Przed Sądem Rejonowym w Tychach toczy się proces karny przeciwko dyrektorowi Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bieruniu. Dzisiaj (7 lutego) odbyła się kolejna rozprawa. Sporządzony przez prokuraturę akt oskarżenia dotyczy lat 2016-2019 i mowa w nim o psychicznym znęcaniu się nad podwładnymi oraz naruszaniu ich praw pracowniczych. Oskarżony wciąż kieruje bieruńskim MOPS-em, co rodzi komplikacje, na które kolejny raz zwróciła uwagę pełnomocnik prawna osób poszkodowanych.
Na rozprawie, która odbyła się we wtorek 7 lutego, zeznawała świadek Magdalena C., pracownica MOPS w Bieruniu (pracuje w innym budynku niż dyrektor). Słyszała od innych, że dyrektor biegał po budynku, trzaskał drzwiami, uwziął się na jakiegoś pracownika, ale ona osobiście tego nie doświadczyła. Słyszała, że jedna z pracownic płakała, ale nie wie, czy miało to związek z dyrektorem. W wydziale gdzie świadek pracowała, jak można było usłyszeć, panowała dobra atmosfera, ale zachowanie dyrektora odbijało się na ogólnej atmosferze pracy w MOPS, a gdy rozpoczęło się postępowanie, to pracownicy przychylni dyrektorowi nie rozmawiali z tymi, którzy widzieli, słyszeli i złożyli zeznania zgodne z własnym sumieniem.
Adwokat Magdalena Zapatka (obrończyni oskarżonego) pytała, czy wiadomo kto [w bieruńskim MOPS-ie] zeznawał na korzyść dyrektora, a kto przeciwko niemu. Zareagowała na to adwokat Aleksandra Witeszczak (pełnomocnik pokrzywdzonych pracowników MOPS w Bieruniu), prosząc o zaprotokołowanie tego pytania.
Świadek odpowiedziała, że nie wie kto zeznawał przeciw, a kto za dyrektorem; nie wie, czy jakieś relacje w MOPS zepsuły się w zależności od tego, jak kto zeznawał, dopuściła możliwość, że na stan relacji mógł mieć wpływ COVID-19.
Magdalena C. opowiedziała o zebraniu w gabinecie dyrektora. Jej cały wydział został tam telefonicznie wezwany. Byli też kierownicy innych wydziałów. Dyrektor, jak można było usłyszeć, nie był zaskoczony tym faktem, bo wiedział, że pracownicy przyjdą. W obecności tych wszystkich osób dyrektor zarzucił swojej ówczesnej zastępczyni niekompetencję. Sprawa dotyczyła głównie instrukcji kancelaryjnej. Dyrektor, jak zeznała świadek, zachowywał się głośno, twierdził że jego zastępczyni nie daje sobie rady. Podniósł na nią głos. Odpowiadając na pytanie adw. Magdaleny Zapatki świadek zeznała, że zastępczyni również podnosiła głos na tym zebraniu.
Adwokat Aleksandra Witeszczak zapytała, czy dyrektor podczas tego zebrania uderzał pięścią w stół. Świadek odpowiedziała, że nie pamięta. Stwierdziła natomiast, że wszyscy pracownicy (obecni na tym zebraniu) wyszli z gabinetu dyrektora speszeni, czuli się dziwnie, bo uważali, że nie powinni być obecni przy tej rozmowie (choć jak można było usłyszeć z instrukcją były problemy); takich rzeczy, zdaniem świadka, nie powinno się robić przy innych pracownikach, tym bardziej, że osobą przeciw której dyrektor kierował zarzuty była jego zastępczyni (później przeniesiona została do pracy w archiwum, obecnie nie pracuje w bieruńskim MOPS-ie) .
Świadek zeznała również, że zdarzało się, iż pracownica J. (zatrudniona w bieruńskim MOPS-ie) woziła dyrektora swoim samochodem do pracy.
Pełnomocnik poszkodowanych złożyła wniosek dowodowy o przekazanie sądowi instrukcji kancelaryjnej obowiązującej w bieruńskim MOPS-ie. Zwróciła przy tym uwagę, że instrukcję taką powinien przekazać dyrektor MOPS w Bieruniu (jako kierownik tej jednostki), ale w obecnej sytuacji ma on status oskarżonego i jeśli uzna, że udostępnienie takiego dokumentu byłoby działaniem na swoją szkodę, to prawo (jako oskarżonemu) pozwala mu dokumentu takiego nie dostarczyć.
Zdzisław Barszewicz
…ale z tego wynika, że zarzuty to tylko teoria, a gdzie choćby jedno nagranie, powiedzmy, dyktafonem, skoro wiedziano, że dyrektor ma takie skłonności……To chyba jest jedna wielka ściema to pseudo oskarżenie, zaś tzw. „sąd”, będzie miał kolejny zapis, w statystyce……., tzw. „pracy sędziowskiej”…….