Tychy: Tajemnica nagrobka rodziny Strzeleckich

1
Gospoda Strzeleckich przy ul. Damrota (dziś restauracja "Polonez"). Reprint pocztówki z lat 40. XX wieku z pieczęcią Waltera Strzeleckiego, syna Teofila. Wówczas ulica Damrota nosiła imię Adolfa Hitlera; fot. archiwum M. Zarzyny
Reklama

Zwiedzając Polskę zawsze odwiedzam cmentarze. Nagrobki przyciągają mnie niemym wołaniem. Towarzyszy temu namysł nad tymczasowością życia. To czyjeś życie skondensowane w kilkunastu cyfrach i literach. Czasem z nagrobka można wyczytać więcej o żywych, którzy go postawili. Jak bardzo chcieli utrwalić doczesną rangę zmarłego czy wypełnić pustkę po jego odejściu? Czasem nie trzeba wyjeżdżać daleko, żeby odkrywać tajemnice nagrobków. Ostatnio w Tychach natrafiłem na elementy kamiennego nagrobka, które przyciągają ciekawą formą i zagadkowym pochodzeniem. Nagrobek, o którym chcę opowiedzieć, spoczywał od dekad za budynkiem restauracji „Polonez” przy ulicy Damrota.

Marcin ZARZYNA

Nasuwa się kilka oczywistych pytań, jakie sobie zadaje „odkrywca” po zetknięciu z takim artefaktem. Piszę odkrywca w cudzysłowie, bo obecni właściciele budynku wiedzieli o istnieniu nagrobka, lecz nie znali jego historii.

Dlaczego ktoś uznał, że miejsce nagrobka z końca XIX wieku jest przy murze posesji, a nie na cmentarzu? Z jakiego powodu nagrobek został zdemontowany i złożony na posesji? Czemu nie wrócił na cmentarz?

Autor artykułu przy nagrobku; fot. arc

Co właściwie „odkryłem”? Były to dwa elementy: podstawa nagrobka z sygnaturą wykonawcy: „K. Pokorny Kattowitz” i standardową formułą „Ruhe sanft” („Spoczywaj spokojnie”) po przeciwległej stronie oraz stela z wykutym nazwiskiem „Strzeletzki” bez imion i dat. Rzut oka na boki nagrobka pozwolił jednak dostrzec dwie kolejne inskrypcje.
Na jednym widniał napis:

Reklama

Sohn Johan / *18.11.1870 / †2.09.1896 [syn],

a na drugim:

Schwiegertochter / Marie / Bulla / *18.11.1871/ †23.10.1903 [synowa]

Inskrypcja boczna synowej Strzeletzkich – Marii Bulli; fot. M. Zarzyna

Kolejne tyskie dzieło Karla Pokornego

Zatrzymajmy się na moment przy kwestii wykonawstwa nagrobka. Nazwisko wyryte u podstawy wskazuje na katowickiego kamieniarza Karla Pokornego, który dorobił się uznania jako oryginalny wykonawca nagrobków, elementów architektonicznych, kamiennych figur i krzyży przydrożnych rozsianych po całym Górnym Śląsku.

Kilka lat temu Maria Lipok-Bierwiaczonek, etnolog, pierwsza dyrektor Muzeum Miejskiego w Tychach, napisała o nim książkę, w której opisała jego styl i konkretne realizacje w całym regionie. Jest to zapis „nałogu”, który kazał jej tropić i dokumentować dzieła K. Pokornego. Książka jest bogato ilustrowana, co ułatwia konfrontowanie refleksji autorki z konkretnymi przykładami dzieł katowickiego kamieniarza.

Podstawa nagrobka z sygnaturą wykonawcy Karla Pokornego z Katowic; fot. M. Zarzyna

Już podczas lektury stwierdziłem, że nie ma sensu wyważać otwartych drzwi i zwróciłem się do pani Marii o pomoc w oględzinach nagrobka. Było to dla nas spotkanie pełne ekscytacji. Pani Maria cieszyła się z możliwości „dodania do kolekcji” następnego Pokornego, a ja z możliwości dzielenia się tym odkryciem z kimś, kto je doceni.

Dopiero przy tej okazji, silnie zmotywowany, dałem radę podnieść stelę, by obejrzeć ją z każdej strony. Była położona na drewnianych deskach, co sugeruje, że nie została bezładnie porzucona, ale złożona z myślą o późniejszym ponownym ustawieniu. Byliśmy przekonani, że „plecy” są pokryte wyłącznie ozdobnym boniowaniem (drobne rowki) lica kamienia. Dopiero, kiedy podniosłem stelę, odkryłem, że znajdowały się tam kolejne inskrypcje. Starsze niż te na bokach i od frontu. Strona spoczywająca na deskach zawiera następujące napisy:

Hier ruhen in Gott [tu spoczywają w Bogu]
Johan u. Josefine
Strzeletzky
geb. Slonzak

Pod spodem znalazły się daty urodzin i śmierci małżonków:

(Johan)
*24.07.1815
† 18.11.1895

(Josefine)
*18.3.1831
† 10.4.1878

Nagrobek wygląda na wykonany z tego samego materiału, co niektóre dziewiętnastowieczne nagrobki wbudowane w mur pobliskiego kościoła pw. św. Marii Magdaleny; jest z białego marmuru. Z pewnością jego wyczyszczenie będzie wymagało wysiłku, ale można mu przywrócić dawny blask.

„Plecy” nagrobka z inskrypcjami Johana (ojca) i Josefine Strzeletzki; fot. M. Zarzyna

Nagrobek wygląda na niekompletny. W steli widoczny jest punkt, z którego musiał wystawać pręt mocujący inny element. To samo zasugerowała mi pani Maria. Najprawdopodobniej brakuje dwóch elementów: gzymsu wieńczącego płytę z inskrypcją i krzyża, który był nad gzymsem. Krzyż mógł zostać wykorzystany na innym nagrobku i trudno będzie go znaleźć.

Przykładem podobnej realizacji mistrza Pokornego jest krzyż z cmentarza w Miedźnej. Styl inskrypcji kazał mi szukać podobieństw na starotyskim cmentarzu. I nieprzypadkowo kieruje on uwagę ku nagrobkom Karola i Leopolda Palitzów. Nazwisko tego samego wykonawcy widnieje u dołu obu mogił księży Palitzów [pierwszy z nich był proboszczem tyskiej parafii w latach 1869-1898].

O Strzeleckich

Kwerenda ksiąg metrykalnych wykazała, że państwo Johan i Josefine Strzeletzky spłodzili wielu potomków, bo aż… piętnaścioro! Sześcioro z nich zmarło do drugiego roku życia. Prócz Carla, który zmarł w wieku 22 lat i Johana Thomasa upamiętnionego na nagrobku (27 lat).

Śledząc daty narodzin ich dzieci można zauważyć, że średnio co dwa lata mieli kolejne. Najwcześniej z nich urodzony Johann Strzeletzki (pierwszy syn o tym imieniu) urodził się w 1850 i umarł po dwóch latach życia, zaś najmłodsi w rodzinie Joseph i Victorie Marie (bliźniaki) urodziły się w 1876 r. Wydanie na świat tak licznego potomstwa nieco tłumaczy fakt, że matka Josefine przeżyła tylko 47 lat czyli nieco ponad połowę tego, co jej mąż Johan, który żył równe 80 lat. W momencie narodzin ostatnich potomków Johan Strzeletzki miał 61 lat.

Elementy nagrobka Strzeleckich znajdowały się na podwórku restauracji Polonez; fot. M. Zarzyna

W 1867 r. urodził się szósty syn Johana i Josefine: Theophil Albert Strzeletzki. Interesuje nas on dlatego, że w jego postaci widzę początek związków familii Strzelecki z zajazdem „Gasthof Deutscher Kaiser” (to oczywiście obecny „Polonez”). To jego imię i nazwisko pojawia się na kartkach pocztowych z początku XX wieku.

Nie mógł on jednak zlecić wykonania samego nagrobka, gdyż w chwili śmierci matki miał ledwie 11 lat. Zleceniodawcą mógł być Johan ojciec, zaś Teophil był tym, który być może zlecił wykucie po śmierci ojca w 1895 r. inskrypcji bocznych, a później dużego napisu „Strzeletzki”.

Wróćmy do inskrypcji na bokach płyty. Mamy tu upamiętnionego syna Strzeleckich, Johana (drugiego syna z tym imieniem) i jego żonę Marie (z domu Bulla). Ustalmy kolejność powstawania napisów:

  1. 1878 – śmierć Josefine Strzeletzki, matki (front),
  2. 1895 – śmierć Johana Strzeletzkiego, ojca (front),
  3. 1896 – śmierć Johana, syna (drugiego), (pierwszy bok),
  4. 1903 – śmierć Marie, żony Johana (drugi bok).

Porównując datę urodzin syna Johana umieszczoną na nagrobku z zapisem w księdze metrykalnej można zauważyć ich niezgodność. Na nagrobku jest to 18.11.1870 r., podczas gdy w księdze metrykalnej jest to 21 grudnia 1869 r., zaś jako datę chrztu podano 2 stycznia 1870 r. Z czego wynika taka różnica, nie wiem. Chyba tylko wyciąg z aktu zgonu byłby nas w stanie upewnić w tym, że to jedna i ta sama osoba z rodziców Johana i Josefiny Strzeletzkich.

Wyciąg z księgi parafialnej z metryką urodzenia i chrztu Johanna Thomasa Strzeletzkiego (uwiecznionego jednej z bocznych inskrypcji nagrobka); fot. M. Zarzyna

Dlaczego zabrano nagrobek z cmentarza?

Co do powodów zabrania starego nagrobka z cmentarza wysnuć można kilka hipotez. Mogło to się stać podczas powiększania kubatury kościoła przez dobudowanie naw bocznych i rozbudowy prezbiterium za czasów proboszcza Jana Kapicy w 1906 r. Kościół zbudowany w 1782 r., który przetrwał do końca XIX wieku, był bowiem za mały dla istniejącej liczby parafian. Jeśli przypomnimy sobie, że ostatnia data śmierci z nagrobka Strzeleckich to 1903 r. (Marie Bulla), staje się to prawdopodobnym przypuszczeniem.

We wczesnych latach 50. XX wieku, kiedy proboszczem był ksiądz Jan Osyra, także zlikwidowano wiele starych grobów wokół kościoła. Bardziej jednak skłaniam się ku pierwszej dacie. Zwłaszcza, że krążyły plotki o konflikcie rodziny z ówczesnym proboszczem (ks. J. Kapicą). Jednak czy dotyczył on kwestii usunięcia nagrobka, czy niemożności znalezienia nowej lokalizacji, tego nie sposób ustalić.

Pisownia inskrypcji z samym nazwiskiem „Strzeletzki” świadczy o tym, że powstała ona w czasach pruskich. Zagadką jest, dla kogo? Johan i Josefine mieli liczne potomstwo, które mogło ewentualnie zechcieć pochówku z rodzicami. Jednak nieznane jest miejsce ich zamieszkania, którym niekoniecznie musiały być Tychy. Bez tej informacji trudno o jakieś rzetelne stwierdzenie, dla kogo była dedykowana ta część tablicy i miejsce w mogile. Czy dla Teofila i Tekli Strzeleckich zarządzających zajazdem o nazwie „Gasthof Deutscher Kaiser”? Być może. Warto jednak zauważyć, że oboje przeżyli nie tylko pruskie czasy, ale i dwudziestolecie międzywojenne pod administracją polską. Tak wynika ze zdjęć wiszących na ścianach pokoju w nieużytkowanym skrzydle „Poloneza”, gdzie obecne są zdjęcia z prymicji ich syna Zygfryda w 1939 roku. Trudno mi ocenić czy tablica nie wróciła na cmentarz z powodu niemieckiej pisowni, czy z powodu braku miejsca dla niej w kwaterach przy kościele.

Współczesny grób rodziny Strzeleckich znajduje się w kwaterze za kościołem pw. św. Marii Magdaleny (tej przy której stoi figura św. Jana Nepomucena) i jest to pozioma płyta wyłącznie z tabliczką z nazwiskiem, bez imion, bez dat jak na starej steli.
Jak sami widzicie analiza napisów z tego nagrobka bez brakujących informacji to ciąg hipotez i tajemnic. Do ich opisywania, a także innych tajemnic „Poloneza”, jeszcze powrócę.

PS.
Dziękuję pani Marzenie Dyllus za powierzenie mi tematu historii nagrobka.

Marcin ZARZYNA

Reklama

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj