Tychy: Radni zadecydują o in vitro. Czy negatywne stanowisko Kościoła katolickiego będzie miało dla nich znaczenie?

2
Wyprowadzenie sztandaru miasta (z wizerunkiem patrona Tychów - św. Krzysztofa) podczas inauguracyjnej sesji Rady Miasta Tychy obecnej kadencji; fot. Zdzisław Barszewicz
Reklama

Prezydent Tychów Andrzej Dziuba przygotował projekt uchwały ułatwiającej tyskim parom skorzystanie z zabiegu in vitro. Kościół katolicki kategorycznie sprzeciwia się takim metodom zapłodnienia pozaustrojowego. Papież Franciszek wprost nazywa je grzechem. Czy stanowisko Kościoła katolickiego będzie miało jakiekolwiek znaczenie dla władz miasta, które obrało sobie za patrona św. Krzysztofa, gdzie sesje rady każdorazowo rozpoczynają się od słów: „Szczęść Boże”, a prawie wszyscy radni, składając ślubowanie, wzywali Boga, by pomógł im w godziwym sprawowaniu obowiązków? Głosowanie już 24 listopada.

Program nazywa się  „Wsparcie leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego – in vitro dla mieszkańców miasta Tychy na lata 2022-2025”. Projekt uchwały pod obrady Rady Miasta skierował prezydent Tychów Andrzej Dziuba, a w programie listopadowej sesji umieściła go Barbara Konieczna, przewodnicząca Rady Miasta Tychy.

Przygotowany przez prezydenta Dziubę program wsparcia finansowego dla osób chcących skorzystać z in vitro jest efektem uchwały Rady Miasta Tychy z 28 października 2021 roku, która to nakazywała przygotowanie takiego projektu. Ubiegłoroczna uchwała, jak informuje Ewa Grudniok, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Tychy, została przekazana do wykonania Wydziałowi Spraw Społecznych i Zdrowia, a ten powierzył stworzenie programu Stowarzyszeniu na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji „Nasz Bocian”. Zlecenie, jak słyszymy, opiewało na kwotę  11 600 zł. Stowarzyszeniu zapłacono już 3480 zł. Pozostała kwota (tj. 8120 zł) zostanie wypłacona po potwierdzeniu końcowego odbioru przedmiotu zamówienia protokołem zdawczo-odbiorczym.

Jeśli projekt zostanie przyjęty przez Radę Miasta,

to do programu zostaną zakwalifikowane pary, które „nie mogą zrealizować planów rozrodczych poprzez spontaniczną koncepcję” i spełniają określone ustawą warunki podjęcia terapii metodą zapłodnienia pozaustrojowego w ramach dawstwa partnerskiego albo innego niż partnerskie (lub przystąpienia do procedury dawstwa zarodka), są mieszkańcami miasta Tychy, rozliczają w Tychach podatek od dochodów osobistych (PIT), wyraziły zgodę na samodzielne pokrycie kosztów przechowywania kriokonserwowanych zarodków oraz ich ewentualnych kriotransferów, a także ewentualnego pokrycia kosztów kriokonserwacji oocytów [żeńskich komórek płciowych]. Wiek kobiety zakwalifikowanej do pomocy w ramach programu musi mieścić się w przedziale od 20 do 42 lat (według rocznika urodzenia).

Ewa Grudniok dodaje,

że zgodnie z założeniami uchwały z 28 października 2021 roku (oraz z programem) przewiduje się dofinansowanie roczne do zabiegu zapłodnienia pozaustrojowego 25 parom. Dla jednej pary przeznacza się z kasy miasta 10 tys. zł. Będzie to jednorazowe dofinansowanie. W sumie na realizację programu gmina wyda 1 mln zł. Do tej pory, jak słyszymy, nikomu nie udzielono z budżetu Tychów wsparcia finansowego na realizację takiego celu.

– Program będzie mógł zostać uruchomiony po przyjęciu uchwały, nie wniesieniu uwag nadzoru prawnego wojewody oraz wyborze realizatora programu w drodze postępowania konkursowego – informuje Ewa Grudniok. – Koszt realizacji w danym roku kalendarzowym, zgodnie z uchwałą z dnia 28 października 2021 roku (oraz zapisami programu) to 250 tys. zł. Ostateczna wartość zawartej umowy będzie wiadoma po rozstrzygnięciu konkursu.

Reklama

Od kiedy ma obowiązywać program?

– Od 2023 roku – tłumaczy rzecznik UM Tychy. – Pieniądze nie będą wypłacane osobom prywatnym, będzie przyznawane im dofinansowanie do procedury in vitro, a przyszły realizator Programu Polityki Zdrowotnej będzie rozliczany na zasadach obowiązujących przy realizacji PPZ. Realizator wyłoniony zostanie w otwartym konkursie ofert zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa.

Patronem jednej z głównych ulic Tychów jest Jan Paweł II,  który w 1982 roku stwierdził: „Potępiam w sposób najbardziej jednoznaczny i formalny eksperymentalne manipulowanie ludzkim embrionem”. Papież Polak trzy lata później powołał do życia Papieską Komisję do spraw Duszpasterstwa Służby Zdrowia, która w 1988 roku uzyskała rangę Papieskiej Rady do spraw Służby Zdrowia. Rada ta (jej kompetencje w 2017 roku przejęła Dykasteria ds. Integralnego Rozwoju Człowieka) przygotowała Nową Kartę Pracowników Służby Zdrowia. Wiele miejsca poświęcono w niej metodzie in vitro. Stwierdza się tam m.in.:

Niedopuszczalne są techniki homologicznego zapłodnienia in vitro z przeniesieniem embrionu (FIVET), w których poczęcie następuje nie w łonie matki, ale poza nią (in vitro) przez techników, którzy ustalają jego warunki i decydują o jego przebiegu.

Pragnienie dziecka, jakkolwiek ze strony małżonków szczere i głębokie, nie uprawnia do uciekania się do technik przeciwnych prawdzie o ludzkim sposobie przekazywania życia i o godności nowej istoty ludzkiej. Pragnienie dziecka nie stanowi źródła żadnego prawa do dziecka. Dziecko jest osobą, ma godność „podmiotu”. Jako takie nie może być chciane jako „przedmiot” prawa.

Do tych racji wewnętrznie sprzeciwiających się godności osoby i jej poczęcia, które decydują o niedopuszczalności technik sztucznego zapłodnienia pozaustrojowego, dochodzą jeszcze okoliczności i konsekwencje związane z technicznymi sposobami ich stosowania. Powodują one bowiem liczną utratę embrionów. Część tych utraceń zależy od samych technik, przez co dla narodzenia jednego dziecka akceptuje się utratę około 80 proc. skutecznie przeniesionych embrionów.

Inne embriony są bezpośrednio eliminowane ze względu na stwierdzone wady genetyczne. Wreszcie, w przypadku ciąż mnogich, bezpośrednio unicestwia się jeden lub więcej embrionów lub płodów, aby uniknąć zagrożeń dla embrionów czy płodów oszczędzonych. Każde bezpośrednie unicestwienie istoty ludzkiej w okresie pomiędzy poczęciem a narodzinami ma charakter aborcji w pełnym tego słowa znaczeniu.

Biorąc pod uwagę powyższe okoliczności i konsekwencje związane ze sposobami sztucznego zapłodnienia pozaustrojowego, ma się zatem do czynienia z czynnikami dodatkowo obciążającymi postępowanie techniczne, które już samo w sobie jest niedozwolone moralnie.

Techniki sztucznego zapłodnienia heterologicznego są obciążone etycznym złem oddzielenia rodzicielstwa od małżeństwa. Dodatkowym powodem dyskredytacji jest handel i dobór eugeniczny gamet.

Z tych samych motywów, jeszcze wzmocnionych brakiem węzła małżeńskiego, jest moralnie nie do zaakceptowania sztuczne zapłodnienie niezamężnych i żyjących w wolnych związkach.

W technikach prokreacji in vitro

często trzeba powtarzać próby, zanim osiągnie się rezultat. Dlatego podczas jednego zabiegu pobiera się od kobiety wiele komórek jajowych, tak aby otrzymać wiele embrionów. Embriony, które nie zostaną przeniesione, są natychmiast zamrażane, do ewentualnego użycia podczas kolejnej próby.

Kriokonserwacja jest nie do pogodzenia z szacunkiem należnym embrionom ludzkim: zakłada ich produkowanie in vitro; wystawia je na poważne niebezpieczeństwo śmierci albo naruszenia ich integralności fizycznej, ponieważ znaczący ich procent nie przeżywa procesu zamrożenia i rozmrożenia; pozbawia je, przynajmniej czasowo, możliwości przyjęcia i kształtowania w łonie matki; stawia je w sytuacji narażenia na dalsze zniewagi i manipulacje.

Jeżeli chodzi o wielką liczbę już istniejących zamrożonych embrionów, z których wiele skazanych jest na „sieroctwo”, pojawia się pytanie: co z nimi zrobić, kiedy kończy się przewidziany czas ich przechowywania? Nie można ich wykorzystać w celach badawczych ani przeznaczyć do celów terapeutycznych, bo prowadzi to do ich zniszczenia.

Propozycja wprowadzenia formy adopcji prenatalnej, godna pochwały, co do intencji uszanowania i obrony życia ludzkiego, niesie jednak ze sobą wiele problemów natury medycznej, psychologicznej i prawnej, nie różniących się od tych, związanych z technikami heterologicznymi i macierzyństwem zastępczym. Trzeba na koniec stwierdzić, że tysiące porzuconych embrionów stwarzają sytuację niesprawiedliwości nie do naprawienia, która musi być jak najszybciej zatrzymana.

W celu uniknięcia poważnych problemów etycznych

wywołanych kriokonserwacją embrionów, rozwinęły się techniki zamrażania komórek jajowych. Kriokonserwacja komórek jajowych w celu zapłodnienia in vitro jest nie do przyjęcia, nawet w przypadku, gdy powodem kriokonserwacji byłaby ochrona tych komórek przed potencjalnie dla nich szkodliwą terapią antynowotworową.

Współczesne techniki sztucznego zapłodnienia, a zwłaszcza przenoszenie większej liczby embrionów do łona matki, powodują znaczny wzrost liczby ciąż mnogich, co otwiera drogę do możliwych interwencji w celu zmniejszenia liczby embrionów lub płodów obecnych w łonie matki, poprzez ich bezpośrednie uśmiercenie.

Z punktu widzenia etycznego redukcja embrionów jest zamierzoną aborcją selektywną. Jest to bowiem rozmyślne i bezpośrednie zniszczenie jednej lub wielu niewinnych istot ludzkich w początkowej fazie ich istnienia, i jako taka stanowi zawsze poważny nieporządek moralny.

Jakkolwiek, nawet nie mogąc zaaprobować trybu, w jakim dokonało się zapłodnienie, każde dziecko jako przychodzące na świat powinno być przyjęte, jako żyjący dar Dobroci Bożej i powinno być z miłością wychowywane – czytamy w Nowej Karcie Pracowników Służby Zdrowia.

Przypomnijmy co o obecnie stosowanych metodach in vitro i stosunku Kościoła katolickiego do tego zabiegu pisaliśmy rok temu [„Nowe Info” nr 25 z 7 grudnia 2021 roku]. Informacje te są wciąż aktualne.

Metoda in vitro

(dosłownie: „w szkle”), mówiąc w największym skrócie, polega na zapłodnieniu komórki jajowej poza ciałem kobiety, w próbówce, a następnie umieszczeniu zarodka w macicy. Elementem procesu jest selekcja zarodków przed tą implantacją.

Nieużyte zarodki przez jakiś czas są magazynowane (by w przypadku niepowodzenia zbiegu posłużyć do jego powtórzenia), a później zamrażane, ale i wyrzucane lub giną używane w różnego rodzaju eksperymentach medycznych.

Inna metoda polega na implantacji kilku zarodków, wywołanie przez to ciąży mnogiej z późniejszym przeprowadzeniem aborcji redukcyjnej, mającej na celu pozostawienie tylko jednego embriona [technologię zabiegu in vitro opisaliśmy w miarę szczegółowo w „Nowym Info” nr 23 z 2021 r.].

Osiem lat temu w Rzymie papież Franciszek, przemawiając do lekarzy, jasno wyłożył stosunek Kościoła katolickiego do in vitro, nazywając ten zabieg naukowym zamachem na życie i produkcją dzieci. Papież podkreślił, że nie wolno usprawiedliwiać in vitro pragnieniem posiadania potomstwa.

– Uważajcie i nie eksperymentujcie, nie igrajcie sobie z życiem człowieka! – mówił Ojciec Święty. – Życie ludzkie jest święte! Każde, bez wyjątku! I każde działanie przeciw życiu jest grzechem wymierzonym w samego Boga. Waszym obowiązkiem jest wyrażać sprzeciw sumienia przy aborcji, in vitro i eutanazji!

Dziś dominuje myślenie i logika fałszywego współczucia: rzekomo pomaga się kobietom w trudnej sytuacji i dokonuje aborcji, czy też proponuje się godne zakończenie życia na drodze eutanazji, czy też dokonuje się naukowego zamachu na życie, produkując dzieci w laboratorium. Dziecko traktuje się jako należność, a nie dar. Używa się też jednych istnień ludzkich, by ocalić rzekomo inne – zauważył papież Franciszek.

Kościół katolicki jest konsekwentny. Już 19 maja 1956 roku, za pontyfikatu papieża Piusa XII, wyrażenie „in vitro” pojawia się w dokumentach Stolicy Apostolskiej. Pius XII o próbach in vitro powiedział, że są „do odrzucenia jako niemoralne i absolutnie niedozwolone”. Ponad 30 lat później Prezydium Konferencji Episkopatu Polski w przystępny sposób wyjaśniło, dlaczego in vitro nie powinno być stosowane:

„Podobnie jak w przypadku aborcji, katolicy nie mogą stosować in vitro, m.in. dlatego, że kosztem urodzin jednej osoby ludzkiej niszczone są inne nienarodzone dzieci. W tej sytuacji zwracamy się do katolików oraz do wszystkich ludzi dobrej woli, aby chronili każde życie ludzkie od chwili poczęcia, otaczając również opieką osoby narodzone przy zastosowaniu metody in vitro.

(…) Zachęcamy małżonków, którzy pragną potomstwa, aby podjęli metody leczenia niepłodności, które są godziwe z punktu widzenia moralnego.”

O komentarz do obecnych działań władz miasta Tychy, związanych ze wsparciem finansowym programu in vitro, „Nowe Info” zwróciło się do ks. abp. Adriana Galbasa, koadiutora Archidiecezji Katowickiej. Odpowiedź, którą przysłał ks. dr Tomasz Wojtal, rzecznik Archidiecezji Katowickiej, pokrywa się z komentarzem udzielonym nam rok temu.

– W moralnym nauczaniu Kościoła katolickiego procedury zapłodnienia pozaustrojowego (in vitro) są oceniane w sposób negatywny – powtórzył ks. dr Tomasz Wojtal. – Decyzja Rady Miasta Tychy jest decyzją autonomiczną i wpisuje się w obecny w przestrzeni społecznej spór światopoglądowy dotyczący tego zagadnienia. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że oprócz tworzenia programów wspierających procedurę in vitro dla mieszkańców miasta, znajdą się równocześnie w kasie miejskiej środki publiczne dla tych małżonków, którzy pragną potomstwa, ale ze względów etycznych nie godzą się z zastosowaniem praktyki in vitro, a chętnie skorzystaliby z metody leczenia niepłodności akceptowanej przez nauczanie moralne Kościoła, jaką jest chociażby naprotechnologia.

Andrzej Dziuba, obejmując urząd prezydenta Tychów, do roty ślubowania dodał: „Tak mi dopomóż Bóg”. W zaistniałej sytuacji poprosiliśmy prezydenta Andrzeja Dziubę o osobisty komentarz, dotyczący przygotowanego przez niego programu finansującego in vitro, w aspekcie stanowiska Kościoła katolickiego w sprawie tej metody, a szczególnie w kontekście słów papieża Franciszka wzywającego do wyrażania sprzeciwu sumienia przy m.in. in vitro i nazywającego in vitro grzechem.

Prezydent Dziuba odmówił komentarza. Poinformowała o tym Ewa Grudniok, rzecznik prasowa Urzędu Miasta Tychy.

– Prezydent nie będzie „osobiście komentował” pytań pana redaktora (tym samym podtrzymuje swoją deklarację sprzed kilku lat) – oznajmiła Ewa Grudniok. – Pragnę jednak zauważyć, że Andrzej Dziuba jest prezydentem miasta i wszystkich tyszan, niezależnie od tego jakiego są wyznania. Temat in vitro to kwestia światopoglądowa – każdy tyszanin czy tyszanka mogą żyć zgodnie ze swoimi zasadami i sami zdecydować, czy w przypadku problemów z niepłodnością chcą skorzystać z metody, która w Europie jest standardem, a dla wielu par jedyną szansą na posiadanie upragnionego potomstwa.

Zdzisław Barszewicz

Artykuł ukazał się 22 listopada 2022 roku w dwutygodniku „Nowe Info” nr 24.  
Reklama

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj