Proces dyrektora MOPS-u w Bieruniu. Świadek zeznaje, że oskarżony plotkował i skłócał ludzi

1
Zeznaje pierwszy świadek; fot. J. Jędrysik
Reklama

We wtorek 10 maja br. w Sądzie Rejonowym w Tychach (Wydział Karny) odbyła się kolejna rozprawa, w której na ławie oskarżonych zasiada Piotr Ć., dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bieruniu. Prokuratura zarzuca mu m.in., że w latach 2016-2019 psychicznie znęcał się nad podwładnymi i naruszał ich prawa pracownicze. Na rozprawie z 10 maja zeznania zakończyła składać ostatnia z poszkodowanych kobiet – A. Ł. Do jej zeznań odniósł się oskarżony w wygłoszonym oświadczeniu. Wezwano też pierwszego ze świadków.

Poszkodowana A. Ł., przepytywana przez adwokat oskarżonego mówiła, że nigdy nie była upokarzana przez dyrektora bezpośrednio. – Słyszałam jednak od innych osób, że źle o mnie mówił. Dawałam temu wiarę, bo z kolei ja byłam świadkiem, jak wyrażał się o innych – zeznała A. Ł.

A. Ł. mówiła, że dyrektor miał nawyk wystawania pod oknami i drzwiami biur pracowników. – Wiele osób to widziało. Kiedyś się wystraszyłam i zapytałam, „co pan tu robi”? Uśmiechnął się i odpowiedział, że spaceruje. Sędzia dopytywała czy z zachowania lub tego, co mówił potem dyrektor wynikało, że podsłuchiwał? A. Ł. stwierdziła, że nic takiego nie dało się wywnioskować.

Poszkodowana zeznała, że oskarżony nie reagował, kiedy informowała go, iż jest przeciążona pracą. – Mówił, że robię z siebie ofiarę.

Zeznaje poszkodowana A. Ł.; fot. J. Jędrysik

Na kolejne pytanie obrończyni dyrektora A. Ł. stwierdziła: – Minęły trzy lata, a ja się nadal stresuję tym, co działo się w MOPS-ie, gdy tam pracowałam. Stresuję się tym, że tu stoję i muszę się tłumaczyć z tych spraw. Rozumie to pani?

Reklama

– Miałam huśtawki nastrojów. Czasem dwa dni zastanawiałam się w jaki sposób zakomunikować coś dyrektorowi zamiast skupiać się na pracy.

Nie chciałam nikogo straszyć

A. Ł. odniosła się jeszcze do swoich poprzednich zeznań dotyczących spotkania pracownic MOPS-u z burmistrzem Bierunia Krystianem Grzesicą w domu radnej Krystyny Wróbel. – Ja wtedy stwierdziłam, że w ośrodku występuje chory układ i sytuacja jest tak napięta, że może się to źle skończyć, nawet wizytą prokuratora. Nie chciałam nikogo straszyć. Po prostu jedna z pracownic była wtedy źle traktowana przez dyrektora (miał na nią fazę), a ona miała kłopoty zdrowotne. Bałam się, że to skończy się zawałem lub wylewem. Ja oczekiwałam od dyrektora, że będzie stał na straży porządku, będzie zażegnywał konflikty, a tymczasem w MOPS-ie był chaos i plotki.

Ofiara się poddaje, ja walczyłam

Na pytanie adwokat oskarżonego, czy A. Ł. czuła się mobbingowana przez dyrektora, poszkodowana stwierdziła: – Nie mnie oceniać czy to był mobbing. Ja nie czułam się mobbingowana, bo ofiara tego procederu się poddaje, a ja walczyłam.

***

Odnosząc się do powyższych zeznań oskarżony dyrektor zapewnił, że zawsze dobrze mu się współpracowało z A. Ł. Mieli dobre relacje. A. Ł. zawsze stawała na wysokości zadania. Pracowała wzorowo. Dyrektor oceniał ją jako kompetentną.

Oświadczenie oskarżonego; fot. J. Jędrysik

Oskarżony podkreślił, że kiedy A. Ł. pracowała w biurze MOPS-u w Bieruniu Starym, to nie miał z nią praktycznie kontaktu. To z jego inicjatywy poszkodowana została przeniesiona do głównej siedziby ośrodka i awansowana. Sama A. Ł. była z tego faktu bardzo zadowolona.

– Nie byłem złośliwy wobec A. Ł. Dowodem sympatii wobec niej – poza awansem i podwyżkami (była najbardziej wynagradzana) – był fakt, że zgodziłem się na skrócenie jej okresu wypowiedzenia, kiedy wygrała konkurs i zdobyła pracę gdzie indziej. Zrobiłem to, mimo że brakowało nam ludzi.

Piotr Ć. zapewnił, że zarzut nadmiernego obciążenia obowiązkami A. Ł. nie znalazł potwierdzenia w rzeczywistości, co potwierdziła ekspertyza prawna.

Sam też myłem podłogi

Podczas procesu pojawiły się zarzuty, że pracownicy MOPS-u musieli wykonywać prace porządkowe i remontowe. Dyrektor wyjaśnił, że była taka sytuacja, iż sprzątaczka przebywała na zwolnieniu L-4. – Zanim znaleźliśmy zastępstwo sprzątaliśmy wspólnie. Ja też myłem podłogi i wynosiłem śmieci. Nigdy nie wydawałem polecenia A. Ł., aby myła podłogi. Kierownik prosił ją, aby wyniosła śmieci z biura na korytarz.

Oskarżony oświadczył, że A. Ł. w swoich zeznaniach opiera się na informacjach zasłyszanych od innych, w tzw. kuluarach, głównie od poszkodowanej J. J.-K. – Sama mówiła, że nigdy nie była naocznym świadkiem jakiś moich negatywnych zachowań. Stwierdziła też, zeznając na policji, że nigdy nie dopuszczałem się wobec niej działań mobbingowych. Dlatego zdziwiło mnie, że w akcie oskarżenia postawiono mi zarzuty odnośnie A. Ł.

Na zakończenie dyrektor powtórzył to, co oświadczył na jednej z poprzednich rozpraw. A. Ł. miała go ostrzec, żeby uważał, bo J. J.-K. (jedna z poszkodowanych) kopie pod nim dołki.

***

Pierwszym zeznającym świadkiem w procesie była K. J., pracownica MOPS-u w latach 2015-2017, a obecnie nauczycielka.

Świadek K. J. potrzymała swoje zeznania złożone na etapie postępowania policyjnego w tej sprawie (sędzia je odczytała). Stwierdziła, że zarzuty postawione dyrektorowi są słuszne. – Widziałam wiele razy zapłakane I. G. oraz S. S. Były roztrzęsione, zamknięte w sobie. Działo się tak zawsze bezpośrednio po rozmowach z dyrektorem w jego gabinecie.

Szok

– Dla mnie szokiem było, gdy pewnego ranka dyrektor wyrzucał do kosza nasze jedzenie z zakładowej lodówki. Produkty miały być rzekomo przeterminowane, ale tam nic nieświeżego nie było. Wszystko działo się publicznie. Oskarżony robił wiele hałasu, ludzie zaczęli gromadzić się wokół lodówki, ale nikt nie sprzeciwiał się zachowaniu dyrektora. Nie chcieli zaogniać sytuacji.

– Kolejny szok to sytuacja, gdy oskarżony powiedział jednej z pracownic, że jest w ciąży spożywczej. Ona się nerwowo zaśmiała, ale to był dla niej przykre. Stało się to, gdy podczas szkolenia z pierwszej pomocy przedmedycznej pracownica nie chciała wykonywać restytucji krążeniowo-oddechowej na fantomie. Mówiła, że jest niedysponowana. Była w ciąży. Właśnie wtedy oskarżony rzucił uwagę, że chyba w ciąży spożywczej (sugerując jej nadwagę – przyp. red.). O I. G. mówił, że jest alkoholiczną, a o innych pracownicach: śmieciara, „spała z połową komendy policji”…

Sianie niepokoju

Świadek K. J. mówiła, że dyrektor skłócał pracowników, siał niepokój, nie dopuszczał do wyjaśnienia nieporozumień. W piątek rzucał do konkretnego pracownika: „będzie się działo, będą konsekwencje”… Ta osoba stresowała się przez weekend i analizowała co mogła zrobić nie tak, a w poniedziałek sprawy już nie było.

Świadek uznała za celowe i złośliwe zachowanie dyrektora, gdy kreślił dokumenty sporządzone przez pracowników. Bardzo często nie chodziło o merytorykę, ale o dołożenie pracy podwładnym. Kazał pisma poprawiać, nie podając co konkretnie jest w nich nie tak.

K. J. mówiła, że oskarżony plotkował. – Mawiał, że lubi rano posłać plotkę i jest ciekaw w jakiej postaci wróci ona do niego pod koniec dnia. Skłócał ludzi. Mówił jednej z podwładnych, że koleżanka źle o niej mówi. Po czym wzywał tę drugą kobietę i jej z kolei komunikował, iż ta pierwsza ją obgaduje.

Świadek zeznała, że gdy jedna z pracownic pełniła obowiązki dyrektora wobec działu w którym pracowała, oskarżony celowo schował u siebie dokumentację jednej z rodzin (rodzicom odebrano dzieci). To spowodowało, że kobieta nie mogła się zapoznać z tą sprawą. Dyrektor zrobił to, aby ta pracownica wyszła na niekompetentną.

Kierowcy dyrektora

K. J. opowiedziała też, jak pracę w MOPS-ie dezorganizował fakt, że dyrektor kazał podwozić się w różne miejsca prywatnymi autami podwładnych – np. do Urzędu Miejskiego czy Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. – Mieliśmy swoje do zrobienia. Tymczasem trzeba było czekać w samochodzie, aż dyrektor zakończy spotkanie, często szukając jakiegoś bezpłatnego miejsca do parkowania. Ja odmówiłam kiedyś podwiezienia oskarżonego, bo nie miałam ryczałtu paliwowego.

Podczas rozprawy po raz kolejny pojawiło się nazwisko radnego miejskiego Stanisława Jureckiego. Według świadek K. J., pracownica świetlicy MOPS-u musiała wykonywać plakat wyborczy radnego.

Adwokat oskarżonego zapytała świadka czy wie, jakiego okresu czasu dotyczą zarzuty dotyczące pokrzywdzonej S. S.? Świadek odparła, że chyba lat 2015-2016. Adwokat doprecyzowała, że chodzi o lata 2018-2019, a więc w czasie, kiedy K. J. już nie pracowała w MOPS-ie. Świadek odparła, że w takim razie zachowania dyrektora o charakterze objętym zarzutami pojawiały się już wcześniej.

Obrończyni dyrektora wyliczyła, że świadek sześć razy powiedziała, że wiedzę o zrachowaniach Piotra Ć. ma „z relacji I.G” lub „z relacji S.S”. – Czy w odczytanych zeznaniach złożonych w komendzie policji i tych złożonych dziś jest coś, co pani widziała lub słyszała bezpośrednio? – Ja mówiłam już wcześniej, że moja wiedza w tej sprawie to w połowie moja wiedza naoczna, a w połowie posiadam ją z relacji koleżanek.

Kolejną rozprawę sędzia wyznaczyła na 3 czerwca br.

Jarosław JĘDRYSIK

Reklama

1 KOMENTARZ

  1. ….ciekawe, co jeszcze ukrywa obecny buuurmistrrz Bierunia…….A może czas na tzw. „straż miejską”, bo tam się dzieje, a tyski tzw. 'sąd”, lubi „ustalać” fakty wg siebie……

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj