Tychy: In vitro dla tyskich par. Kasa miasta ma wydać na to w sumie 750 tys. zł

4
Sesja Rady Miasta Tychy 24.11.2022 r.; fot. ZB
Reklama

Rada Miasta Tychy uchwaliła dzisiaj (24.11) program finansujący (na określonych warunkach) z budżetu gminy zabiegi in vitro dla 25 tyskich par rocznie. Wśród argumentów za przeznaczeniem publicznych pieniędzy na ten programu pojawił się i taki, że (na tle przemocy w rodzinie) rodzice tych dzieci, które urodziły się dzięki in vitro są najlepsi, a więc lepsi od innych rodziców.

Dzisiejsze (24.11) obrady Barbara Konieczna, przewodnicząca Rady Miasta Tychy, rozpoczęła (zgodnie z regulaminem) słowami: „Otwieram sesję Rady Miasta Tychy. Szczęść Boże”. Na sali, gdzie wisi krzyż i sztandar z wizerunkiem św. Krzysztofa – patrona miasta, było 22 radnych. Na wniosek prezydenta Tychów Andrzeja Dziuby zajęli się oni projektem uchwały, która jest sprzeczna z nauką Kościoła katolickiego. Chodzi o program polityki zdrowotnej pod nazwą „Wsparcie leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego – in vitro dla mieszkańców miasta Tychy na lata 2022-2025”.

Zasady programu

omówiła Marta Górna ze Stowarzyszenia na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji „Nasz Bocian” (które ten program na zlecenie miasta sporządziło). Marta Górna stwierdziła m.in. że in vitro to najskuteczniejsza i bardzo bezpieczna metoda leczenia niepłodności, ale skuteczność zależy od wielu czynników. Średnio szanse na uzyskanie ciąży w czasie jednego cyklu wynoszą średnio od 35 do 38 proc. M. Górna zapewniała, że niewykorzystane ludzkie zarodki nie są niszczone (bo tego zabrania prawo).

Brakuje szczegółowych danych krajowych na temat statysty urodzeń po in vitro w Polsce (szacuje się, że w kraju urodziło się po zastosowaniu tej metody ponad 100 tys. dzieci); w Łodzi co piąte dziecko rodzi się już dzięki miejskiemu programowi in vitro, a na całym świecie przychodzi na świat rocznie ok. 350 tys. dzieci po in vitro.

Nawiązując do słów: „Szczęść Boże”

wypowiedzianych na początku obrad przez przewodniczącą Konieczną (Klub Radnych Prezydenta Andrzeja Dziuby), radna Aleksandra Wysocka-Siembiga (PiS) zwróciła uwagę, że Kościół katolicki sprzeciwia się in vitro ze względów etycznych [stanowisko Episkopatu Polski: „Podobnie jak w przypadku aborcji, katolicy nie mogą stosować in vitro, m.in. dlatego, że kosztem urodzin jednej osoby ludzkiej niszczone są inne nienarodzone dzieci” – przyp. ZB].

Reklama

Jako osoba wierząca radna Wysocka-Siembiga nie wyobraża sobie, aby mogła w takiej sytuacji poprzeć tę uchwałę. Radna zdziwiona była, że na sesję nie zaproszono nikogo, kto miałby inny punkt widzenia na in vitro niż zaprezentowany przez przedstawicielkę Stowarzyszenia na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji „Nasz Bocian” – a są takie organizacje. Najlepszym przykładem jest fakt, że przed sesją do skrzynek radnych dostarczono materiały prezentujące inny punkt widzenia na tę kwestię [autorstwa Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka].

Radny Maciej Jędrzejko

(klub Koalicja Obywatelska), ginekolog, stwierdził, że mamy XXI wiek i kierujemy się zasadami nauki. Odniósł się wcześniej do zastrzeżeń etycznych Kościoła katolickiego, stosując swoisty montaż myślowy. Otóż, radny Jędrzejko posłużył się wyrwaną z kontekstu wypowiedzią umierającego ks. prof. Tischnera, że cierpienie nie uszlachetnia, dodał do tego swoje spostrzeżenie, że brak ciąży jest cierpieniem dla kobiet i wyciągnął stąd wniosek, że trzeba zrobić wszystko, aby kobiety te nie cierpiały.

Radny Jędrzejko zauważył, że nikogo nie zmusza się do zastosowania metody in vitro. A zastrzeżenia etyczne Kościoła katolickiego porównał do sytuacji, gdy w Polsce władzę miałoby wyznanie, które zabrania przetaczania krwi.

– I co, nie będziemy przetaczać krwi? – drwił radny Jędrzejko.

Swoistą argumentację

zaprezentowała radna Anna Krzystyniak z Klubu Radnych Prezydenta Tychów Andrzeja Dziuby (pracuje jako pedagog w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Tychach). W swojej pracy (aspekt przemocy w rodzinie) radna ma kontakt z rodzicami dzieci. Opierając się na swoim długoletnim doświadczeniu i obserwacji Anna Krzystyniak porównała rodziców, którzy do niej przychodzą, i stwierdziła m.in., że najlepsi rodzice to ci, którzy mają dzieci urodzone przy zastosowaniu metody in vitro, bo obdarzają je miłością i szacunkiem.

Rada Miasta Tychy

większością głosów uchwaliła program polityki zdrowotnej pod nazwą „Wsparcie leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego – in vitro dla mieszkańców miasta Tychy na lata 2022-2025”. Za tym programem głosowali radni: Karolina Chemicz-Pałys, Wojciech Czarnota, Lidia Gajdas, Grzegorz Gwóźdź, Maciej Jędrzejko, Michał Kasperczyk, Grzegorz Kołodziejczyk, Barbara Konieczna, Patrycja Kosowska-Pawłowicz, Krzysztof Król, Anna Krzystyniak, Ali Nurbagandow, Aleksandra Pabian, Anita Skapczyk, Sławomir Sobociński.

Przeciw byli radni: Andrzej Kściuczyk, Iwona Oleksiak, Jarosław Hajduk, Aleksandra Wysocka-Siembiga.

Wstrzymali się od głosu: Edyta Danielczyk, Józef Twardzik, Sławomir Wróbel.

Radni nieobecni: Marek Gołosz, Urszula Paździorek-Pawlik, Dariusz Wencepel.

„W Polsce od 2015 r. obowiązuje ustawa o leczeniu niepłodności, która rozpoznaje problem jakim jest niepłodności i reguluje prawo do jej leczenia. Niestety, Polska pozostaje jednym z ostatnich państw europejskich bez możliwości kompleksowego finansowania diagnostyki i leczenia niepłodności. W związku z powyższym niezmiernie ważne jest natychmiastowe podjęcie działań, które zapewnią pacjentom równy dostęp do diagnostyki oraz skutecznej i bezpiecznej terapii, przezwyciężającej skutki niepłodności” – czytamy w uzasadnieniu uchwały.

W latach 2023-2025

miasto Tychy przeznaczy na realizację programu in vitro 750 tys. zł dla 75 par spełniających kryteria kwalifikacji. Chodzi o te pary,  które przejdą kwalifikacje, spełniając następujące kryteria:

– wiek kobiety mieści się w przedziale 20 – 42 lat (według rocznika urodzenia);

– pary spełnią określone ustawą warunki podjęcia terapii metodą zapłodnienia pozaustrojowego w ramach dawstwa partnerskiego lub innego niż partnerskie, lub przystąpienia do procedury dawstwa zarodka;

– są mieszkańcami miasta Tychy oraz rozliczają podatek od dochodów osobistych (PIT) w Tychach;

– wyraziły zgodę na samodzielne pokrycie kosztów przechowywania kriokonserwowanych zarodków oraz ich ewentualnych kriotransferów, a także na ewentualne pokrycie kosztów kriokonserwacji oocytów.

Rocznie z tyskiego dofinansowania będzie mogło skorzystać 25 par. Kwota dofinansowania w przypadku pełnej procedury in vitro wynosi 10 tys. zł, w przypadku adopcji zarodka – 4 tys. zł.

Po sesji

Ewa Grudniok, rzecznik prasowa Urzędu Miasta Tychy, przysłała nam m.in. komentarz Macieja Gramatyki, zastępcy prezydenta Tychów do spraw społecznych. Maciej Gramatyka to lokalny lider PO, a dawniej dziennikarz katolickiego radia.

– To był pierwszy krok – stwierdził wiceprezydent Maciej Gramatyka. – Radni dali zielone światło do realizacji programu. Kolejnym było opracowanie przez specjalistów szczegółowych zasad funkcjonowania programu oraz uzyskanie pozytywnej opinii Prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, która pozwala nam na wdrożenie, rozpoczęcie i finansowanie programu polityki zdrowotnej. Procedury w tego typu sprawach trwają długo, wiem, że wiele par w naszym mieście z niecierpliwością czeka na moment, kiedy będą mogli z programu skorzystać. Dziś już mogę powiedzieć – ruszamy z programem, możecie liczyć na wsparcie tyskiego samorządu w spełnieniu marzenia o posiadaniu potomstwa.

– Dziękuję radnym – inicjatorom tego programu – oraz tym wszystkim z Rady Miasta Tychy, którzy zagłosowali za realizacją programu – dodał Maciej Gramatyka.

– Każda para zakwalifikowana do programu ma prawo do skorzystania z dofinansowania jednej, zindywidualizowanej procedury medycznie wspomaganej reprodukcji. Warunkiem niezbędnym uzyskania dofinansowania jest zakwalifikowanie pary do programu oraz przeprowadzenie co najmniej jednej procedury zapłodnienia pozaustrojowego lub jednej procedury adopcji zarodka zakwalifikowanym parom u których zdiagnozowano niepłodność, a inne możliwości terapeutyczne nie istnieją lub zostały wyczerpane – informuje Iwona Bińkowska, naczelnik Wydziału Spraw Społecznych i Zdrowia w UM Tychy.

– Do tej pory podobne programy realizują m.in. Mysłowice, Sosnowiec i Częstochowa – informuje Ewa Grudniok, rzecznik prasowa Urzędu Miasta Tychy. – Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) niepłodność uznawana jest za chorobę społeczną. Szacuje się, że w Polsce niepłodność dotyka nawet od 15 proc. do 20 proc. par znajdujących się w wieku prokreacyjnym, tj. ok. 1,5 mln par (4 proc. populacji ogółem). Około 2 proc. z nich wymaga leczenia metodą zapłodnienia pozaustrojowego (in vitro), co oznacza około 30 tys. par rocznie.

Zdzisław Barszewicz

Tychy: Radni zadecydują o in vitro. Czy negatywne stanowisko Kościoła katolickiego będzie miało dla nich znaczenie?

Reklama

4 KOMENTARZE

  1. Co oznacza określenie: „para zakwalifikowana do leczenia” ?
    Czy to jest para małżeńska po ślubie cywilnym lub kościelnym, czyli mąż i żona; czy dwóch mężczyzn lub dwie kobiety?

  2. Przykre i okropne bo można by te pieniądze przeznaczyć na zbudowanie miejsca gdzie pary mogłyby leczyć niepłodność nowymi skutecznymi metodami…
    A wogóle kto pytał mieszkańców i zdanie?
    Ja jestem na NIE dla in vitro TAK dla naprotechnologii

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj