Sacrum pisane ikonami. Wywiad z ks. prałatem Franciszkiem Resiakiem

0
Ks. prałat Franciszek Resiak w kościele Ducha Świętego w Tychach na tle ołtarza i Matki Boskiej-Orantki; fot. Dominik Gajda
Reklama

„Nowe Info” rozmawia z księdzem prałatem Franciszkiem Resiakiem, byłym proboszczem m.in. parafii Ducha Świętego w Tychach, który przygotowuje do druku kolejną książkę.

Ksiądz prałat Franciszek Resiak na tle kościoła Ducha Świętego w Tychach; fot. Dominik Gajda.

Ks. prałat Franciszek RESIAK lat 81; 25.06.1961 r. wyświęcony na kapłana. Proboszcz w parafiach: Ducha Świętego w Tychach (1976 – 2006), Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tychach Paprocanach (1972 – 1980), w Jaworzynce i Trzycatku (1968 – 1972), w Nierodzimiu (1965 – 1968). W stanie wojennym wspomagał strajkujących górników. W 2000 r. papież Jan Paweł II przyznał mu tytuł prałata. W 1982 r. uhonorowany został tytułem kanonika. Budowniczy kościołów (w Tychach zbudował trzy świątynie). W wolnej Polsce odznaczony m.in. medalem „Zasłużony dla miasta Tychy”. Od 2006 r. na emeryturze. Autor książki pt. „Moje parafie – moje życie. Opowieść kapłana”.

 

„Nowe Info”: – Pracuje ksiądz nad następną książką. O czym będzie?

Ks. prałat Franciszek Resiak: – O ikonach, ze szczególnym uwzględnieniem ikon namalowanych (niektórzy mówią napisanych) przez prof. Jerzego Nowosielskiego w kościele pw. Ducha Świętego, i ks. Arkadiusza Knefla – obecnie proboszcza w Drogomyślu w powiecie cieszyńskim.

Reklama

– Wybór prof. Nowosielskiego wydaje się zrozumiały – jest autorem polichromii w kościele Ducha Świętego. A kim jest ks. Knefel?

– Gdy budowałem kościół Ducha Świętego, ks. Knefel był tam wikarym. Dobrze nam się współpracowało. W tym roku ks. Knefel skończył 70 lat. To wybitny artysta, obdarzony wielkim talentem, tworzy ikony. Ksiądz bp Herbert Bednorz proponował mu studia w Akademii Sztuk Pięknych. Nasz wikariusz początkowo się zgodził, ale później zmienił zdanie. Gdy prof. Nowosielski zobaczył krzyż namalowany przez ks. Knefla, od razu zainteresował się tym obrazem. Pytał: „Kto to namalował?”. Odpowiedziałem, że nasz były wikariusz – ks. Arkadiusz Knefel. Profesor Nowosielski odrzekł krótko: „To jest talent!”. I dodał: „Akademia Sztuk Pięknych niczego go nie nauczy, tylko da mu dyplom”.

Ikony nad ołtarzem w kościele Ducha Świętego w Tychach; fot. Dominik Gajda

– Czy jakieś ikony ks. Knefla można zobaczyć w kościele Ducha Świętego?

– Nie. Są tu tylko małe elementy dekoracyjne na ławkach. Ikony ks. Arkadiusz tworzy w swojej parafii w Drogomyślu. Pasję tę realizuje z własnych pieniędzy. Wydając książkę, chcę m.in. uhonorować ks. Knefla, pokazać jego ikony, które są prawdziwymi dziełami sztuki.

– Na jakim etapie tworzenia jest ta książka?

– W przyszłym roku zamierzam ją wydać (nawiasem mówiąc, za własne pieniądze). Termin nie jest przypadkowy, bo ks. Knefel właśnie w przyszłym roku przechodzi na emeryturę. Tekst już napisałem; jest po korekcie. Teraz czeka mnie wybór ikon, które znajdą się w mojej publikacji.

– Ikony, z wyjątkiem wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej, raczej trudno spotkać w kościołach rzymskokatolickich. Skąd ksiądz czerpał wiedzę o tej formie de facto modlitwy?

–  Ikonami interesowałem się już jako młody ksiądz. Trudno było o fachowe opracowania. Pamiętam, że systematycznie czytałem m.in. artykuły publikowane na ten temat przez Jerzego Nowosielskiego w katolickim miesięczniku „Znak”. Wtedy jeszcze, a był to przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, miesięcznik „Znak” był ewenementem na zdominowanym przez pisma komunistyczne rynku prasowym. Periodyk ten kupowało się po znajomości, spod lady (dzisiaj stracił w moich oczach na znaczeniu i powadze). Pamiętam, że byłem wówczas proboszczem w Paprocanach, rozbudowywałem, a właściwie budowałem nowy kościół. Prosiłem bp. Bednorza, by po zakończeniu tej budowy przeniósł mnie na Śląsk Cieszyński, usłyszałem wtedy od niego, że najpierw muszę zbudować jeszcze jeden kościół.

Ikona w kościele Ducha Świętego przedstawiająca jedną ze scen biblijnych; fot. Dominik Gajda

– Kościół Ducha Świętego w Tychach…

– Tak, ale wtedy jeszcze nie mówiono pod jakim wezwaniem będzie. Od początku chciałem, by patronował mu Duch Święty, ale tłumaczono mi, że nie jest to właściwe, bo to tak, jakbym budował kościół pod wezwaniem Pana Boga. Nie ma takich kościołów. Dopiąłem jednak swego. Nie był to zwyczajny upór z mojej strony. Pod wpływem pewnych wydarzeń w moim życiu złożyłem takie wewnętrzne ślubowanie. Wyobrażałem też sobie – a jeszcze nie było nawet pozwolenia na budowę kościoła (w czasach PRL-u obowiązywało reżimowe prawo, które uzależniało budowę kościoła od wydania takiej zgody przez władze komunistyczne) – że w przyszłej świątyni będą ikony prof. Nowosielskiego, o którym czytałem właśnie w „Znaku”.

– Długo przekonywał ksiądz prof. Nowosielskiego, by podjął się tego zadania?

–  To osobna historia. Kościół Ducha Świętego został poświęcony 11 września 1982 r. W Polsce trwał stan wojenny wprowadzony przez władze komunistyczne, by zniszczyć ruch „Solidarność”. Wiosną 1983 r. mój plan powierzenia prof. Nowosielskiemu namalowania ikon skonsultowałem z projektantem kościoła – arch. Stanisławem Niemczykiem. Uzyskałem jego aprobatę i przygotowany konspekt dla prac artystycznych. Napisałem list do prof. Nowosielskiego, proponując mu wykonanie polichromii. Odzew był natychmiastowy. Profesor przy-jechał osobiście, zobaczył naszą świątynię, powiedział: „Na taki kościół czekałem” i malował.

– Malował, malował, ale zanim zaczął, najpierw obraził się na księdza i wyjechał…

–  No tak, profesor chciał malować na płytach, które zamierzał przykręcać następnie do ścian. Nie zgodziłem się. Postawiłem warunek: ikony miały być malowane bezpośrednio na ścianach, bałem się bowiem kradzieży, a całego dachu złodziej przecież nie zdołałby ukraść. Profesor odmówił. Powiedziałem mu, że jeśli nie on, to ktoś inny otrzyma to zadanie. Wyjechał. Ale prawie zaraz potem zatelefonował do mnie. Powiedział, że nie mógł spać w nocy, bo cały czas myślał o tej sprawie. No i zgodził się na mój warunek. Dzięki temu to właśnie w Tychach, w kościele Ducha Świętego możemy dzisiaj odczuć harmonię architektury i sztuki, która wielu kojarzy się z wczesnochrześcijańskim sacrum, którym emanują prawosławne cerkwie, choć to przecież kościół katolicki.

Ikony w kościele Ducha Świętego w Tychach z wizerunkami świętych: Jakuba, Augustyna, Agnieszki i Ignacego; fot. Dominik Gajda

– Rolę wiodącą w tym dziele ma architektura Stanisława Niemczyka, czy sztuka prof. Nowosielskiego?

–  Zdecydowanie architektura. To ona zdefiniowała tę sakralną przestrzeń, miała zresztą konkretny wpływ na prof. Nowosielskiego, co sam otwarcie przyznał. Twierdzę, że Jerzy Nowosielski zaistniał w pełni dopiero w naszym kościele. Wystarczy porównać wrażenie, jakie sprawia np. Orantka (wizerunek Matki Boskiej) chociażby na Azorach w Krakowie u franciszkanów czy też w kościele w Wesołej koło Warszawy (nawiasem mówiąc profesor zwierzał mi się, że pracował tam niechętnie, właśnie ze względu na brak odpowiedniego poczucia sacrum) i w naszym kościele Ducha Świętego!

– Polichromia wnętrza kościoła nie została ukończona. Czy zdaniem księdza należy ją dokończyć?

– Nie. Na świecie jest wiele dzieł nieukończonych, które stały się klasyką. To nie tylko mój pogląd. Podzielają go również wybitni artyści, m.in. zwolennicy prof. Nowosielskiego. Jerzy Nowosielski już nie żyje. Niech więc wykonana przez niego polichromia zostanie w takim stanie, w jakim ją zostawił. Ryzyko, że można raczej zepsuć obecny efekt, niż go wzbogacić, jest zbyt duże.

Rozmawiał: Zdzisław Barszewicz

Wywiad ukazał się w dwutygodniku „Nowym Info” nr 25 z 10.12.2019 r.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj