Wielka siatkówka w małym mieście. Na co stać MKS COPCO Imielin?

0
Mecze w imielińskiej hali są pełne emocji; fot. Adam Politański
Reklama

Siatkarki MKS COPCO Imielin miały być beniaminkiem 1 ligi, który będzie przyglądał rozwojowi wypadków. Tymczasem po czterech zwycięstwach w pierwszych czterech meczach pojawiło się pytanie: czy dziewczyny z Imielina zmierzają po awans do Tauron Ligi, czyli najwyższej klasy rozgrywkowej siatkówki kobiet?

Wprawdzie w ostatnich dwóch meczach imielinianki złapały zadyszkę, przegrywając z SMS Szczyrk i Nowym Dworem Mazowieckim, ale w MKS-ie nie przestają marzyć i analizować.

– Niektórzy już wieszają nam medale na szyi, tymczasem mamy mankamenty, a gdy rywalki nas wyczują, to potrafią ugryźć – mówił po meczu z PMKS Nike Węgrów (21.10 br.) trener Rafał Kalinowski. Nie był zadowolony z postawy swoich zawodniczek, które traciły punkty przez własne błędy i wygrały dopiero po tie-breaku.

Siatkarki MKS COPCO Imielin nie dopasowały się do roli beniaminka pierwszej ligi (drugi poziom rozgrywek). Sezon zasadniczy rozpoczęły od wyjazdowej wygranej 3:1 z UJ CM Solna Wieliczka, a następnie we własnej hali podjęły kandydatki do awansu KS BAS Kombinat Budowlany Białystok. Po rewelacyjnym, pełnym zwrotów akcji i długich wymian meczu zwyciężyły 3:2. Następnie gładko rozprawiły się z LTS Legionovią Legionowo (3:0) i wygrały 3:2 wspomniany Węgrów. To dawało im drugie miejsce w tabeli.

Fot. Adam Politański

Obecnie dziewczyny są na szóstym miejscu, ale wśród kibiców wypełniających halę sportową przy ulicy Sapety pojawiła się pytanie: czy ich siatkarki stać na awans do Tauron Ligi, czyli kobiecego topu siatkarskiego w Polsce?

Reklama

Imielin zakochany w siatkówce

Dziewięciotysięczny Imielin zakochał się w siatkówce z wzajemnością. Z jednej strony żywiołowi kibice wypełniający halę prawie na każdym meczu. Z drugiej drużyna wygrywająca od dwóch lat prawie wszystkie mecze. W poprzednim sezonie, także w roli beniaminka, zawodniczki zdominowały rozgrywki 2. ligi, przegrywając tylko dwa razy.

Godzinę przed meczem na trybunach są już szefujący Klubowi Kibica: Tomasz Zmysłowski i Krzysztof Kurp. O sobie mówią, że są szwagrami z wielką pasją do siatkówki – w klubie rywalizują ich chrześnica i córka.

Zorganizowali się w klub kibica, mają swoje bębny i „klaskacze”. Jak mówią, kibicowanie to przygoda – na meczu wyjazdowym w Wieliczce było ich ok. 30, a sam klub skupia już prawie 130 osób. Najwięcej dołączyło po wygranych barażach do 1. ligi w Pile.

MKS COPCO Imielin ma wiernych kibiców; fot. Adam Politański

W tym śląskim miasteczku informacji o meczu przeoczyć się nie da. Siatkarki zerkają na przechodniów z plakatów rozwieszonych w całym mieście. Tuż przed meczem odbywa się prezentacja, której towarzyszą efekty świetlne, a za atmosferę odpowiada spiker. Jest meksykańska fala i konkursy z nagrodami od sponsorów.

– Przed meczem z Białymstokiem podszedł do mnie trener rywalek i powiedział: – „Kurczę, atmosfera jak w Tauron Lidze”. Świetnie się gra, gdy jest taka ściana kibiców za nami – mówi Kalinowski.

 Uważaj, o czym marzysz

Wracając do pytania kibiców o awans do Tauron Ligi, w pierwszym rzędzie należałoby je zadać prezesowi Bartoszowi Kilijańskiemu, który wymyślił siatkówkę w Imielinie. Już awans na zaplecze najwyższej klasy rozgrywkowej kosztował go ból głowy, bo wyższa liga to wyższe wymagania licencyjne, wyższe stawki, słowem: większy budżet do zorganizowania.

Fot. Adam Politański

Nieprzypadkowo mówi się „uważaj, o czym marzysz”. Zapytaliśmy Kilijańskiego, czy w ogóle Tauron Liga w tak małym mieście jest możliwa? – Oczywiście, najlepszym przykładem jest MKS Muszynianka Muszyna, która zdobywała tytuły mistrzyń Polski i reprezentowała Polskę w Lidze Mistrzyń. W najwyższej klasie rozgrywkowej swoje zespoły miały też Myślenice czy Świecie nad Wisłą.

Nie chcemy być jednosezonowym meteorem

Niestety, jak mówi prezes, poza wspomnianą Muszyną najczęściej kończy się to występami przez sezon, dwa, a potem spadkiem i tak naprawdę upadkiem klubu. – Nie chciałbym, żebyśmy byli jednosezonowym meteorem, który zajaśnieje i szybko się spali. Dlatego twardo stąpamy po ziemi, znamy swoje możliwości, a wizję mamy rozpisaną na lata.

Ta wizja to klub, którego wizytówką są występy seniorek, ale istotą szkolenie młodzieży. – W trzech sekcjach, siatkarskiej, badmintonowej i piłki ręcznej mamy łącznie 210 zawodników. Na siatkówkę zapraszamy dzieci już od trzeciego roku życia – mówi.

Do siatkówki trzy lata temu Kilijański przekonał Arkadiusza Kopacza, prezesa firmy COPCO Instalacje Elektryczne, dziś sponsora tytularnego klubu. Kopacz zrozumiał pomysł, bo sam w Imielinie stworzył firmę, która zatrudnia ponad 350 osób i realizuje kontrakty w Stanach Zjednoczonych, na Islandii, Łotwie czy w Belgii. Sam zaczynał jako monter elektryk, a firmę założył, „żeby dać utrzymanie rodzinie”. Jak mówi, chce pokazać całemu światu, że w małym Imielinie można robić wielkie rzeczy.

Wielkie rzeczy na lokalny grunt stara się też przeszczepiać Kilijański, który w przeszłości sędziował na największych imprezach sportowych – od meczów męskich mistrzostw świata czy mistrzostw Europy, po mecze PlusLigi, Tauron Ligi czy Ligi Mistrzów.

Cel: play-offy

W Imielinie studzą rozgrzane głowy kibiców. Siatkarki mówią tylko o zdobywaniu punktów, a prezes o awansie do play-offów, czyli o znalezieniu się w gronie czołowych 8 drużyn po sezonie zasadniczym.

– Nie ma co pompować balonika. Przed nami kolejne mecze, boisko zweryfikuje nasze możliwości – przestrzega Kalinowski.

Dominik Łaciak

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj