Egzorcyzmy odprawiane w MOPS Bieruń

0
Zeznaje świadek Barbara D. - fot. ZB
Reklama

Dzisiaj (21.10) przed Sądem Rejonowym w Tychach kontynuowany był proces karny, w którym na ławie oskarżonych zasiada dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bieruniu. Prokuratura zarzuca mu m.in., że w latach 2016 – 2019 psychiczne znęcał się nad podwładnymi.

Pełnomocnik poszkodowanych złożyła wniosek o zastosowanie wobec oskarżonego środka zapobiegawczego i zabezpieczenia majątkowego. Chodzi o to, by obecny dyrektor został zawieszony w pełnieniu swoich obowiązków w MOPS, bo dochodzi do sytuacji, w której pracownicy zeznają w sprawie karnej toczonej przeciw swojemu szefowi (czyli dyrektorowi MOPS), w jego obecności. Sąd rozpatrzy ten wniosek na kolejnej rozprawie.

W piątek jako pierwszy zeznawał Tomasz C., pracujący w MOPS Bieruń od grudnia 2019 roku do lutego 2020 roku (zwolnił się, bo jak zeznał, otrzymał lepszą propozycję pracy). Świadek zeznał, że nie doświadczył niewłaściwego zachowania oskarżonego, takiego zachowania wobec innych nie widział, ani o nim nie słyszał.

Podobnie zeznała kolejna z przesłuchiwanych osób – Bożena C. pracująca w MOPS Bieruń od lutego 2020 roku. Dodała, że jej przyjęcie do pracy w bieruńskim MOPS-ie było „zaskakująco miłe”.

– Odczułam ogromny szacunek do mnie, jako pracownika – zeznała Barbara C. – Wcześniej się z tym nie spotykałam.

Podczas zeznań świadka pełnomocnik pokrzywdzonych – adwokat Aleksandra Witeszczak zwróciła uwagę sądu, że świadek, aktualnie pracuje w MOPS. Adwokat poinformowała, że niedawno dyrektor miał wpływać na zeznania podwładnych. Doszło do wymiany zdań między sędzią Agatą Walą-Wróbel i adw. Witeszczak. Pani sędzia zarzuciła pani adwokat, że w sposób ocenny wypowiada się na temat zeznań świadka i kontynuuje swoje wypowiedzi, mimo że sędzia odbiera jej głos. Pani adwokat z kolei oświadczyła, że sędzia utrudnia jej zadawanie pytań. Niedługo potem sędzia uchyliła pytanie, w którym pełnomocnik zapytała Bożenę C., czy w 2021 roku i 2022 roku otrzymywała w MOPS Bieruń  premie.

Reklama

Trzecim świadkiem, który stanął 21 października przed sądem, była Barbara D. W MOPS Bieruń pracowała od 2000 roku. Pełnomocnik pokrzywdzonych kobiet zażądała, by świadek złożyła przyrzeczenie, że będzie mówić prawdę i niczego nie zatai, co jej jej wiadome (bez wypowiedzenia tej specjalnej formuły świadkowie i tak zeznają pod odpowiedzialnością karną za składanie fałszywych zeznań).

– Dla mnie ten proces to jakaś wydumana sprawa – rozpoczęła swoje zeznanie Barbara D.

Dodała, że pozytywnie ocenia zachowanie dyrektora MOPS. Poznali się w pracy, gdy nie był jeszcze dyrektorem. To znajomośc głównie zawodowa, ale (wraz z innymi pracownikami) spotykała się z nim sporadycznie prywatnie – w restauracji i na dyskotece. Wymieniła dwie pracownice, z którymi dyrektor spędzał czas prywatnie (m.in. na balu charytatywnym). Z odpowiedzi na kolejne pytania wynikało, że świadek miała dawniej inne zdanie o oskarżonym, nie była np. zadowolona z faktu, że miał zostać. Przyznała, że wcześniej prowadziła z oskarżonym „potyczki”, nie miała o nim pozytywnego zdania. Nie przypomina sobie, by mówiła, że to jest najbardziej mściwy człowiek, jakiego zna (o taką wypowiedź została zapytana).

Pełnomocnik poszkodowanych (zaznaczając, że ustalenie relacji świadka z oskarżonym jest bardzo istotne), zadała także szereg pytań dotyczących zasłyszanych sytuacji. Sędzia uchylała te pytania. Były wśród nich i takie: „Czy świadek oddawała mocz do kubka dyrektora?”, „Czy była taka impreza, że świadek siadała na kolanach dyrektora?”, „Czy świadek powiedziała kiedyś do oskarżonego: ty mnie nie ruszasz, ja ciebie też?”.

Świadek wspomniała m.in. o tym, że w czasie gdy oskarżony ubiegał się o stanowisko dyrektora, to z innymi pracownikami była u księdza, bo popierała inną kandydaturę.

– Z jakiego powodu była pani u księdza? – dopytywała pełnomocnik pokrzywdzonych, ale sędzia uchyliła to pytanie.

Inny ciekawy wątek dzisiejszej rozprawy dotyczył… swoistych egzorcyzmów w MOPS Bieruń. Barbara D. zaprzeczyła jakoby miała święcić krzesło w MOPS, ale w sprawie wyprowadzania złego ducha z MOPS zeznała, że osoba sprzątająca budynek skarżyła się, że „coś straszy” w MOPS Bieruń. Dlatego świadek znalazła odpowiednią modlitwę na tę okoliczność. Modlitwa ta została wydrukowana i na korytarzu MOPS (gdzie miało straszyć) ten swoisty egzorcyzm został m.in. przez Barbarę D. użyty.

Zdzisław Barszewicz

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj