GKS Tychy przegrał dziś (18 lipca) na wyjeździe ze Stomilem Olsztyn 1:2 (0:1) w przedostatniej kolejce sezonu 2019/20 Fortuna 1 Ligi. Porażka niemal całkowicie skreśliła szansę tyszan na awans do baraży o ekstraklasę.
W szeregach tyszan doszło do dwóch zmian w wyjściowym składzie, w porównaniu do poprzedniego meczu. Na ławce usiedli skrzydłowi: Łukasz Moneta i Sebastian Steblecki oraz Wilson Kamavuaka, a zastąpili ich Kacper Piątek, Wojciech Szumilas i Keon Daniel.
GKS od początku meczu ruszył do ataku. Nic dziwnego, bo musiał wygrać, by przybliżyć się do strefy barażowej. Niewiele jednak z tego wynikało. Mimo przewagi w posiadaniu piłki, tyski zespół nie zagrażał bramce strzeżonej przez Michała Leszczyńskiego. Dodatkowo w 19. minucie Maciej Mańka zszedł z boiska z kontuzją.
Im dłużej trwała pierwsza połowa meczu, tym odważniej poczynał sobie Stomil. Znakomitą okazję zmarnował Sam van Huffel. Holenderski skrzydłowy uciekł tyskim obrońcom, ale w sytuacji sam na sam z Konradem Jałochą fatalnie spudłował. Gospodarze w końcu dopięli swego i w 42. minucie zdobyli gola. Jurich Carolina pognał lewą flanką i idealnie wyłożył piłkę Jakubowi Tecławowi, który z pięciu metrów wbił futbolówkę do siatki.
Można było oczekiwać, że podobnie jak w meczu z Wartą GKS znacznie się poprawi w drugiej połowie. Trenerzy przeprowadzili zmianę – Kacpra Piątka zmienił Steblecki. Jednak już w 51. minucie Dario Kristo zagrał piłkę ręką i dostał drugą w meczu żółtą kartkę, a w konsekwencji Trójkolorowi musieli grać w dziesiątkę.
Dodatkowo Stomil nie przestawał napierać. Van Huffel huknął z 16 metrów i tylko świetna interwencja Jałochy uchroniła GKS od straty drugiej bramki. Podopieczni Adama Majewskiego bardzo wysoko doskakiwali do przeciwników i raz po raz tworzyli sobie sytuacje bramkowe. A tyszanie? Bez tempa, jakby bez wiary w to, że uda się ten mecz choćby zremisować.
Pewnym punktem wciąż był bramkarz – w 75. minucie Tecław z ponad 25 metrów pięknie uderzył z woleja, a Jałocha w kapitalnym stylu wybronił bombę lecącą prosto pod poprzeczkę. Sześć minut później Szymon Sobczak z dziesięciu metrów też próbował go zaskoczyć, ale wciąż było 0:1. W 83. minucie był jednak bez szans. Piłka odbita od słupka trafiła pod nogi Caroliny, który nastrzelił Sobczaka, a napastnik Stomilu podwyższył prowadzenie swojej drużyny.
Tyszanie w defensywie poruszali się niemal jak na filmie w starym kinie i gospodarze w polu karnym robili z GKS-em co chcieli. Wręcz dziwi, że nie zdobyli trzeciej bramki, a świetną okazję miał choćby Grzegorz Lech.
W 89. minucie Łukasz Grzeszczyk wziął sprawy w swoje ręce i po solowej akcji strzelił bramkę z dużego kąta. Sędzia doliczył trzy minuty, podczas których Sobczak powinien zdobyć trzecią bramkę dla Stomilu i chyba tylko on sam wie, dlaczego tego nie zrobił.
Ostatecznie wynik nie uległ zmianie. Tyszanie przegrali zasłużenie. Mało tego, gdyby wywieźli z Olsztyna choć jeden punkt, byłoby to niesprawiedliwe. Wygrana Stomilu w zasadzie dała im utrzymanie, a Tychom w praktyce odebrała szansę na grę barażach o ekstraklasę.
18 lipca 2020, Stadion OSiR w Olsztynie
Stomil Olsztyn – GKS Tychy 2:1 (1:0)
Bramki: 42’ Tecław, 83’ Sobczak – Grzeszczyk 89′.
Stomil: Leszczyński – Szota, Biedrzycki, Bondarenko – Bucholc (63’ Kuban), Tecław, Hajda (70’ Lech), Carolina – van Huffel (85’ Loshi), Hinokio – Sobczak.
GKS: Jałocha – Połap, Kristo, Sołowiej, Mańka (19’ Szeliga) – J. Biegański (74’ Moneta), Daniel – K. Piątek (46’ Steblecki), Grzeszczyk, Szumilas – Lewicki.
Żółte kartki: Bucholc, Carolina – Kristo.
Czerwona kartka: Kristo (51’ za drugą żółtą).