Katowicach
GKS Katowice – GKS Tychy 2:2 (2:0)
Bramki: 8’ 16’ Szwedzik – 82’ Malec, 85’ Repka (s).
Katowice: Kudła – Wojciechowski, Janiszewski, Jędrych, Kołodziejski, Pawłas – Błąd (81’ Urynowicz), Repka, Figiel (81’ Jaroszek), Szwedzik (72’ Samiec-Talar) – Kozłowski (72’ Woźniak).
Tychy: Jałocha – Mańka, Nedić, Szymura, Wołkowicz – Janiak (72’ Kozina), Paprzycki (46’ J. Piątek), Steblecki (72’ Żytek), Grzeszczyk, Kargulewicz (46’ K. Piątek) – Jaroch (46’ Malec).
Żółte kartki: Steblecki, Żytek, Grzeszczyk.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj