[AKTUALIZACJA] Tyszanie pomagają Ukraińcom. Część Ukraińców z Tychów wyjechało bronić ojczyzny

0
Zbiórka w siedzibie MOSiR-u przy ul. Andersa; fot. J. Jędrysik
Reklama

Przez Punkt Pomocy Cudzoziemcom na placu św. Anny w Tychach niemal przez całą dobę przewijają się ludzie. Organizowana jest pomoc dla uciekających przed wojną obywateli Ukrainy. Angażują się w nią tyszanie i mieszkający w mieście Ukraińcy. Busy wypełnione żywnością i ubraniami jadą nad polsko-ukraińską granicę. Ukraińcy z Tychów ściągają swoje rodziny. Część mężczyzn wyjechało bronić swojej ojczyzny przed atakiem Rosjan.

– Znając Polaków, tyszan od lat, wiedziałam, że będą chcieli pomóc, ale nie spodziewałam się, że aż tak – mówi Oksana Mytiai, psycholog, szefowa Fundacja Międzynarodowe Centrum Pomocy Psychologicznej, która w Tychach prowadzi Punkt Pomocy Cudzoziemcom przy placu św. Anny 2.

Kiedy w listopadzie 2021 roku powstawał ów punkt, w założeniu miał pomagać obcokrajowcom (głównie Ukraińcom), którzy przyjeżdżali do miasta pracować i mieszkać. Chodzi o formalności związane z pracą, mieszkaniem, ale też z pomocą w nauce języka polskiego i adaptacją w nowych realiach społecznych.

Teraz Punkt Pomocy Cudzoziemcom to de facto magazyn z żywnością, napojami, środkami higienicznymi, kocami i ubraniami. – Chcieliśmy, aby ktoś użyczył nam jakiś magazyn. Zgłaszali się chętni, ale wszystko dzieje się tak szybko, że nie ma czasu składować tych rzeczy. Dostaliśmy znad granicy informację, że potrzeby są spore. Ludzie więc przynoszą dary, a busy na bieżąco wywożą je nad granicę. Jestem w kontakcie z władzami podkarpackiego miasteczka Narol koło Hrebennego, gdzie trafili uchodźcy z Ukrainy. Wozimy też pomoc na granicę w Korczowej – informuje Oksana Mytiai.

Kiedy w sobotni poranek (26 lutego) pojawiliśmy się na placu św. Anny, akurat trwał załadunek busa należącego pana Lecha z Tychów. – Zgłosiłem się do pomocy. Powstały listy tych mieszkańców, którzy mogą zapewnić lokum Ukraińcom albo mają samochód i mogą zawieźć jedzenie i ubrania nad granicę. Jak mnie załadują jadę do nadgranicznego miasteczka Narol w podkarpackim – mówi pan Lech.

Reklama

Od rana busa pomaga załadować pani Wiola z córką Sandrą. To mieszkanki osiedla A. Do biura co jakiś czas przyjeżdżają ludzie, oferując pomoc. Jedna z kobiet zapisuje na kartce swój telefon i mówi, że ma mieszkanie dla Ukraińców. Starsza pani prosi, aby skontaktować się z nią jak będzie potrzeba. Zgłasza gotowość nagotowania bigosu i pierogów. Czeka na sygnał. W międzyczasie podjeżdża kobieta w czarnym mercedesie. Wyładowuje ubrania i jedzenie dla niemowląt.

– Do ostatniej chwili liczyłam, że wojny uda się uniknąć. Kiedy wybuchła, ogłosiliśmy spontanicznie przez media społecznościowe, że organizujemy pomoc uchodźcom – mówi Oksana. – Ludzie zgłaszają się i mówią: „Mam auto, mogę przywieźć do Tychów cztery osoby”. Mamy też deklaracje tyszan, że przyjmą uchodźców na noclegi. Ktoś ma pokój, ktoś mieszkanie, ktoś cały dom.

– Część naszych mężczyzn, którzy pracują w Tychach, pojechała w drugą stronę, na Ukrainę, walczyć za ojczyznę. Dużo takich jest. Mam informacje od znajomych, że tam jest ciężko – mówi Oksana.

– Sporo Ukraińców z Tychów już wczoraj (25.02) pojechało po członków swoich rodzin, aby ściągnąć ich do Tychów – mówi Ukrainka Daria, która pomaga w tyskim punkcie. – Mam informację, że teraz kolejka do wjazdu do Polski wynosi 150 kilometrów.

Według szacunkowych danych, w zeszłym roku w Tychach pracowało ponad 4 tysiące osób zza wschodniej granicy.

AKTUALIZACJA – UWAGA!!!

Liczba tyszan, którzy chcą pomóc Ukraińcom przerasta najśmielsze oczekiwania. Dlatego – jak poinformowała nas Oksana Mytiai, zbiórka została wstrzymana dziś (26.02) około 18.30. – Musimy posegregować to, co już otrzymaliśmy i znaleźć miejsca, w których się przydadzą. Dziękujemy tyszanom za hojność – mówi Oksana.

Już po południu darów nie przynoszono do Punktu Pomocy Cudzoziemcom na placu św. Anny 2. Po prostu skromne pomieszczenia biurowe już ich nie mieściły.

Od sobotniego popołudnia koce, pościel i odzież dla dzieci i dorosłych przynoszone są do pomieszczeń byłego domu kultury na placu św. Anny, a dzięki uprzejmości Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w kawiarni kompleksu boisk przy ul. Andersa uruchomiono punkt zbiórki, gdzie ludzie zostawiali żywność, konserwy, soki, wodę, mleko w kartonach, środki higieniczne, pampersy itp. Dziś (26.02) o godz. 16.15 przebywało w nim kilkadziesiąt osób i był ciągły ruch.

CZYTAJ TEŻ:

[FILM, ZDJĘCIA] Akcja ewakuacyjna trzech ukraińskich rodzin. Piekło na granicy

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj