XXI wiek nie ma tu nic do tego

0
Zniszczony rosyjski sprzęt wojskowy w Buczy; fot. Aleksander Czekmieniew, Kijów
Reklama

Brutalna wojna, którą Rosja wywołała na Ukrainie, trwa już ponad dwa miesiące. Od samego początku ataku wojsk Władimira Putina w mediach i od znajomych słyszę pytanie, powtarzane jak mantrę: „Jak to możliwe w XXI wieku?”.

U progu trzeciego tysiąclecia, w Europie? Bombardowanie osiedli mieszkaniowych, torturowanie cywilów i zabijanie ich strzałem w głowę, gwałcenie kobiet, a nawet małych dzieci, masowe mogiły, kradzieże?

Wydaje mi się, że nie ma co mieszać XXI wieku do tych okrucieństw. Bo człowiek nie zmienił się ani na jotę od czasów starożytnych. Tak samo od czasów Babilonu, Egiptu, Grecji i Rzymu, nie zmieniły się prawa wojny. Takie same obowiązywały też w średniowieczu, podczas wojen kolonialnych, w trakcie I oraz II wojny światowej, w Wietnamie i teraz na Ukrainie.

Skąd więc owo zdziwienie, że w XXI wieku możliwe są bezeceństwa, jakich dopuszczają się Rosjanie? Z mylnego moim zdaniem przekonania, że życie w „nowoczesnym” i „cywilizowanym” świecie (którego wyznacznikiem są multimedialne gadżety) daje człowiekowi wolność od brutalności i zła.

W historii zawsze było tak, że gdy człowiek stawiał się na pierwszym miejscu, a tym samym rezygnował z dekalogu i sam wyznaczał, co jest dobre, a co jest złe, to kończyło się to nieciekawie.

Reklama

Może to kontrowersyjne porównanie, ale przecież propaganda putinowska głosi, że morduje, bo niesie wolność Ukraińcom, uciskanym przez kijowskich nazistów. Niedawno zaś w Europie uznano, że prawem człowieka jest zabijanie nienarodzonych dzieci. Aprobuje się też eutanazję. I to wszystko w XXI wieku… Dla dobra ludzkości.

Jarosław Jędrysik

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj