Sentymentalne 50. urodziny Mariusza Czerkawskiego

0
Mariusz Czerkawski w Tyskiej Galerii Sportu; fot. Włodzimierz Chrzanowski/TGS
Reklama

Podczas jubileuszów często wraca się do przeszłości, z sentymentem wspominając stare czasy. Tak też było w Tyskiej Galerii Sportu, którą odwiedził Mariusz Czerkawski. Wybitny hokeista (wychowanek GKS-u Tychy, wieloletni zawodnik klubów NHL, uczestnik Meczu Gwiazd NHL 2000, jeden z ostatnich hokejowych olimpijczyków z Polski) odwiedził miasto, w którym się wychował z okazji swoich 50. urodzin. Wspomnień z młodości nie zabrakło, a po spotkaniu do gościa ustawiła się długa kolejka z prośbą o podpisy i zdjęcia.

Motywem przewodnim spotkania były archiwalne nagrania z 1991 roku autorstwa Wojciecha Wikarka. Wówczas filmowiec nagrywał Czerkawskiego w przededniu wyjazdu do Sztokholmu – jego pierwszego do zagranicznego klubu.

Na filmie hokeista opowiadał o swoich celach, marzeniach i hokejowych początkach. Czerkawski nie ukrywał rozbawienia swoją fryzurą (modną wówczas „płetwą” z tyłu głowy) oraz trącącą myszką jak na dzisiejsze czasy reżyserią – podczas wymawiania kwestii Mario między innymi bez celu odkładał krążki na półkę.

Gość specjalny spotkania wziął również udział w quizie na temat jego młodości i Tychów przed laty. Ten kilka razy zaskoczył Czerkawskiego, między innymi pytaniami o stare ulice w mieście czy dyskoteki, które w młodości odwiedzał, ale bohater testu spisał się dobrze, uzyskując 8 na 10 punktów. Mario wspominał, że bawił się m.in. w dyskotece „Eden” na osiedlu W oraz w „Piekiełku” w Hotelu Tychy. Pytania do quizu ułożył Wojciech Wieczorek – redaktor naczelny Twoich Tychów, który w 1990 roku jako redaktor „Echa” najprawdopodobniej napisał pierwszy tekst o młodym Czerkawskim.

Na kanapie u prowadzącego spotkanie Piotra Zawadzkiego, kierownika Tyskiej Galerii Sportu nie zabrakło także Henryka Grutha – innego wybitnego hokeisty, a także trenera i kolegi z tafli solenizanta; Włodzimierza Sowińskiego – redaktora „Sportu”, który na początku lat 90. XX wieku tonował nastroje wokół zdobywającego szturmem polskie lodowiska Czerkawskiego.

Reklama

Wśród widowni można było dostrzec wiele ikon polskiego hokeja i nie tylko – m.in. Wojciecha Tkacza i Dariusza Garbocza – olimpijczyków z Albertville 1992, Wojciecha Matczaka – byłego reprezentanta Polski i trenera GKS-u Tychy, Henryka Madaja – wieloletniego lekarza klubu, Eugeniusza Kurzawę – masażystę, Aleksandra Ćwierza  – pomagającego klubowi w latach 90., Władysława Wtorka – byłego prezesa GKS-u Tychy coraz wicemarszałek Senatu RP Gabrielę Morawską-Stanecką i radnego miasta Tychy Krzysztofa Króla.

Na  widowni byli również młodzi hokeiści, jednak liczba ich nie była powalająca. To zaskoczenie, nawet pomimo przepaści pokoleniowej między nimi a Czerkawskim. Trudno znaleźć lepszą okazję na podpytanie czy usłyszenie rad od człowieka, który z poziomu polskiej ligi sięgnął szczytów dyscypliny.

A ciekawostek nie brakowało. Jak choćby opowieści o pierwszych, bardzo trudnych miesiącach w Szwecji, barierze językowej i szlifowaniu szwedzkiego przez Czerkawskiego po pięć godzin dziennie, by porozmawiać z kimkolwiek w szatni czy burach od trenerów w NHL za rzeczy, które w Polsce byłyby chwalone. Na przykład na naszych lodowiskach młody Mariusz w sytuacjach bramkowych starał się trafiać w okienko lub gdzieś w bok bramki. W NHL nie było to mile widziane. „Masz trafiać przede wszystkim w… bramkę. Nawet jak bramkarz złapie, to nie będzie kontrataku” – słyszał.

Kamil HAJDUK

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj